[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W wieczornym mroku daleko w dole lÅ›niÅ‚y przed namikoraliki portowych Å›wiateÅ‚.Przez szeroko otwartÄ… bramÄ™ogrodzenia otaczajÄ…cego tereny hotelowe wjechaliÅ›myw krÄ™tÄ…, wysadzanÄ… dÄ™bami alejÄ™.ProwadziÅ‚a obok kortówtenisowych, pola golfowego, aż na szeroki wyżwirowanypodjazd oÅ›wietlony teraz potokami Å›wiateÅ‚ wylewajÄ…cych siÄ™ przez okna i obrotowe, szklane drzwi frontowe.Wprowa­dziÅ‚am samochód w lukÄ™ pomiÄ™dzy porschem a jaguaremi wyÅ‚Ä…czyÅ‚am silnik. CzujÄ™ siÄ™ trochÄ™ nieswojo.Nigdy tu nie byÅ‚am.%7Å‚adenz moich znajomych nie jest na tyle bogaty, by mnie tutajzaprosić. To chodz teraz, postawiÄ™ ci drinka. Nie jestem odpowiednio ubrana. Ja też nie.Chodzmy.W otoczeniu arystokratycznych sÄ…siadów nasz sfatygo­wany pojazd wyraznie siÄ™ odcinaÅ‚ sprawiajÄ…c wrażeniebrudniejszego i bardziej pospolitego aniżeli w rzeczywis­toÅ›ci.WysiedliÅ›my i Daniel wprowadziÅ‚ mnie do wnÄ™trzahotelu.W Å›rodku byÅ‚o okropnie gorÄ…co, puszysto oddywanów i pachniaÅ‚o grubÄ… forsÄ….O tej godzinie, kiedy porapicia herbatyjuż dawno minęła, a na koktajle byÅ‚ojeszcze zawczeÅ›nie, hol niemal kompletnie Å›wieciÅ‚ pustkami.TylkojakieÅ› starszawe małżeÅ„stwo oglÄ…daÅ‚o telewizjÄ™, a samotnymężczyzna ubrany w strój do golfa przerzucaÅ‚ strony gazety.Portier w pierwszej chwili obrzuciÅ‚ nas nieprzychylnymwzrokiem, lecz rozpoznawszy Daniela natychmiast przybraÅ‚zawodowo uprzejmÄ… postawÄ™. Dobry wieczór, panu. Dobry wieczór. Daniel skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i skierowaÅ‚ siÄ™prosto do baru.Ja jednak nie poszÅ‚am za nim, gdyż bÄ™dÄ…cw tym hotelu po raz pierwszy chciaÅ‚am sobie wszystkodokÅ‚adnie oglÄ…dnąć.W gÅ‚Ä™bi holu ujrzaÅ‚am maÅ‚y pokoikzastawiony stolikami, które chyba miaÅ‚y sÅ‚użyć do pisanialistów.Obok, przez otwarte podwójne drzwi, zobaczyÅ‚amprzeÅ‚adowane meblami wnÄ™trze urzÄ…dzonejako salon do gryw karty.Przy pÅ‚onÄ…cym kominku cztery kobiety siedziaÅ‚ywokół brydżowego stolika.Przystanęłam u drzwi, gdyżscenka ta przyciÄ…gnęła moje oko swoistym stylem, przypo­minajÄ…c sztuki z lat trzydziestych.OdniosÅ‚am wrażeniejakbym to wszystko widziaÅ‚a już wczeÅ›niej na scenie: dÅ‚ugiezasÅ‚ony z ciężkiego brokatu, wyÅ›cieÅ‚ane krzeseÅ‚ka, uÅ‚ożone starannie kwiatowe dekoracje.Nawet stroje kobiet zdawaÅ‚ysiÄ™ z powodzeniem pasować do tamtego okresu: kaszmiroweżakiety, sznury prawdziwych pereÅ‚, zrobiona z koÅ›ci sÅ‚onio­wej dÅ‚uga cygarniczka, w której jedna z dam paliÅ‚a papiero­sa. Dwa bez atu. Prue, no chodzże wreszcie  ponagliÅ‚ mnie DanielcofajÄ…c siÄ™ parÄ™ kroków.Akurat miaÅ‚am ruszyć za nim, gdy siedzÄ…ca twarzÄ… domnie kobieta podniosÅ‚a oczy znad swoich kart.SpotkaÅ‚yÅ›mysiÄ™ wzrokiem i  choć nie od razu  rozpoznaÅ‚am w niejpaniÄ… Tolliver. Prue. SprawiaÅ‚a wrażenie, jakby ucieszyÅ‚a siÄ™ zespotkania, ale jakoÅ› trudno mi byÅ‚o uwierzyć, że to szczeraradość. Co za niespodzianka! Witam paniÄ…. Co ty tu robisz?Nie miaÅ‚am wczeÅ›niej zamiaru podchodzić do tychkobiet, a tym bardziej wdawać siÄ™ w pogawÄ™dkÄ™, alezaskoczona nieoczekiwanym rozwojem sytuacji nie potrafi­Å‚am wymyÅ›lić niczego, co by mi pomogÅ‚o wymigać siÄ™ odrozmowy. Ja.ja.rozglÄ…dam siÄ™.Nigdy tu przedtem niebyÅ‚am.WeszÅ‚am do saloniku; towarzyszki pani Tolliver patrzyÅ‚yna mnie z uÅ›miechem na twarzy, ale ich Å›widrujÄ…ce oczy niepominęły żadnego szczegółu w moim wyglÄ…dzie: rozwich­rzonych wiatrem wÅ‚osów, starego puloweru i znoszonychdżinsów.Pani Tolliver odÅ‚ożyÅ‚a karty na stolik i przedstawiÅ‚a mnieznajomym. To Prue Shackleton.Znacie chyba Phoebe Shack-leton z Penmarron? Prue jest jej bratanicÄ…. Ach, tak.Jak miÅ‚o  odparÅ‚y panie, każda innymtonem, ale z jednakowÄ… niecierpliwoÅ›ciÄ… oczekiwania napodjÄ™cie gry.  Prue byÅ‚a wczoraj taka uprzejma dla Charlotty!PodróżowaÅ‚y razem pociÄ…giem z Londynu.Kobiety ponownie przyozdobiÅ‚y twarze uÅ›miechami,które tym razem miaÅ‚y wyrażać aprobatÄ™.Wówczas uÅ›wia­domiÅ‚am sobie z pewnÄ… konsternacjÄ…, że przez caÅ‚y dzieÅ„ niepoÅ›wiÄ™ciÅ‚am dziewczynce ani jednej myÅ›li.OdczuÅ‚am coÅ› naksztaÅ‚t winy, do uÅ›mierzenia której nie mógÅ‚ siÄ™ przyczynićniestety widok babki dziecka zapewne spÄ™dzajÄ…cej dÅ‚ugiegodziny przy brydżowym stoliku. Gdzie Charlotta?  spytaÅ‚am. W domu.Z paniÄ… Curnow. Dobrze siÄ™ czuje?Zapytana zmierzyÅ‚a mnie chÅ‚odnym spojrzeniem. Czy jest jakiÅ› powód, żeby byÅ‚o inaczej?ZatkaÅ‚o mnie. Powód? Nie, chyba nie ima.Pytam, bo w pociÄ…guwydawaÅ‚a mi siÄ™ niezwykle spokojna i milczÄ…ca. Zawsze jest taka.Nigdy wiele nie mówi.A w jakimstanie zastaÅ‚aÅ› Phoebe? Nie dokuczajej zÅ‚amana rÄ™ka? No tosiÄ™ cieszÄ™.Czy ona jest tutaj z tobÄ…? Nie.Ja tylko kogoÅ› odwiozÅ‚am.on mieszka w tymhotelu.Dopiero wtedy przypomniaÅ‚am sobie o Danielu; od­wracajÄ…c siÄ™ z pewnym zakÅ‚opotaniem, że go dotÄ…d nieprzćdstawiÅ‚am pani Tolliver, rozpoczęłam prezentacjÄ™: Pani pozwoli, to Da.Z tyÅ‚u nikogo nie byÅ‚o.Przed sobÄ… miaÅ‚am tylko otwartedrzwi i pusty hol. Pani przyjaciel tylko rzuciÅ‚ na nas okiem i poszedÅ‚sobie  zauważyÅ‚ajedna z paÅ„, a kiedy na powrót stanęłamdo nich przodem, spostrzegÅ‚am, że Å›miejÄ… siÄ™ wszystkie z tejuwagi jak z dobrego żartu. Och, jaka ze mnie gapa.SÄ…dziÅ‚am, że jeszcze tu jest pokryÅ‚am zmieszanie uÅ›miechem.Pani Tolliver podniosÅ‚a ze stoÅ‚u karty i uÅ‚ożyÅ‚a jew zgrabny wachlarzyk.  MiÅ‚o mi byÅ‚o ciÄ™ spotkać  zamknęła rozmowÄ™.CzuÅ‚am, że siÄ™ rumieniÄ™, choć nie byÅ‚o ku temu żadnegokonkretnego powodu.WybÄ…kaÅ‚am jakieÅ› zdawkowe pożeg­nanie i opuÅ›ciÅ‚am salonik.PowiodÅ‚am wzrokiem po holu w poszukiwaniu Daniela,ale Å›ladu po nim nie byÅ‚o.UjrzaÅ‚am natomiast w rogupodÅ›wietlony szyld z napisem Coctail Bar, a kiedy tam.weszÅ‚am, Daniel jako jedyny klient siedziaÅ‚ plecami do drzwina wysokim barowym stoÅ‚ku. Jak mogÅ‚eÅ› tak odejść bez sÅ‚owa?!  napadÅ‚am naniego. Paniusie grajÄ…ce w brydża nie sÄ… w moim typie. W moim też nie, ale czasami trzeba rozmawiaćz różnymi ludzmi.WygÅ‚upiÅ‚am siÄ™ przez ciebie.ChciaÅ‚am ciÄ™przedstawić, a ciebie nie byÅ‚o, jakbyÅ› siÄ™ rozwiaÅ‚ w powiet­rzu.Ta kobieta, którÄ… tam spotkaÅ‚am, to pani Tolliver. Wiem.Wybierz sobie coÅ› do picia. JeÅ›li znasz paniÄ… Tolliver, tym gorzej postÄ…piÅ‚eÅ›, żenie podszedÅ‚eÅ› siÄ™ przywitać. MÄ…drzysz siÄ™ jak autorka podrÄ™cznika dobrych ma­nier.Niby dlaczego miaÅ‚bym sobie gÅ‚owÄ™ zawracać paniÄ…Tolliver? Nie, nic nie mów, nie chcÄ™ już sÅ‚uchać nic na tentemat.WziÄ…Å‚em sobie szkockÄ….Co ty wybierasz? Nie wiem, czy w ogóle coÅ› wezmÄ™!  sarknęłam,nadal zirytowana. SÄ…dziÅ‚em, że przyszliÅ›my tu specjalnie na drinka. No dobrze, napijÄ™ siÄ™ piwa.Powiedzmy lagera. Wspięłam siÄ™ na sÄ…siedni stoÅ‚ek.ZamówiÅ‚ dla mnie piwo, a potem oboje pogrążyliÅ›mysiÄ™ w milczeniu.Tylna, zastawiona półkami peÅ‚nymi bu­telek Å›ciana zrobiona byÅ‚a z tafli lustrzanych, w którychodbijaÅ‚y siÄ™ teraz nasze postacie.Daniel zapaliÅ‚ cygaro,a barman stawiajÄ…c przede mnÄ… zamówione piwo rzuciÅ‚jakÄ…Å› uwagÄ™ o pogodzie.PodsunÄ…Å‚ nam jeszcze miseczkÄ™orzeszków i oddaliÅ‚ siÄ™ na drugi koniec dÅ‚ugiego kon­tuaru.  No dobra, już dobra.Przepraszam  odezwaÅ‚ siÄ™wtedy Daniel. Za co? Za ten rzekomy afront uczyniony pani Tolliver i zato, że byÅ‚em przykry dla ciebie.PrawdÄ™ mówiÄ…c, czÄ™stobywam przykry.Lepiej żebyÅ› to wiedziaÅ‚a, zanim siÄ™ zwiąże­my przyjazniÄ… do grobowej deski, takÄ… na życie i Å›mierć zażartowaÅ‚ z uÅ›miechem. To nie byÅ‚ afront, a ja, jeÅ›li mam być caÅ‚kiem szczera,muszÄ™ siÄ™ przyznać, że też nie cierpiÄ™ tej baby  po­wiedziaÅ‚am ze skruchÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl