[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To miÅ‚o, że przyszedÅ‚eÅ› mnie pożegnać.Zawsze wierzyÅ‚em, żeprzy odpowiednim zmotywowaniu mogÄ… być z ciebie duże korzyÅ›ci.No i proszÄ™, co mamy. Ciemność. Jasność. Hess odciÄ…gnÄ…Å‚ Arkadija od relingu. Nie maszpojÄ™cia, jak smakowitÄ… koÅ›ciÄ… dla KGB może być wpadka wywiadumarynarki wojennej.To zostanie docenione. WestchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko,ale na koniec parsknÄ…Å‚. WidziaÅ‚eÅ› minÄ™ Morgana, kiedy wyciÄ…-gnÄ™liÅ›my jego OrÅ‚a z lodu? OczywiÅ›cie Å‚ajba nadaje siÄ™ już tylkodo remontu.Co wiÄ™cej, Morgan wiedziaÅ‚, co nam z niej dostarczyÅ‚eÅ›.458Gdy tylko OrzeÅ‚ wyzwoliÅ‚ siÄ™ z lodowych oków, zawróciÅ‚ iwolno popÅ‚ynÄ…Å‚ w stronÄ™ Alaski. Gwiazda Polarna zrezygnowaÅ‚a zdalszych poÅ‚owów i zawróciÅ‚a do Dutch Harbor, gdzie w zatoceSusan Hightower, dwaj przedstawiciele spółki i Lantz przesiedli siÄ™na pilotówkÄ™. Jedyne, czego nie zrozumiaÅ‚em, to zachowania Susan przypożegnaniu powiedziaÅ‚ Hess. Co jÄ… tak rozbawiÅ‚o? Taki nasz prywatny żart.PodziÄ™kowaÅ‚em jej za skutecznÄ… po-moc. W koÅ„cu to ona mu podpowiedziaÅ‚a, co ukraść, choć doty-czyÅ‚o to innego statku.Gdy NikoÅ‚aja przenoszono na kanonierkÄ™, wsadzono go do klatkitransportowej w towarzystwie marynarza piechoty morskiej w peÅ‚-nym rynsztunku.Marynarz miaÅ‚ twarz jak księżyc w peÅ‚ni, czarnyberet, czarny mundur polowy i przewieszony przez ramiÄ™ karabinszturmowy.MÅ‚ody radiotechnik wyglÄ…daÅ‚ dość żaÅ‚oÅ›nie, ale przy-najmniej nie skuto mu rÄ…k.Hess wyraznie odwlekaÅ‚ momentopuszczenia pokÅ‚adu jak ktoÅ›, komu trudno jest rozstać siÄ™ z myÅ›lÄ… odÅ‚ugiej i pomyÅ›lnie zakoÅ„czonej przygodzie. Renko, wiesz, że nie wolno ci wyjawić prawdy o tych dys-kietkach.Nie możemy ich zbrukać.Sam chÄ™tnie bym siÄ™ pod topodpiÄ…Å‚. Do zdobycia nagraÅ„ okrÄ™tów podwodnych, które już dawnopociÄ™to na żyletki? PodsÅ‚uchiwaÅ‚eÅ› okrÄ™ty, które nie istniejÄ…. To nie ma znaczenia.Akcja Morgana zostaÅ‚a udaremniona.Itym razem to my wychodzimy z potyczki z tarczÄ…. W postaci dyskietek z niczym. Arkadij siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚. Niech ci bÄ™dzie, z upiorami i zjawami straszÄ…cymi w ciemno-Å›ciach.ZdarzaÅ‚o siÄ™, że u podstaw wielkich karier leżaÅ‚o znaczniemniej. Hess wsiadÅ‚ do klatki i zamknÄ…Å‚ wejÅ›cie Å‚aÅ„cuchem. AlecoÅ› ci powiem, Renko.Ta walka ma wiele rund i nigdy siÄ™ niekoÅ„czy.Jeszcze tu wrócÄ™.459 To byÅ‚ drugi powód Å›miechu Susan powiedziaÅ‚ Arkadij.Ona już nie musi.Ale nic nie mogÅ‚o popsuć Hessowi dobrego humoru. Nieważne. WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ i uÅ›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ Arkadija. NiepowinniÅ›my siÄ™ spierać.Dobrze siÄ™ przysÅ‚użyÅ‚eÅ›.I jeszcze wczeÅ›niesiÄ™ zerwaÅ‚eÅ›, żeby mnie pożegnać. NiezupeÅ‚nie. Nieważne powtórzyÅ‚ Hess. Powodzenia. Arkadij odwzajemniÅ‚ uÅ›cisk.f& f& f&Po odpÅ‚yniÄ™ciu kanonierki patrolowej Gwiazda Polarna ruszyÅ‚aw dalszÄ… drogÄ™.Z godziny na godzinÄ™ na wciąż ciemnym horyzonciepojawiaÅ‚o siÄ™ coraz wiÄ™cej przybrzeżnych kutrów rybackich.Wpewnej chwili w odlegÅ‚oÅ›ci kilometra minÄ™li caÅ‚y sznur Å›wiateÅ‚sunÄ…cych w przeciwnym kierunku.Każdy mijany kuter wyglÄ…daÅ‚ jakkonstelacja Å›wiateÅ‚ powitalnych, co tworzyÅ‚o zupeÅ‚nie odmiennynastrój niż podczas sceny pożegnania w zatoce Dutch Harbor.Po-żegnanie odbyÅ‚o siÄ™ w deszczowe popoÅ‚udnie, wilgoć przenikaÅ‚awszystko i trzech Amerykanów od razu stÅ‚oczyÅ‚o siÄ™ na mostkupilotówki wiozÄ…cej ich do portu.Nie byÅ‚o wÅ›ród nich tylko Susan,która staÅ‚a samotnie na pokÅ‚adzie i nie machaÅ‚a wprawdzie na po-żegnanie, ale ani na chwilÄ™ nie oderwaÅ‚a wzroku od statku.Dziwne jest życie, kiedy czÅ‚owiek najbardziej docenia to, co tra-ci, pomyÅ›laÅ‚ wtedy Arkadij.Ponad dzielÄ…cym ich i poszerzajÄ…cymsiÄ™ pasmem wody czuÅ‚ na sobie jej wzrok z takÄ… samÄ… intensywno-Å›ciÄ…, z jakÄ… patrzyÅ‚a na niego w łóżku.Usterka na Å‚Ä…czach po jegostronie spowodowaÅ‚a, że Å‚Ä…czność zostaÅ‚a zerwana. Towarzysz Jonasz powiedziaÅ‚ Marczuk, stajÄ…c obok Arkadija.460 Towarzysz kapitan. Arkadij otrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ ze wspomnieÅ„.Zawsze lubiÅ‚em nocne Å‚owienie. Za chwilÄ™ bÄ™dzie Å›witać rzekÅ‚ Marczuk, opierajÄ…c siÄ™ o reling.Widać byÅ‚o, że nadal stara siÄ™ podtrzymywać swobodnÄ… atmosferÄ™,chociaż po raz pierwszy od poczÄ…tku rejsu ubraÅ‚ siÄ™ w granatowymundur kapitaÅ„ski z czterema zÅ‚otymi paskami na rÄ™kawach i zÅ‚otymszamerunkiem na otoku czapki.W panujÄ…cym mroku jego zÅ‚ocenialÅ›niÅ‚y z daleka. Jak tam twoja rana? OkazaÅ‚a siÄ™ na tyle lekka, że nawet doktor Vainu sobie z niÄ…poradziÅ‚ odparÅ‚ Arkadij, choć naprawdÄ™ nie mógÅ‚ nawet gÅ‚Ä™biejodetchnąć. Przykro mi, że musiaÅ‚ pan przerwać połów. WnieÅ›liÅ›my korektÄ™ do planu poÅ‚owów. Marczuk wzruszyÅ‚ramionami. To zaleta wszystkich planów, że można je korygować.Ale mieliÅ›my dobre wyniki.PowinniÅ›my byli tylko Å‚owić.RobiÅ‚o siÄ™ coraz jaÅ›niej i romantyczne girlandy Å›wiateÅ‚ trawlerówzaczynaÅ‚y blednÄ…c, ustÄ™pujÄ…c miejsca widokowi zwykÅ‚ych suwnicbramowych i bomów odcinajÄ…cych siÄ™ od blednÄ…cego nocnego nie-ba.Po wodzie niósÅ‚ siÄ™ brzÄ™k Å‚aÅ„cuchów zarzucanych sieci.Wpółmroku wczesnego poranka widać byÅ‚o krążące nad kutramistadka mew.PokÅ‚ad Gwiazdy Polarnej zaludniaÅ‚ siÄ™ coraz bar-dziej, choć stojÄ…cych przy relingach ludzi można byÅ‚o głównie roz-poznać po żarzÄ…cych siÄ™ papierosach. Jednak nie okazaÅ‚eÅ› siÄ™ Jonaszem ciÄ…gnÄ…Å‚ kapitan. Wiesz,przez radio mówiÄ… o tobie per Å›ledczy Renko.Cokolwiek to znaczy.Tuż nad wodÄ… przeleciaÅ‚ sznur kanciastych skrzydlatych sylwe-tek, które z wciÄ…gniÄ™tymi dziobami zaczęły muskać dolinÄ™ falidziobowej.Pelikany.461 Może znaczyć wszystko powiedziaÅ‚ Arkadij. Prawda.Sylwetki trawlerów poÅ‚yskiwaÅ‚y w unoszÄ…cym siÄ™ nad wodÄ…oparze niebÄ™dÄ…cym mgÅ‚Ä…, lecz zwyczajnym parowaniem wodymorskiej.ByÅ‚ to ten ulotny moment, kiedy ludzki umysÅ‚ musi samuÅ‚ożyć sobie obraz statku doÅ‚Ä…czyć tu dziób, tam komin, pomalo-wać je, zaludnić zaÅ‚ogami, ożywić.Arkadij spojrzaÅ‚ na pokÅ‚ad Å‚o-dziowy, gdzie wÅ›ród stojÄ…cych widać byÅ‚o NataszÄ™, która spoglÄ…daÅ‚aw stronÄ™ wschodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca.Oczy jej bÅ‚yszczaÅ‚y, czarne wÅ‚osychwilami lÅ›niÅ‚y zÅ‚otymi refleksami.StojÄ…cy obok Kola zerkaÅ‚ cochwilÄ™ na zegarek, Dynka ze wzrokiem skierowanym ku wschodowiaż siÄ™ wspięła na palce.Przy relingu widać też byÅ‚o Izraila w swetrzetak skrupulatnie wyczesanym z rybich Å‚usek, że przypominaÅ‚ na-stroszone jagniÄ™, LidiÄ™ z twarzÄ… mokrÄ… od Å‚ez i Gurija nerwowopoprawiajÄ…cego sobie ciemne okulary.Arkadij nie zerwaÅ‚ siÄ™ wczeÅ›nie, aby pożegnać Hessa.W ogólenie poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ spać i to, na co czekaÅ‚ przez caÅ‚Ä… noc, wÅ‚aÅ›nie za-czynaÅ‚o majaczyć w oddali.Stadko mew poszybowaÅ‚o nad Gwiazda PolarnÄ… jakby pod-rzucone falÄ… Å›wiatÅ‚a, która niczym podmuch wiatru przetoczyÅ‚a siÄ™nad statkiem przetwórniÄ….Chmury rozjarzyÅ‚y siÄ™ od wschodzÄ…cegosÅ‚oÅ„ca, szyby w oknach kutrów rozbÅ‚ysÅ‚y i z mroku wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ niski,zielony ojczysty brzeg.Spis treÅ›ciPodziÄ™kowania 5Plan Gwiazdy Polarnej 6Plan Orla 8Część pierwszaWODA 9Część drugaZIEMIA 241Część trzeciaLÓD 303
[ Pobierz całość w formacie PDF ]