[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Biegnij po Vaxora i resztę! - zawołał chwilę pózniej Kaerion.- Gerwyth i Bredeth mająkłopoty!Majandra nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy światło w tunelu zgasło, pogrążając go wcałkowitych ciemnościach.* * * Oddech Kaeriona niósł się echem po korytarzu, kiedy wojownik pełzł przed siebie najszybciej,jak pozwalała mu na to zbroja i oporządzenie.Wyobraznię przepełniały mu obrazy straszliwychpotworów i makabrycznych pułapek.Zaklął, kiedy korytarz zakręcił ostro, a on zdarł sobie skórę zdłoni o szorstkie kamienie.Jeszcze kilka stóp i mógł się wyprostować.Nie zważając na obolałemięśnie, dobył miecza i wpadł do komnaty.Z ciemnego otworu we wschodniej ścianie - otworu, którego wcześniej tam nie było - błyskałomigoczące światło pochodni.Słysząc dobiegający stamtąd okrzyk bólu, Kaerion zapomniał owszystkim i puścił się biegiem.Przyspieszył jeszcze, kiedy dobiegły go odgłosy walki.Niezwalniając, przeskoczył przez porwane szczątki makabrycznego malowidła i wpadł do komnaty.Aopot skrzydeł ostrzegł go na ułamek chwili przed tym, jak spadł na niego jakiś czarny cień.Kaerion krzyknął i rzucił się szczupakiem do przodu, urażając boleśnie zranione ramię.Z kątapomieszczenia z sykiem pomknęły trzy strzały, trafiając jego tajemniczego przeciwnika.Wojownikuniósł miecz, a czerwone jak krew światło pochodni ukazało mu znajomy kształt.Nad nim,machając niezgrabnie kamiennymi skrzydłami, wisiał gargulec, którego posąg napotkali w innejczęści grobowca.Tym razem jednak czterołape monstrum nie było tworem wyobrazni rzezbiarza.Było prawdziwe.Trzymając tarczę pod kątem, by osłonić lewy bok, Kaerion ciął szybko mieczem.Jegoprzeciwnik rozwarł szeroko kamienną paszczę, odsłaniając rzędy ostrych jak igły kłów, i zasłoniłsię lewą nogą.Kaerion odskoczył pospiesznie do tyłu, kiedy potwór rzucił się na niego,wymachując wszystkimi czterema ramionami.Wojownik odbił dwa ciosy tarczą, trzeci jednakdrasnął go w szyję, wytrącając z równowagi.Kaerion zawirował, pozwalając, by impet uderzeniaodrzucił go od istoty, której czwarte ramię rozorałoby mu pierś.Krzyk z kąta odwrócił uwagę gargulca na dość długo, by wojownik jeszcze powiększył dystans.Sekundę pózniej nadleciała stamtąd strzała, tym razem o grocie pulsującym czerwonym światłem.Magiczny pocisk trafił potwora w czubek skrzydła.Bestia ryknęła głucho i uciekła w ciemnośćokrywającą sklepienie komnaty.- Gerwyth! - krzyknął Kaerion, sapiąc ciężko.- Co tu się stało?! - Cały czas patrzył w górę,spodziewając się kolejnego ataku.- Nie jestem pewien - usłyszał odpowiedz tropiciela.- Czekałem na Bredetha u wlotu tunelu,kiedy nagle usłyszałem trzask.Kiedy zobaczyłem kawały tynku przy wejściu do grobowca, naszmłody przyjaciel zdążył już otworzyć drzwi.Kilka sekund pózniej usłyszałem jego wołanie opomoc i krzyknąłem jeszcze do ciebie, zanim pobiegłem.Kaerion kiwnął głową.- Gdzie jest nasz szlachetny wojownik? - spytał, dostrzegłszy elfa zakładającego właśnie kolejną strzałę na cięciwę.- Tutaj - odezwał się zduszony z bólu głos.Kaerion odwrócił się i zobaczył potykającego się Bredetha.Pancerz szlachcica byłposzczerbiony i porozdzierany w kilku miejscach, a z jego otwartych ran lała się krew.Podbiegającdo niego, Kaerion zauważył jakiś błysk.Ze zdziwieniem spostrzegł, że w lewej dłoni Bredethściska grubą, skórzaną obrożę, wysadzaną błękitnymi klejnotami.- Zerwałem to stworowi z karku, zanim mnie poszatkował - powiedział szlachcic, opadającbezwładnie na ręce wojownika.- Myślisz, że Majandrze się to spodoba?Kaerion nie zdążył odpowiedzieć.Nad jego głową rozległ się znów łopot kamiennych skrzydeł.- Leci! - krzyknął Gerwyth na ułamek chwili przed tym, jak gargulec wypadł z mroku podsklepieniem niczym jakiś straszliwy pocisk.Bardziej martwiąc się o bezpieczeństwo Bredetha niżjego wygodę, Kaerion pchnął szlachcica na podłogę i odskoczył w tył.Ostre jak brzytwy szponyprzeorały powietrze zaledwie kilka cali przed jego twarzą, strzała Gerwytha zdążyła jednak trafićpotwora w plecy.Wykorzystując jego chwilowe zdezorientowanie, Kaerion stanął mocno na szerokorozstawionych nogach i ciął z rozmachem, skrętem bioder dodając ciosowi impetu.Ostrze jegomiecza trafiło kamienną skórę potwora z siłą młota spadającego na kowadło, a wojownik prawiewypuścił broń z ręki.Z gargulca posypały się odłamki kamienia, a on sam zaryczał z bólu.Kaerionpodziękował w duchu Phathasowi, który po potyczce w Rel Mord umagicznił jego miecz.Choć ranny, potwór wciąż był bardzo grozny.Machnął górnymi łapami, trafiając Kaeriona wtwarz i miejsce złączenia barku z szyją.Najgrozniejsze rany zadały jednak szpony jego dolnychramion.Zmuszony podnieść tarczę, by zasłonić się przed ciosem pazurzastej nogi, Kaerion nie byłprzygotowany na podwójne uderzenie, które przeorało mu pierś.Jego zbroja podarła się jak papier.Runął w tył, nie mogąc równać się z niesamowitą siłą i szybkością potwora.W tym momencie z wejścia strzeliły dwa ładunki energii, trafiając gargulca prosto w pysk.Bestia zaskrzeczała i odwróciła się, by stawić czoła nowemu zagrożeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl