[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyprostowaÅ‚a siÄ™.Do diabÅ‚a z nim! W koÅ„cu wszystko siÄ™ uÅ‚oży.A na razie bÄ™dziego po prostu ignorować.PatrzÄ…c przed siebie, pozwoliÅ‚a, by ujÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„, usÅ‚yszaÅ‚a sÅ‚owa małżeÅ„skiejprzysiÄ™gi, potem sama je powtórzyÅ‚a.WsunÄ…Å‚ coÅ› na jej palec.ZobaczyÅ‚a gruby zÅ‚otypierÅ›cieÅ„, herb rodziny de la Guerra, otoczony wianuszkiem czerwonych kamieni.No i byÅ‚ojuż po wszystkim.- W imiÄ™ Ojca i Syna i Ducha ZwiÄ™tego - powiedziaÅ‚ ksiÄ…dz - ogÅ‚aszam was mężem iżonÄ….Możesz pocaÅ‚ować żonÄ™, don Ramon.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ cynicznie.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… mocno do siebie i pocaÅ‚owaÅ‚ gorÄ…co.AżjÄ™knęła, czujÄ…c wsuwajÄ…cy siÄ™ w jej usta natarczywy jÄ™zyk, czujÄ…c jak caÅ‚y trzÄ™sie siÄ™ zezÅ‚oÅ›ci.O Boże! ByÅ‚ bardziej szalony, niż myÅ›laÅ‚a.PuÅ›ciÅ‚ jÄ… tak niespodziewanie, że musiaÅ‚achwycić go za ramiona, aby siÄ™ nie przewrócić.- Ramon, proszÄ™ ciÄ™, gdybyÅ›my mogli przez chwilÄ™ porozmawiać.WbiÅ‚ w niÄ… ciężkie spojrzenie.- Robi siÄ™ pózno.Idzie na burzÄ™, a zanim dojedziemy do domu, bÄ™dzie już ciemno.BÄ™dzie czas na rozmowy, gdy znajdziemy siÄ™ w Las Almas.- Ale.WziÄ…Å‚ jÄ… pod rÄ™kÄ™ i podziÄ™kowawszy ksiÄ™dzu za posÅ‚ugÄ™, wrzuciÅ‚ kilka monet dopuszki na datki, po czym ruszyÅ‚ z Carly ku wielkim podwójnym koÅ›cielnym wrotom.Tuż zanimi szedÅ‚ Pedro Sanchez w towarzystwie dwóch starszych paÅ„.Na jego twarzy malowaÅ‚a siÄ™troska.Z tyÅ‚u podążaÅ‚ Austin, a gdy wyszedÅ‚ z koÅ›cioÅ‚a, podszedÅ‚ do powozu Ramona iwziÄ…wszy Carly za rÄ™kÄ™, uÅ›cisnÄ…Å‚ jÄ… nadspodziewanie delikatnie.- Do widzenia, moja droga.- SpojrzaÅ‚ na dona, który staÅ‚ obok z kamiennÄ… twarzÄ….-Mam nadziejÄ™, że wiesz, co robisz.I ona żywiÅ‚a podobnÄ… nadziejÄ™.Boże, nie spodziewaÅ‚a siÄ™, że do czegoÅ› takiegodojdzie.- Wszystko bÄ™dzie dobrze.- Pod wpÅ‚ywem chwilowego impulsu uÅ›ciskaÅ‚a go mocno.-Przykro mi, że wszystko tak wyszÅ‚o.ZawahaÅ‚ siÄ™, zaskoczony tym niespodziewanym gestem.- To moja wina - mruknÄ…Å‚.- Szkoda, że nie posÅ‚uchaÅ‚aÅ› mojej rady.Tylko pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….W tym momencie myÅ›laÅ‚a podobnie.Nawet małżeÅ„stwo zVincentem wydawaÅ‚o siÄ™ lepsze od stawienia czoÅ‚a rosnÄ…cej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci Hiszpana.SpojrzaÅ‚a, jak pomaga wsiąść matce i ciotce do podniszczonego już trochÄ™ powozu,którego czerÅ„ przyblakÅ‚a z czasem, na skórzanej czerwonej tapicerce widniaÅ‚y licznepÄ™kniÄ™cia, zaÅ› deski podÅ‚ogi zaskrzypiaÅ‚y pod ciężarem pasażerek.Tymczasem do CarlypodszedÅ‚ Pedro Sanchez, trzymajÄ…c w rÄ™kach kapelusz.- %7Å‚yczÄ™ ci jak najlepiej - powiedziaÅ‚ ponurym gÅ‚osem.- On jest na mnie wÅ›ciekÅ‚y, Pedro.Gdyby tylko pozwoliÅ‚ mi wytÅ‚umaczyć.DotknÄ…Å‚ stwardniaÅ‚Ä… dÅ‚oniÄ… jej policzka.- Już kiedyÅ› wycierpiaÅ‚aÅ› z powodu jego porywcze-go charakteru, pequeña.NiepowinnaÅ› byÅ‚a tego zrobić.- SpojrzaÅ‚ na zawziÄ™tÄ… minÄ™ Ramona i westchnÄ…Å‚ ciężko.- Alemoże to palec Boży i w koÅ„cu wszystko stanie siÄ™ wedÅ‚ug Jego woli.- Nic na to nie wskazuje, Pedro.Gdyby tylko zechciaÅ‚ mnie wysÅ‚uchać.Stary vaquero pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- Z czasem zÅ‚ość mu przejdzie.I bÄ™dziesz miaÅ‚a sposobność, żeby mu wytÅ‚umaczyć.-Jednak po jego twarzy widziaÅ‚a, że nie miaÅ‚o to znaczenia.Znowu poczuÅ‚a ucisk w żoÅ‚Ä…dku.Nie doceniÅ‚a Ramona, gdy go poznaÅ‚a.ModliÅ‚a siÄ™,aby teraz byÅ‚o inaczej.W drodze do rancho Las Almas kobiety maÅ‚o siÄ™ odzywaÅ‚y, jedynie zdawkowopowitaÅ‚y jÄ… w rodzinie i zÅ‚ożyÅ‚y życzenia szczęścia w małżeÅ„stwie.Ramon milczaÅ‚.Oboknich jechaÅ‚ Pedro na peÅ‚nym werwy dropiatym siwku.Zanim dojechali do maÅ‚ego ranczaRamona, na dachu powozu zabÄ™bniÅ‚y kropelki deszczu, zaÅ› ciemność zakryÅ‚a kÅ‚Ä™biÄ…ce siÄ™chmury.Jednak byÅ‚o jeszcze dość Å›wiatÅ‚a, by zobaczyć rozÅ‚ożonÄ… poÅ›ród sykomor posiadÅ‚ość,przez którÄ… wiÅ‚ siÄ™ wartki strumieÅ„, a wzdÅ‚uż jego brzegów rosÅ‚y liczne wierzby.BudynkibyÅ‚y w wiÄ™kszoÅ›ci ceglane: stodoÅ‚a, zewnÄ™trzna kuchnia, wÄ™dzarnia i kilka solidnych zagród.- Mam nadziejÄ™, że nie jesteÅ› rozczarowana -rzekÅ‚ chÅ‚odno Ramon, pomagajÄ…c jejwysiąść.- To tylko pięćset akrów, a nie dwadzieÅ›cia tysiÄ™cy jak na Rancho del Robles.Ale zczasem na pewno siÄ™ przyzwyczaisz.- Tu jest cudownie, Ramon.- Nie chcÄ…c patrzyć na jego zaciÄ™tÄ… minÄ™, przeniosÅ‚awzrok na dwie kobiety, które nie uczyniÅ‚y żadnego ruchu, aby wysiąść z powozu.- Pedro siÄ™ nimi zajmie.- Stary vaquero zsiadÅ‚ z konia i przywiÄ…zaÅ‚ go do tyÅ‚upojazdu, po czym zajÄ…Å‚ miejsce na kozle.Ramon rozchyliÅ‚ usta w chÅ‚odnym półuÅ›miechu.- Przez kolejnych kilka dni moja matka z ciotkÄ… zamieszkajÄ… u przyjaciół.abynowożeÅ„cy mogli siÄ™ lepiej poznać.PrzeszedÅ‚ jÄ… dreszcz grozy.To już zaszÅ‚o za daleko.- Ramon, musimy porozmawiać.I to bez zwÅ‚oki.UniósÅ‚ ksztaÅ‚tne brwi, wykrzywiajÄ…clekko usta.- Jak sobie życzysz.mi amor.- I przestaÅ„ tak do mnie mówić!Po raz pierwszy w jego spojrzeniu pojawiÅ‚o siÄ™ coÅ› innego niż zÅ‚ość.- Chodz.Porozmawiamy w domu.Bogu dziÄ™ki.DoznaÅ‚a takiej ulgi, że aż poczuÅ‚a sÅ‚abość w nogach.Przynajmniej mogliomówić wszystkie sprawy, jasno i bez owijania w baweÅ‚nÄ™.PozwoliÅ‚a, by zaprowadziÅ‚ jÄ… downÄ™trza maÅ‚ego ceglanego domu, w którym byÅ‚o ciepÅ‚o od pÅ‚onÄ…cego w kominku ognia.Wokół Å›wieciÅ‚y oliwne lampy.Od paleniska rozchodziÅ‚ siÄ™ aromat palonego cedru, zaÅ› nastole przy sofie czekaÅ‚ na nich posiÅ‚ek zÅ‚ożony z chleba, zimnego miÄ™siwa i sera.Obok staÅ‚abutla wina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]