[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To bardzo miło z pana strony, ale widzę, że to nie takaprosta sprawa.Myślę, że jeszcze trochę poczekam.W każdymrazie lot był bardzo przyjemny.Dziękuję.I jest pan wyjątkowodobrym kucharzem.jak na mężczyznę.- Był tak cholerniepewny siebie w kwestii przewagi mężczyzn nad kobietami, żenie mogła sobie odmówić tej złośliwości.- To proszę mi pokazać, jak gotują kobiety.Mogła się tego spodziewać.Ugryzła się jednak w język, żebynie pomyślał, że jest zarozumiała, i tylko się uśmiechnęła.- Touche.- To jest dotknięcie przeciwnika bronią.Nie o to mi chodziło,tylko o to, żeby pani zrewanżowała mi się jakimś daniem.Może i nie jest wyrobiony, ale za to jest bystry.- Byłby pan przerażony.- Niech pani spróbuje.- Spojrzał na jej ciało, ale szybkoodwrócił wzrok.- Mam magnetowid.Może chciałaby pani obejrzeć jakiś film?JASEAKA 45- Nie, dziękuję.Muszę wracać.Przykro mi, że wyciągampana do miasta.Wiem, że teraz, podczas żniw, jest pan w polucałe dnie, a wieczory są krótkie.Powiedział wesoło, żeby rozwiać jej skrupuły:- Nic nie szkodzi.Wieczór jest piękny.Chyba nie będzie jej proponował, żeby gdzieś poszli.doparku? Jest za stary na takie rzeczy.Przysięgła sobie, że jak jużwreszcie dostanie się do miasta, to nigdy się stamtąd nie ruszy,chyba że własnym samochodem.Tylu jest swatów w Hadley,czyżby i jemu spodobał się ten pomysł? Nie, wykluczone.- Gdyby była burza śnieżna, to jest tu bardzo dużo miejsca.Mogłaby pani zostać.- Sam był zaskoczony tym, co mówi.Ale.- Mało prawdopodobne.To dopiero wrzesień.We wrześniunie zdarzają się śnieżne burze.- Spojrzała na niego z wyższością.Uśmiechnął się do niej z wdziękiem i mruknął:- Psiakość.A ją przeszyła w tej chwili najsilniejsza z błyskawic.Niesamowite.Jethro, jak gdyby budząc się z transu, powiedział:- Dobrze.- Jakby to w ogóle cokolwiek znaczyło.- Ja poprowadzę.Megan poczuła się speszona.Czy uważa ją za taką namolną,że będzie się upierała przy prowadzeniu?Wyszedł pierwszy, ale przytrzymał dla niej drzwi.Lady została na ganku żegnając Megan rozbawionym spojrzeniem, Meganodwzajemniła się jej ironicznym spojrzeniem.Wsiedli do niewielkiego czerwonego samochodu i Jethro ruszył w milczeniu drogą zalaną księżycowym blaskiem.W samochodzie panowała dziwna cisza.%7ładne z nich się nie odzywało.Podjechał pod przychodnię, wysiadł i nawet nie zdążył jej otworzyć drzwiczek, tak szybko wymknęła się z samochodu.Znikającw domu zawołała tylko:- Dziękuję bardzo.- Bardzo proszę - odparł i stał dalej.46 GWIAZDKA MIAOZCIZamknęła za sobą drzwi i przekręciła klucz w zamku, poczym poszła na górę i wyjrzała z półpiętra na dół.Nadal stał nachodniku patrząc w górę.Zobaczył ją i podniósł zabandażowanąrękę na znak, że ją dostrzega.Złapana na gorącym uczynkumyślała, że zapadnie się pod ziemię.Po co wyglądała?Szykując się do spania, była poirytowana.Nie zdawała sobiesprawy, dlaczego jest zła, ale wyraznie czuła się niespokojnai zniecierpliwiona.Najpierw zaczęła szorować zęby, potem energicznymi ruchami wyszczotkowała włosy, a na koniec wzięłaprysznic, myjąc się zawzięcie.Czyżby była zła?Wytarła się z pewnym roztargnieniem, usiłując zgłębić przyczyny swego zachowania.W żadnym razie nie powinna myślećo romansie z tym mężczyzną.A Jethro, to typowy mężczyzna.Zresztą zupełnie do siebie nie pasują.Z nim byłaby nieszczęśliwa.Tylko patrzeć, jak i on stanie się jednym z tych żółwi z placuprzed sądem, którzy całej okolicy narzucają swoje rządy.Tak,z pewnością.Jethro Hanna zostanie jednym z nich.Rozdział szóstyMinął prawie tydzień, a Jethro nie odezwał się do MeganDenerwowało ją, że nie ma okazji spotkać się z nim i potraktować go z chłodną rezerwą.wiczyła w lustrze lekceważące spojrzenia i za pomocą szczoteczki znęcała się nad swoimi olśniewająco białymi zębami.Trudno jednak odtrącić kogoś nieobecnego.Bez żadnych zapowiedzi, na początku pazdziernika, nadeszłapierwsza jesienna burza.Prognoza pogody mówiła o częściowym zachmurzeniu.Mówiono też o burzy, ale miała ona ominąćpółnocną Indianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]