[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wskazała na monitor. Może ty wybierzesz naszego następnego roz-mówcę, doktorze?Na antenę wszedł osiemnastoletni prawiczekz Denver.Grace straciła zainteresowanie.Nie, żeby to,co mówił słuchacz było nieciekawe lub niewarte ko-mentarza.Podejrzewała jednak, że nawet gdyby Donpowiedział coś w rodzaju ,,Jestem prawiczkiem  takmi się w każdym razie wydaje.Czy kosmici się liczą? i tak by jej to nie ruszyło.Jej uwagę zakłóciło podobień-stwo sytuacji Fran i ich.Myślała o blokadach, jakiemusiała pokonywać w swoim związku z Dylanem.Czy wtedy, pięć dni temu, w pralni jej matki Dylanmiał poczucie, że robi coś wbrew sobie? Czy czuł sięwięzniem swoich hormonów? Czy dla Dylana rzeczpolegała na chwilowym szaleństwie, które seks poma-gał mu przezwyciężyć?Czy zaangażował się w to wszystko, zakładając, żenic z tego nie wyjdzie?Zagryzła dolną wargę.Wreszcie zrozumiała.Onprzez cały czas kurczowo trzymał się swojej wiary, żenie ma przed nimi wspólnej przyszłości.A robiąc to,w gruncie rzeczy gwarantował, że tak właśnie będzie. Dzięki za telefon, Don. Znaczenie słów Dyla-na przedarło się przez chmurę ponurych myśli. %7łyczępowodzenia w kontrolowaniu swojego libido.Pamię-taj, że wszystko siedzi w twojej głowie. 184 Tori CarringtonGrace wiedziała, że powinna coś powiedzieć, cokol-wiek.Problem polegał na tym, że nie słuchała Dona. Byłaś straszliwie milcząca podczas tej rozmowy,Grace.Czyżbyś nie miała ochoty zakwestionowaćmojej opinii?Pokręciła głową. W tym momencie nie, doktorze Dylanie.W koń-cu dziewictwo to twoja specjalność, nie moja. Po-prawiła słuchawki i dodała:  No, dobrze, to ktonastępny?Spojrzała na monitor i zobaczyła, że od telefonów ażsię roi.Nie mogła się otrząsnąć ze zdziwienia.Nigdynie brakowało jej chętnych do rozmowy, ale z takimodzewem jeszcze się nie spotkała.Wybrała rozmówcę na chybił trafił, usiadła wygod-niej i przez kolejną godzinę przyjmowała telefon potelefonie, z których niemal wszystkie stanowiły wkładdo dyskusji zapoczątkowanej telefonem Fran i radami,jakich jej udzielili.Zwykle taki rozwój wypadków jejodpowiadał.Na początek jakiś kontrowersyjny tematlub rozmówca, a potem audycja toczyła się już sama.Nie zdawała sobie dotąd sprawy z tego, jak dużyprocent jej odbiorców na ogół milczał.A dzisiaj dalio sobie znać.Dylan i jego konserwatywne podejściewyrwało ich z uśpienia.Skrzywiła wargi, przysłuchując się, jak Dylan życzyszczęścia dwudziestolatce, która chciała poczekać donocy poślubnej, a potem rozłączyła rozmowę. Walicie dzisiaj państwo drzwiami i oknami  po-wiedziała Grace, sprawdzając liczbę połączeń oczeku-jących. Coś wam powiem.Jeśli chcecie po prostupodyskutować o sprawie seksu oralnego, z którą za-dzwoniła Fran, to poproszę informatyka o zrobienieforum dyskusyjnego na naszej witrynie internetowej. Seksualne safari 185Będziecie mogli dorzucić swoje trzy grosze.Jednakw drugiej godzinie audycji wolałabym przejść doinnych tematów.Dylan przechylił się w jej kierunku i odsunął słu-chawkę z prawego ucha. Co się dzieje, Grace? Nie radzisz sobie z napię-ciem?Odwróciła się od mikrofonu. Próbuję ci tylko przypomnieć, czyj to program. Posłała mu olśniewający uśmiech i przełączyła kolej-ny telefon. Witaj, Josh z Jasper.Z jakim pytaniemdzwonisz?Zapadła długa pauza. Josh?  powtórzyła, bo radio nie znosi ciszy. Eee, tak, cześć. Cześć, Josh.Musisz mówić trochę głośniej i pros-to do słuchawki, żebyśmy mogli usłyszeć twoje py-tanie. Dobrze.Po pierwsze, chciałem powiedzieć, żew kwestii seksu oralnego zgadzam się z doktoremDylanem.Grace zmarszczyła czoło, a Dylan wyszczerzył zębyw uśmiechu.Chyba musiała się pogodzić z tym, że wbrew jejprośbie, większość dzwoniących będzie wracała dotego tematu. Z moich informacji wynika, że już kiedyś roz-mawialiśmy, Josh? Och. Najwyrazniej miał ochotę wrócić dodebaty na temat Fran. Tak.Właściwie rozmawiałemi z tobą, i z doktorem Dylanem. Dzwoniłeś już dzisiaj?Dylan spojrzał na nią pytająco, ale ona wzruszyłaramionami.Nie przypominała sobie Josha z Jasper, ale 186 Tori Carringtonzdarzało się, że realizator zmieniał imiona i nazwymiast, jeśli dzwoniący chcieli pozostać anonimowi. Nie.To było dwa tygodnie temu.Gdy braliścieudział w porannym programie radiowym w NowymJorku.Poznajecie mnie?Dylan potarł brew, a potem jego oczy się rozjaśniły.Dotknął lekko ramienia Grace. Oczywiście, że cię pamiętamy, Josh.Chociażzdaje mi się, że wtedy występowałeś pod imieniemJohn, zgadza się? Tak.Grace kiwnęła głową.Już sobie przypomniała. Tym, którzy mogli nie słuchać tamtej audycji,wyjaśnię, że John miał problem z nakłonieniem żo-ny do częstszego uprawiania seksu.Mam rację,Josh? Tak. A więc  powiedziała Grace, przeciągając się. Czy posłuchałeś mojej rady? Porozmawiałeś z żonąo jej fantazjach erotycznych? Przemieniłeś dom w jed-ną z nich?Pauza, a potem: Powiedziała mi, że nie ma żadnych fantazji. Rozumiem  powiedziała wolno Grace. W ta-kim razie czy zdałeś się na improwizację? Tak  odparł z ulgą. Nie byłem pewien, czydobrze zrobiłem.Grace uśmiechnęła się. Pod warunkiem, że zadziałało.Przerwy w odpowiedziach Josha sprawiały, że czułacoraz większy strach.Była przyzwyczajona do normal-nego niezdecydowania.Często się to zdarzało ludziom,gdy uświadamiali sobie, że mówią w radiu publicznymw obliczu Boga i wszystkich współobywateli.Ale tutaj Seksualne safari 187chodziło o coś więcej.A Grace nie była pewna, czy chcesię dowiedzieć, o co.Po chwili włączył się Dylan: Co konkretnie zrobiłeś, Josh? No, cóż, próbowałem zgadnąć, co mogłoby się jejspodobać.Zamówiłem cały ten romantyczny kram,jaki ogląda się na filmach, i wszystko zaaranżowałemprzed jej powrotem z pracy.Wiecie, kwiaty, wino,świece, spokojna muzyka.Nie potrafię gotować, a niechciałem, żeby ona musiała coś robić i potem zmywaćnaczynia, więc zamówiłem jedzenie z naszej ulubionejrestauracji. Jak dotąd, brzmi całkiem niezle  powiedziałaGrace. Czy była zaskoczona? O, tak.Była zaskoczona.Dylan spojrzał na nią. Mam nieodparte wrażenie, że to nie było miłezaskoczenie, zgadza się? Zgadza.Oskarżyła mnie, że za bardzo ją nacis-kam.A potem mi powiedziała, że zjadła w pracy,i poszła prosto do łóżka.Beze mnie!Grace pochyliła się do przodu. Coś mi się zdaje, że wasze życie jest dość stresują-ce, co, Josh? %7łebyś wiedziała.Miała nadzieję, że powie coś więcej. Popraw mnie, gdybym coś przekręciła.Obojepracujecie na pełnych etatach.Czasem nie starcza wamna wszystko pieniędzy.Jesteście jeszcze względniemłodzi i chcielibyście mieć więcej niż udało wam sięosiągnąć.Ciężko pracujecie na sukces.Zgadza się? Tak. Więc tamtego konkretnego wieczoru twoja żonabyła pewnie po prostu zmęczona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl