[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie był to jeszcze przekonujący dowód, więc niewpomniał o tym na żadnej z naszych narad.Ale w Castle Garden znalazł na tylnejkrawędzi dachu włókna liny: kolejną poszlakę, że morderca jest wspinaczem.Włóknaprowadziły do frontowej balustrady, która okazała się bardzo solidnie umocowana.Właśnie wtedy Marcus poprosił, abyśmy go spuścili po tylnej ścianie fortu, i odkrył naniej ślady identyczne ze śladami w Paresis Hall.Wówczas zaczął ustalaćprawdopodobny przebieg wydarzeń w Castle Garden.Morderca, z ofiarą na plecach, wspiął się na dach fortu, używając haków.(Strażnik nie słyszał uderzeń młotka, ponieważ, jak dowiedział się Marcus, przezwiększość czasu spał, czego morderca był z pewnością świadom.) Na dachu naszczłowiek zabił chłopca, a potem przełożył linę przez balustradę i zrapellował zpowrotem na ziemię. Rapelling to europejska nazwa techniki schodzenia po stromejgórskiej ścianie za pomocą liny, którą zaczepiono o jakiś solidny występ skalny naszczycie.Wspinacz owija się jednym końcem, a drugi spuszcza luzno, aby mógłściągnąć linę, gdy znajdzie się na dole.Kiedy nasz morderca schodził po murze,usunął haki, które posłużyły mu do wejścia.Zadowolony ze swego rozumowania, Marcus postanowił najpierw poszukaćkonkretnych dowodów na jego potwierdzenie w Paresis Hall, ponieważ od zabójstwaGeorgia Santorellego minęło dużo czasu i policja nie patrolowała już okolicy.Naglejednak uświadomił sobie, że w Paresis morderca nie wspiął się z ulicy, tylko spuścił zdachu, i prawdopodobnie w ogóle nie użył haków (ślady, które Marcus uznałwcześniej za dziury po hakach, powstały więc w inny sposób, zapewne niemającyżadnego związku z naszą sprawą).Wobec tego przed spotkaniem ze mną Marcuswrócił do Castle Garden i podjął poszukiwania, których nie zdążył dokończyć w nocy miałem rację, że szukał czegoś na ziemi tuż przed naszym pospiesznym odjazdem.Nieliczni policjanci, którzy pełnili wartę w Castle Garden, nie pilnowali tylnej bramyfortu, toteż Marcus mógł swobodnie przepatrzyć teren.W tym momencie opowieści mój towarzysz sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjąłdość niepozorny stalowy kolec, który znalazł w trawie.Miał on na jednym końcuucho: do zabezpieczania liny, jak wyjaśnił mi Marcus.Po powrocie do domu opyliłhak i wykrył na nim odciski palców idealnie pasujące do tych, które zdjęliśmy w nocyz ceramicznego komina.Pełen podziwu, musiałem mocno poklepać chłopaka poplecach: Marcus był nie mniej wytrwały niż rozmaici wywiadowcy, których poznałemprzez lata prowadzenia kroniki policyjnej, a znacznie bardziej inteligentny.Nicdziwnego, że stara gwardia z Sekcji Zledczej za nim nie przepadała.Przez resztę drogi Marcus wyłożył mi szersze implikacje swych odkryć.WAmeryce Północnej roku 1896 wspinaczka górska nie upowszechniła się jeszcze jakoforma rekreacji, ale w Europie sport ten miał długą tradycję.Od początku stuleciafachowe ekipy z tego kontynentu zdobywały szczyty w Alpach i na Kaukazie, apewien śmiały Niemiec wybrał się nawet do wschodniej Afryki i wszedł naKilimandżaro.Prawie wszyscy ci tak zwani alpiniści, powiedział mi Marcus, byliAnglikami, Szwajcarami lub Niemcami; i w tych krajach wspinaczka górska iskałkowa mniej ambitnej natury zyskała wielką popularność.Zważywszy, że naszmorderca objawiał w tym sporcie prawdziwe mistrzostwo, można przypuszczać, iżzaczął go uprawiać dość dawno temu, choćby nawet w dzieciństwie; było więc bardzoprawdopodobne, że jego rodzina przybyła do Ameryki z któregoś z tych trzecheuropejskich państw, w niezbyt odległej przeszłości.Na razie wskazówka ta nie miaładużego znaczenia, ale łatwo było zrozumieć, że kiedy dodamy ją w przyszłości doinnych informacji, może się stać wysoce pouczająca.W takiej właśnie wiedzy kryłysię realne powody do nadziei.Potrzebowaliśmy obfitych zasobów tego ostatniego uczucia podczas naszej wizytyw Klubie Rozrywkowym Złota Zasada, zakazanej małej spelunie, która nie mogłabynosić bardziej smutno-ironicznej nazwy.Paresis Hall miał przynajmniej te plusy, żezajmował lokal nad ziemią i był dość przestronny.Złota Zasada mieściła się wwilgotnej, ciasnej suterenie, podzielonej na maleńkie pokoje cienkimiprzepierzeniami, w związku z czym wszyscy słyszeli, co robi każdy klient, nawet jeślitego nie widzieli.Klub, prowadzony przez potężną, odpychającą kobietę zwanąSzkocką Ann, oferował tylko zniewieściałych młodych chłopców, którzy sięszminkowali, mówili falsetem i używali kobiecych imion, pozostawiając inneodmiany męskiego homoseksualizmu lokalom w rodzaju Paresis Hall
[ Pobierz całość w formacie PDF ]