[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważała, że on potrafi oddzielić ich od siebie kłamstwem, i to zpełną świadomością, że jedyną rzeczą, jakiej ona się od niegodomaga, jest uczciwość.Pełna, naga uczciwość.- To wszystko prawda - powiedział ze smutkiem i pocałował jąwe włosy.Nie wiedział, czy go usłyszała, bo ciągle przyciskałaręce do uszu.- To prawda, Rosi.Bez względu na to, co sobie omnie myślisz, to nie mógłbym cię nigdy okłamać.Ale ona nie powiedziała, że mu wierzy.Wycofała się wciemność, gdzie nie mógł do niej dotrzeć.Jej spojrzenie unikałogo, a zanim zdołał przywołać z powrotem uśmiech na jej twarz,dopędził ich deszcz.Kiedy Roza i Seamus umknęli do górskiej groty, zapadło międzynimi ciężkie milczenie.Otoczyła ich ciemność.To ona wypełniłaciszę i pozwoliła Rozie odpocząć.Roza zamknęła oczy i zasnęła.Seamus nie śmiał jej tknąć, dopóki nie upewnił się, że śpi.Dopiero wtedy przytulił ją do siebie, okrył oboje kocami, czującwilgotny chłód w powietrzu.Wsłuchiwał się w jej oddech i w wiatr, szalejący na zewnątrz.Słyszał deszcz i pożałował, że nie potrafi płakać.Dawno już tegonie umiał.- Kocham cię - szepnął do uśpionej kobiety, którą trzymał wramionach.- Kocham cię naprawdę, Rosi, i nigdy cię nieokłamałem.Rozdział 10Sztorm szalał przez resztę dnia, przez całą noc i przez całynastępny dzień.Prawie niemożliwe było poruszanie się nazewnątrz groty.Wiatr kręcił się we wszystkich kierunkach wśródskał, porywał wszystko, co tylko leżało luzem, i nie dało sięnawet pomyśleć o tym, by stanąć wyprostowanym, nawet gdyczłowiek obrócił się do wiatru plecami.Z nieba nie przestawał laćsię deszcz.Strugi wody spływały z czarnych chmur, którenieprzerwanie nadciągały od zachodu.Nie wychodzili więc, jeśli nie musieli.Seamus usiłował nakłonićRozę, żeby załatwiała swoje potrzeby w jaskini, grota bowiembyła mimo wszystko dostatecznie duża, by żadne z nich nie czułosię tym zażenowane.Roza jednak się na to nie godziła.Kiedywięc musiała wyjść, namawiał ją przynajmniej, żeby zdjęłaubranie.- Nie zamierzam cię uwodzić! - krzyczał na nią.-Ale na zewnątrzz nieba leje się woda.Przemokniesz na wylot, zanim jeszczezdecydujesz się przykucnąć! Dlaczego nie możesz wcisnąć siętam, w ten kąt? Tu w środku.- Nie! - zaprotestowała Roza, lecz jak najdłuższe utrzymywanieubrania w suchości uznała rzeczywiście za rozsądne.Rozebrałasię więc i prawie bez jednegosłowa protestu zgodziła się, żeby Seamus trzymał ją za jednąrękę, gdy nie mogła już dłużej panować nad pęcherzem.Było tobardzo upokarzające, lecz on oznajmił krótko, że nie życzy sobiepatrzeć, jak gwałtowny podmuch wiatru zwiewa ją do jaru.Zgodziła się więc, lecz właściwie tylko dlatego, że sama równieżsię bała, chociaż nie zamierzała się do tego przyznawać.O elfach już nie rozmawiali.Nie próbowali też kraść sobiepocałunków, ale ogrzewali się nawzajem w swoich objęciach.Drugi dzień spędzany w grocie chylił się ku wieczorowi, a oni jużod rana musieli karmić się wyłącznie deszczówką i samo towystarczało, żeby wprawić człowieka w rozdrażnienie.Odzywalisię do siebie jak najrzadziej.- Trudno, nic nie poradzimy na to, że wciąż pada - oświadczyłSeamus z ponurą miną, wyglądając na świat przez otwór w skale.- Musimy iść na wybrzeże.Roza się tego spodziewała.Przygotowywała się, że będziemusiała znów zadać ciału gwałt, zmusić się do przetrzymaniacałonocnej wędrówki.Ukradkiem jednak złożyła ręce ipomodliła się o to, żeby przynajmniej deszcz przestał padać.- Ja będę niósł bagaże - oświadczył Seamus i zarzucił sobie worekna plecy.Roza okryła chustą włosy i ramiona, jej końce skrzyżowała wpasie i zawiązała na plecach w taki sam sposób, jak robiły kobietyz Kafjorden.Seamus obrzucił ją spojrzeniem pełnym czułości.%7łałował, żeprzez ostatnie dni tak mało ze sobą rozmawiali, lecz teraz nie dałosię już cofnąć zmarnowanego czasu.Te dni spędzone tylko z nią,ostatnie dni jego pobytu w Irlandii, okazały się zupełnie inne, niżje sobie wyobrażał.Część winy za to brał na siebie, resztąobarczał bogów pogody.Niczego mu nie ułatwili, gdy chciałzdobyć serce kobiety, którą kochał i z którą postanowił sięzwiązać.Kiedy Roza nie patrzyła, ze złością wygrażał niebuzaciśniętą pięścią.- To ostatni niebezpieczny etap podróży - obiecywał jej.- Nietwierdzę, że będzie łatwy, lecz jeśli uda nam się dotrzeć doKinsale cało i zdrowo, to dotrzemy także do Ameryki, mojaRosi.Roza nie mogła powstrzymać się od śmiechu, chociażpobrzmiewało w nim echo tego gniewu, który wciąż w sobienosiła.- Nikt więcej nie nazwie cię przynajmniej nudziarzem, SeamusieO'Connor!- A czy ktoś tak o mnie mówi? - zdziwił się i przez moment śmialisię razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]