[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz zaczynała doniej docierać ponura rzeczywistość.Co może na to poradzić?By zająć czymś jej myśli, narysował kolejny symbol - tatuaż dostrzeżony na dłonibladolicego mężczyzny.Podsunął go jej przed oczy.- A to?Znów się pochyliła, wydając jeszcze głośniejsze i jeszcze boleśniejsze westchnienie.- Czterolistna koniczynka - pokręciła głową.- Bo ja wiem.A co to ma.zaraz,czekaj.- Wzięła od niego notes i dokładnie przyjrzała się rysunkowi.- Już to gdzieświdziałam.- Gdzie?- Na wizytówce.Tylko że wyglądało trochę inaczej.Było puste w środku.- Wzięła odGraya długopis i zaczęła rysować.- Na jakiej wizytówce?- Tego sukinsyna, który parę miesięcy temu grzebał w naszych papierach.Tego, którypodwędził nam kartę kredytową - wyjaśniła, nie przestając rysować.- A gdzie to widziałeś?- Na dłoni człowieka, który kupił Biblię.Fiona aż się zachłysnęła.- Wiedziałam! Więc cały czas stał za tym ten sam sukinsyn.Najpierw próbował jąnam ukraść, potem chciał zatrzeć ślady, zabijając mutti i podpalając sklep.- Pamiętasz nazwisko z tej wizytówki? - spytał Gray.Fiona pokręciła głową.- Tylko ten symbol.Bo go skojarzyłam.Przesunęła w jego stronę swój rysunek.Była to bardziej szczegółowa wersja tatuażu,ukazująca złożoną konstrukcję symbolu.Gray postukał palcem w rysunek.- I ty to skojarzyłaś?- Zbieram odznaki - przytaknęła.- Oczywiście nie mogłam ich założyć do tegodurnego ciucha.Gray pamiętał, że jej kurtka z kapturem - ta, w której zobaczył ją po raz pierwszy -upstrzona była odznakami o przeróżnych kształtach i rozmiarach.- Mam za sobą okres celtycki - wyjaśniła.- Nie słuchałam wtedy innej muzyki, a nawiększości moich odznak były celtyckie wzory.- A ten konkretny?- Mówią na niego Kwadrat Ziemi, albo Krzyż Zwiętego Hansa.Ma podobno chronićod zła za pomocą sił z czterech stron świata.- Stuknęła palcem w zaokrąglone listkikoniczyny.- Dlatego nazywają to czasem węzłem tarczowym.Bo służy do ochrony.Gray zamyślił się, jednak nic mu się z tym nie skojarzyło.- Właśnie dlatego powiedziałam mutti, że może mu zaufać.- Fiona odchyliła się dotyłu i zniżyła głos do szeptu, jakby bojąc się wypowiedzieć to głośno.- Jej się ten palant odrazu nie podobał.Od pierwszego wejrzenia.Ale gdy na jego wizytówce zobaczyłam ten znak,pomyślałam sobie, że musi być w porzo koleś.- Nie mogłaś przewidzieć.- A mutti przewidziała - żachnęła się Fiona.- A teraz nie żyje.I to przeze mnie.-Powiedziała to ze złością, ale i poczuciem winy.- Bzdura.- Gray przysunął się bliżej i objął ją ramieniem.- Kimkolwiek są ci ludzie,od samego początku byli zdecydowani na wszystko.Sama wiesz.Znalezliby jakiś sposób,żeby wydobyć te informacje z waszego antykwariatu.Nic by ich nie powstrzymało.Gdybyśnie namówiła babci, żeby dopuściła go do dokumentacji, mogłyście obie zginąć już wtedy.Dziewczyna przytuliła się do Graya.- Twoja babcia.- zaczął.- Nie była moją babcią - przerwała mu ponuro.Gray już się tego domyślał, alepozwolił jej się wygadać.- Przyłapała mnie, jak próbowałam podwędzić coś z jej sklepu.Dwa lata temu.Ale niewezwała policji, tylko poczęstowała mnie zupą.Rosołem z kaszką.Gray wiedział bez patrzenia, że Fiona mówi to z uśmiechem.- Taka właśnie była.Zawsze pomagała dzieciakom z ulicy.I zawsze przyjmowała poddach przybłędy.- Takie jak Bertal?- I ja.- Zamilkła na dłuższą chwilę.- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.Przyjechali do Anglii z Pakistanu.Z Pendżabu.Mieliśmy nieduży domek w Waltham Forestw Londynie.Był tam nawet ogród i mieliśmy kupić psa.A potem.potem umarli.- Bardzo mi przykro.- Wzięli mnie do siebie wujostwo.dopiero co przyjechali z Pendżabu.- Znówzapadła długa cisza.- Po miesiącu wujek zaczął mnie nachodzić nocami w moim pokoju.Gray zamknął oczy.Boże święty.- No to uciekłam.Parę lat przeżyłam na ulicach Londynu, ale potem naraziłam sięniewłaściwym ludziom i musiałam wiać.Wyjechałam z Anglii i zaczęłam się włóczyć poEuropie.Jakoś sobie radziłam.Aż w końcu wylądowałam tutaj.- I tu przygarnęła cię Grette.- A teraz ona też nie żyje.- W jej głosie Gray znów dosłyszał poczucie winy.- Możeto ja przynoszę pecha.Przytulił ją mocniej.- Widziałem, jak na ciebie patrzyła.Twoje pojawienie się w jej życiu nie przyniosłojej pecha.Ona cię kochała.- Ja.ja to wiem.- Fiona odwróciła twarz i jej ramionami wstrząsnął szloch.Gray trzymał ją mocno.W końcu zwróciła ku niemu twarz, po czym wtuliła ją wramię i teraz z kolei Graya zalała fala poczucia winy.Grette miała tak wielkie serce, była takopiekuńcza i wyrozumiała, tak pełna dobroci i współczucia.Zginęła, a on miał swój udział wjej śmierci.Gdyby postępował ostrożniej.mniej nachalnie wypytywał.Zapłaciła za jego brak profesjonalizmu.Szloch Fiony nie ustawał.Nawet jeśli jej zabicie i podpalenie sklepu nie były bezpośrednim wynikiem jegopartaniny, pózniej też się specjalnie nie popisał.Uciekł, zostawiając dziewczynę na pastwęlosu, by samotnie zmagała się z bólem po śmierci mutti.Pamiętał, jak za nim wołała -początkowo ze złością, potem błagalnie.A on się nie zatrzymał.- Teraz nie mam już nikogo - chlipnęła cicho Fiona.- Masz mnie.Odepchnęła go i uniosła ku niemu zalaną łzami twarz.- Ty też wyjedziesz.- A ty ze mną.- Ale przecież powiedziałeś, że.- Nieważne, co powiedziałem.- Gray wiedział, że dziewczynie grozi tuniebezpieczeństwo.Wyeliminują ją, nawet jeśli nie w celu odzyskania Biblii to po to, by jąraz na zawsze uciszyć.Za dużo wie.Na przykład.- Powiedziałaś, że pamiętasz ten adres zpokwitowania za Biblię.Fiona popatrzyła na niego podejrzliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]