[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwiazdy lśniły na niebie niczym kawałkikwarcu w chodniku.Tuż poniżej księżyca migotały gwiazdy Mamy, Taty i Emmy.Tofrustrujące, że choć tak wiele się zmieniło, gwiazdy znajdowały się dokładnie w tych samychmiejscach co zwykle, szydząc z daremnych wysiłków Emmy na Ziemi.Azy nabiegły jej do oczu.Daremne wysiłki, to dobre.Wszystkie te fantazje, które snułapodczas podróży autobusem do Tucson.Wszystkie te rzeczy, które miały robić wspólnie z Suttonjako siostry. Wszystko gra, Sylvio Plath?  rzucił żartobliwie Ethan.Zrobiło się nieco chłodniej i Emma przyciągnęła ramiona do boków ciała, by się ogrzać. Nie bardzo  odpowiedziała. Co się dzieje?Przesunęła językiem po zębach. Boże, za każdym razem, kiedy się widzimy, jestem w kompletnym psychicznym dołku. Nie ma sprawy.To mi nie przeszkadza.Emma jednak tylko potrząsnęła głową.Nie mogła mu powiedzieć, o co chodzi, bezwzględu na to, jak bardzo by tego pragnęła. Jutro są moje urodziny  odezwała się wreszcie. Urządzam imprezę. Naprawdę?  Ethan podparł się na jednej ręce. A zatem wszystkiego najlepszego. Dzięki. Emma uśmiechnęła się w ciemności.Zledziła teraz odrzutowiec wolno przecinający nocne niebo.Pod pewnymi względamibędą to prawdopodobnie jej najlepsze urodziny w życiu.Większość urodzin Emmy okazywałasię kompletnymi porażkami: szesnaste spędziła w biurze pracownika opieki społecznej, czekającna przydział do nowego domu zastępczego, zaś jedenaste  jako uciekinierka w obozowiskuz innymi dzieciakami.Tak naprawdę tylko raz miała urodziny z prawdziwego zdarzenia, kiedyBecky zabrała ją na jarmark renesansowy.Miała okazję przejechać się na osiołku, zjadłaogromną nogę indyka i zrobiła z tektury tarczę herbową w swych ulubionych wówczaskolorach  jaskrawozielonym i turkusowym.Na zakończenie dnia, w drodze na parking, zapytałamamę, czy mogą to powtórzyć za rok.Lecz w następne urodziny Becky już przy niej nie było.Emma wpatrywała się w niebo.Przepływająca chmura na chwilę przesłoniła księżyc. Przyjdziesz?  spytała. Gdzie? Na moje urodziny.To znaczy& jeśli nie jesteś zajęty.I oczywiście jeśli masz ochotę.Przygryzła paznokieć kciuka.Serce łomotało jej w piersi.Nagle zaproszenie Ethana wydało sięstrasznie poważną sprawą.Księżyc rzucał światło na jego kanciasty profil.Emma czekała cierpliwie na odpowiedz. Nie przejmuj się, jeśli odmówi  przekonywała sama siebie. Nie odbieraj tego zbyt osobiście. Przyjdę  odparł Ethan.Emmę ścisnęło w brzuchu. Serio? Tak, pewnie. Super!  Uśmiechnęła się. Będziesz tam jedyną normalną osobą. No, tego to nie wiem. Ze sposobu, w jaki to powiedział, Emma wywnioskowała, żeEthan też się uśmiecha. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas był normalny, wiesz? Wszyscy mamyjakieś mroczne sekrety. Tak? A jaki ty masz sekret?Ethan zamilkł na moment. Kocham się na zabój we Frau Fenstermacher. Emma wybuchła śmiechem. To absolutnie zrozumiałe.Ona jest taka seksowna. Taa, jestem na nią strasznie napalony. W takim razie życzę powodzenia  powiedziała Emma. Mam nadzieję, że uda wamsię, gołąbeczki, odnalezć razem prawdziwe szczęście. Dzięki. Ethan przesunął się nieco, by z powrotem położyć się na wznak, i jego dłońnapotkała dłoń Emmy.Leżeli z rękami ułożonymi obok siebie, dotykając się tylko palcami.Zanim się odsunął, Ethan zawinął swój palec wskazujący wokół palca Emmy i ścisnął jądelikatnie.Nagle w tej bezpiecznej, przytulnej ciemności obłąkany, niebezpieczny świat Emmywydał się tak odległy jak gwiazdy na niebie. 26TWARZ Z PRZESZAOZCIBrzdęk.Brzdęk.Brzdęk.Emma przebudziła się i rozejrzała po sypialni.Co to było?Brzdęk.Spojrzała na okno, które wychodziło na podwórko przed domem.Maleńki kamykodbił się od szyby.Podbiegła do okna i popatrzyła w dół.Pod dużą lampą na ganku znajdowałasię jakaś postać.Emma przetarła oczy. Mama!?  zawołała.Zbiegła na dół tak szybko, że ledwo dotykała schodów.Szarpnęła za drzwi, które otwarłysię ze skrzypnięciem, i wypadła na zewnątrz.Becky stała na środku podjazdu, tuż oboksamochodu Laurel.Nie mogłam oderwać od niej oczu.Po raz pierwszy widziałam naszą matkę.Miałasięgające karku, jedwabiste, ciemne włosy i niebieskawozielone oczy.Była szczupła  wręczchuda  i nosiła workowate dżinsy z dziurą na kolanie oraz wyblakły T-shirt z napisem THECASUAL CLAM RESTAURANT.Wyglądała jak ktoś, kogo mogłam minąć na ulicy.Nieczułam z nią żadnego pokrewieństwa, żadnej więzi.To wszystko wydawało się nierzeczywiste.Kiedy Emma chciała ją przytulić, jej ramiona przeszły przez ciało Becky na wylot.Emmacofnęła się, mrugając z niedowierzaniem. Mamo?  spróbowała raz jeszcze jej dotknąć, ale miała wrażenie, jakby ciało Beckybyło z mgły.Dotknęła więc własnej twarzy, by się upewnić, że sama jest prawdziwa. Co siędzieje? To nie to, co myślisz, skarbie  odezwała się Becky chropawym głosem palaczki.Musisz być ostrożna  dodała. Musisz być cicho.Zaczyna się robić bardzo niebezpiecznie. C-co to znaczy?  zapytała Emma. śś. Ale&Wtedy Becky zrobiła krok naprzód i położyła jej dłoń na ustach.Emmie wydało się, żepoczuła nagle konkretną, realną rękę. Musisz coś dla mnie zrobić  powiedziała do Emmy.W tym momencie w mej głowie pojawił się pewien obraz.Jasno i wyraznie usłyszałamten sam głos mówiący: Musisz coś dla mnie zrobić.Przynajmniej wydawało mi się, że to ten samgłos.Nie byłam pewna, czy te słowa były skierowane do mnie& czy do kogoś innego.Kiedy jużmiałam zobaczyć to wspomnienie, niespodziewanie wszystko się rozmyło.Emma otwarła gwałtownie oczy.Znów znajdowała się w sypialni Sutton.Była noc.Wiatr zatrzepotał zasłonami.Szklankawody, którą nalała sobie przed pójściem spać, wciąż stała na nocnym stoliku.Emma jeszcze sięnie otrząsnęła ze snu.Usiadła na łóżku i wzrok powoli zaczął jej się przyzwyczajać do ciemności.Ktoś nad nią stał. Becky? , pomyślała natychmiast.Ale ta osoba miała jasne, a nie ciemne włosy.A takżezadarty nos i piegi na policzkach.Emma spojrzała prosto w jej zielone oczy.Laurel mocnozacisnęła dłoń na ustach Emmy. Krzycz!  zawołałam. I właśnie to Emma zrobiła.Skopała z siebie pościel i z całej siły uderzyła Laurelw ramiona.Laurel odsunęła się zaskoczona.Chwilę pózniej drzwi sypialni się otwarły i dośrodka wpadli rodzice Sutton.Pan Mercer był bez koszuli, a pani Mercer miała na sobie kraciastespodnie od piżamy i koronkową koszulkę.Za nimi przybiegł Drake, poszczekując z cicha. Co tu się wyprawia?  zażądał wyjaśnień pan Mercer. Laurel próbuje mnie zabić!  krzyknęła Emma. Co?  Laurel cofnęła się, jakby łóżko nagle stanęło w płomieniach.Emma przesunęła się do tyłu, aby oprzeć się plecami o ścianę.Jej piersią wstrząsałyspazmy szlochu. Chciała mnie udusić.Laurel jęknęła z oburzenia. Wcale nie!  Wskazała na elektroniczny zegar tuż obok łóżka.Czerwone cyfrypokazywały minutę po północy. Chciałam jako pierwsza złożyć ci życzenia urodzinowe. Nie wykręcaj się!  Emma naciągnęła na siebie pościel. Widziałam cię! Sutton, kochanie, przecież Laurel nigdy by czegoś takiego nie zrobiła  powiedziałłagodnie pan Mercer. Przyśnił ci się pewnie jakiś koszmar. Pani Mercer potarła oczy. Martwisz sięprzyjęciem? Niby czemu miałabym się martwić przyjęciem?  warknęła Emma.Wyciągnęła palecw kierunku Laurel. Ona.Próbowała.Mnie.Zabić!Ale Mercerowie mieli dość sceptyczne miny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl