[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzała na niego spokojnie.- Ale nie skrzywdzi mnie.Douglas mógłby mnieskrzywdzić tylko wtedy, gdyby mi powiedział, że mnie teżkocha, gdyby mnie okłamał.Jestem pewna, że wkrótce mniepuści na wolność.Może będę mogła jakoś łagodzić jegostanowisko wobec naszego spadku.Kto wie? Ale na pewnonie musisz się martwić o moje bezpieczeństwo.Zadzwonię dociebie, jeśli mi na to pozwoli.Uważaj na siebie.Kocham cię,bracie.Przyciągnął jej ręce i ucałował je.- Zrobię wszystko, żeby cię wyciągnąć z jego mocy, Ellie.- Koniec konspiracji.Mów po angielsku - rozkazałDouglas.Zarzucił Elgive koc na ramiona i ujął jej rękę.Jegooczy były przymknięte, wyrażały smutek, który stał siębardziej widoczny wówczas, gdy żałosny jęk wyrwał siębezwiednie z ust Elgive.Pochyliła głowę, chcąc się opanowaćza wszelką cenę.- Ty sukinkocie - ubliżył mu Rob.- Aamiesz jej serce i niccię to nie obchodzi.Douglas zignorował go.- Elgive, zgodziłaś się pójść ze mną.Dotrzymaj słowa.- %7łegnajcie wszyscy - powiedziała odważnie.- %7łegnaj, Wasza Miłość - wyszeptał John Callum.- Bóg z Wami, lady Elgive - pobłogosławił ją RichardMaxwell.- Oby ci się powiodło, kuzynko - szorstko rzekł Andrew.- Przepraszam, że zwątpiłem w ciebie - zaburczał Duncan. - Ellie - podniosłym tonem wyszeptał Rob.- Pamiętaj, totylko Kincaid.MacRoth nigdy nie przegra z Kincaidem.Elgive odwróciła się i prowadzona pewną i bezlitosną rękąDouglasa opuściła chatkę.- Zauważyłeś? - zapytał Audubon, paląc grube,zagraniczne cygaro.- Dałeś Elgive MacRoth mnóstwopowodów, by cię nie chciała.Ciekaw jestem, jak zamierzasznaprawić te zniszczenia.- Część zniszczyła sama - Douglas podniósł rękę i potarłsobie skroń.Widok cierpiącej Elgive przyprawił go o ostry bólgłowy.- Nie zawahała się, by wykorzystać mnie w sposób, októrym nie mam ochoty dyskutować - dodał w samoobronie.Douglas obrócił się, marszcząc brew i spojrzał nadczarnymi pluszowymi fotelami i tekowymi blatami jegowłasnego odrzutowca - do tyłu kabiny prowadziły podwójnedrzwi.Elgive spała - a może udawała, że śpi - w sypialni.Samleżał pod drzwiami, wyglądał na przygnębionego.- Wydaje się, że Sam jest po jej stronie - zauważyłAudubon.- Wyprała mu mózg jedzeniem.Aatwo jest ją polubić -Douglas odwrócił się i wyjrzał przez okno ku nocnemu niebu,prawie tak czarnemu jak jego humor.- Ale jak się ją rozzłości,to robi się z niej piekło na kółkach.- Aadny masz sweter - zauważył Audubon.- Ona ci gozrobiła? W Druradeen jej prace mają reputacjęnadzwyczajnych.Cóż za wspaniały dar.- Należał mi się.- Co zamierzasz z nią zrobić?- Przytłoczyć ją.Skłonić, by przyznała, że przyjemnie jestmieć to, co mogą jej dać moje pieniądze.Może zaproponujęjej rozprowadzenie swetrów po całym świecie.Hmmm.Taak.To niezły pomysł.- Dziwna zemsta.A potem? - Przyzna się, że się myliła co do mnie.- Och? To nie kupisz posiadłości MacRothów?- Oczywiście, że tak.Ale chcę, żeby przyznała, że jestemw stanie dobrze pokierować jego rozwojem.- Czy przyzna to zanim czy już po tym, jak wysiedliszwszystkich jej krewnych i przyjaciół?Douglas poczerwieniał.- Nie wysiedlę żadnych chłopów.Mój Boże, byłoby totak, jakbym wyrzucił głównych bohaterów ze szkockiej wersji Chłopów".Nie miałem pojęcia, co to miejsce dla nichznaczy.- Zmieniłeś zdanie? Ciekawe.- Ale to tajemnica.Elgive musi wpierw zobaczyć rzeczypo mojemu.- Aha, i wtedy możesz być szarmancki, gdy już jąponiżysz?- Cholera, Audubon! Nie próbuję jej poniżyć.Po prostu -Douglas przeczesał palcami włosy - nie wiem, jak oddaćterytorium bez walki.Uwielbiam negocjacje, ale muszę byćzwycięzcą - taką mam obsesję.Przypuszczam, że rozwinęłasię, kiedy byłem dzieckiem.Obsesja, by na stole było co zjeść.Obsesja, by zapłacić szpitalne rachunki ojca.I siostry.- Rozumiem.Ale myślę, że powinieneś przezwyciężyć tęniemodną obsesję, zanim stracisz kogoś, na kim ci naprawdęzależy.- Chcę jej jedynie dowieść, że kocha mnie bez względu nawszystko.- Czy nie wydaje ci się, że ona może cię kochać teraz?- Nie po tym, co mi parę godzin temu zrobiła - Douglasumieścił słuchawkę telefonu na konsoli za fotelem.- Gerta?Tak, tu twój szef.Tak, mam się dobrze.Hmmm.To udało cisię utrzymać moją rodzinę w niewiedzy? Nie wiedzą, gdziejestem?.Myślą, że byłem w Paryżu?.Dobra robota.Tak, podam ci pózniej wszystkie szczegóły.Gerto, jestem w drodzena wyspę.Wez moje rzeczy i przyjedz tam w ciągudwudziestu czterech godzin.I, Gerto, mam osobisty projekt,który wymaga twej uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl