[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z każdego elementarne-go czucia rodzi się tu, wytrysku j e, cała ta wzruszeniowa pełnia iwszędzie też czai się ból, że to właśnie, cała ta swoboda, niedorzeczniewystarczająca sobie głębia, ten czar muzyczny życia zostały utracone;że śnią się one tylko jak baśń wspomnień, która po nocach wygnańcówbudzi.W każdej chwili dusza jest tu rozdarta przez ból rozłąki, utraty,zanim samą tę chwilę powita.Od dawna już zwracam uwagę na tę wła-ściwość indywidualności artystycznej %7łeromskiego; wydaje mi się jed-nak, iż zbyt słabo dotąd uwydatniłem głębsze duchowe procesy, któ-rych wynikiem jest ten indywidualny sposób ujmowania świata i żesens procesów tych na tym właśnie polega: pieśń Ilionu śpiewa tu nie-wolnik.Głęboko i namiętnie kocha życie.poeta, który nadaremnie wsobie i naokoło siebie szuka punktów widzenia, myśli, czuć, niewysnutych z wiodącego ku śmierci i zgubie watka.%7łycie stało się tuorganem zguby, jej mową, i nadaremnie %7łeromski usiłuje pogodzićmiłość życia z wiarą w jego wartość, namiętne roztopienie w nim ztwardą, prześwietloną wolą, która życia chce, bo nim rządzi.Mimowolinasuwa się tu niejednokrotnie jako patetyczny komentarz demonicznaHebblowska Judyta: to straszne skłębienie sromoty, entuzjazmu, woli,instynktu i wykrętu.Zachodzą, jak się zdaje, bardzo głębokie, a częstoumyślne nieporozumienia co do pojmowania społeczno-psychicznejstruktury twórczego świata poety, świata, który dzisiaj po Dziejachgrzechu odsłonięty został przez %7łeromskiego, do najgłębszych chybapokładów.Zatrzymano się na pierwszej powierzchni ostatniej powieści%7łeromskiego, ujrzano w niej społeczną tragedię zarysowaną w samejfabule; nie zdano sobie sprawy z czegoś innego, co wydaje mi się naj-ważniejszym.Nie znalazł poeta w całym zakresie czucia i myślenia, wcałym zakresie życia naszego, jakie zna, ani jednego momentu, ani jed-nego drgnienia, które nie wiodłyby w zatracenie, które by nie były na-piętnowane rozszczepieniem pomiędzy wolą, która chce i wolą, która jest chciana , że posłużę się tu formułą czcigodnego Blondela.%7łycietrwa jako upajająca się sobą namiętność, jako nieprzezwyciężony na-łóg, trwa i toczy się niepowstrzymane, choć ochronione przez wolę.%7łyjemy, spychając siebie i innych w nicość.Każdy akt życia jest grze-chem; nie ma na czym oprzeć pewności, że człowiek powinien żyć, żeutrzymuje go przy życiu coś prócz ślepej żądzy, upokarzającego odu-rzenia samym sobą.Ośmielono się mówić o sadyzmie %7łeromskiego,dopatrywano się go w pewnych pojedynczych opisach i scenach: niezrozumiano, że tam gdzie życie nic prócz hańby i zguby gotować sięNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG300nie zdaje, sama miłość życia w najniewinniejszych nawet swych obja-wach zawiera w sobie jadowity pierwiastek szczęścia wiodącego wupodlenie, namiętności stopionej w jedno z sromotą, tej siły bezwstydu,o której mówi Karamazow. Jeżeli kto jest choć trochę moralnymszlachcicem mówi %7łeromski w Dziejach grzechu i brzmi to jak wy-zwanie.Jeżeli na niczym nie można oprzeć prawa do życia, jeżeli niktnie może powiedzieć, że stwarza życie, za jakie chciałby przyjąć od-powiedzialność, nikt oprócz Płaza-Spławskiego oczywiście toczym trzyma się życie, jaką siłą? Ewa pozostaje do końca niewinną mówi mi.Boże miły! Cóż jest w tym, że człowiek kocha życie, samfakt życia w jego nieskończenie pierzchliwych momentach, czy nie mapewnej świętości w takiej miłości samego życia, czy nie jest to pier-wiastkiem niezbędnym wszelkiej świętości umieć zachować w duszytaki zakątek, z którego rozlewa się dziecinna, słodka miłość życia? Ioto to najnaiwniejsze, najpierwotniejsze uczucie staje się zawiązkiemhańby i grzechu.Widzimy, jak nieuchronnie ze wszystkiego wyrastagrzech, zguba, hańba i zaprzepaszczenie: wszystkimi swymi drogamiku nim zmierza życie.To osobiste, to własne, to tylko nasze, trzepocą-ce się na dnie piersi jak ptak życie okazuje się jakąś zbiorową własno-ścią.Przeżywając tylko siebie, nic nie robiąc, jak tylko żyjąc, tworzysię grozny, brzemienny w nieszczęście, grzebiący sławę pokoleń loszbiorowy.I klęska, straszliwa klęska wyrasta ze wszystkiego, i widzi-my, że nie tylko niezawiniona krzywda, lecz i nasza wina budują tengmach naszego życia, nad którym ciążą jak przekleństwo słowa: dziejegrzechu.Dzieje grzechu wszystko, co myślicie, czujecie, czynicie całe wasze bieżące życie wasz epos dzisiejszy.Ci, co mówili o sady-zmie, nie zastanawiali się nad tym, jakie zagadnienie poruszali, (nieporuszali zresztą żadnych zagadnień: szczuli).Nie dostrzegali, że wtym głębokim wyczuciu bezmiernej odpowiedzialności za każdy mo-ment życia, zlewającym w jedno z ekstatycznym ukochaniem życiapasyjne oddanie się mu, tkwi nie tylko tajemnica tego cudownego zja-wiska, jakim jest styl artystyczny %7łeromskiego, ale także jeden z naj-bardziej charakterystycznych i zasadniczych rysów nowoczesnej świa-domości moralnej w ogóle.Nie może ona oczekiwać, nie oczekujezbawienia znikąd z siebie musi je wydobyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]