[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektórzybadacze chcieliby te\ widzieć w niektórych gestach i słowach, którepadły w Gnieznie, nie całkiem formalną, ale jednak koronację królew-ską (ostatnio T.Wasilewski 2000).Inni sugerują plan ustanowienia pol-skiego księcia zastępcą imperatora na  kresach" północno-wschodnich(ostatnio R.Michałowski 2000, s.46 n.) lub przynajmniej uczynieniazeń głównego sojusznika w walce z Połabianami.Wskazuje się te\ na,' Karol Rawer ju\ w 1882 r.nadał gnieznieńskiej wizycie Ottona III u BolesławaChrobrego dumną nazwę  zjazdu gnieznieńskiego", podkreślając jej wymiar geopoli-tyczny.Dzisiaj niemal wszyscy operujątym poręcznym terminem.Mo\na go ju\ zatemtraktować jak nazwę własną jednoznacznie rozpoznawanego faktu historycznego.234podkreślaną przez wczesne zródła, cesarską wolę pielgrzymowania do grobu św.Wojciecha-Adalberta.Nową jakość spojrzenia przyniosło wnikliwe studium RomanaMichałowskiego (2005) Zjazd gnieznieński.Religijne przesłanki po-wstania arcybiskupstwa gnieznieńskiego.Ksią\ka zawiera wysublimo-waną analizę religijnej duchowości czasów ottońskich i jej wpływuna samego Ottona III.Pomaga to lepiej zrozumieć motywy jego postę-powania - łącznie z kontekstem i podtekstem zjazdu gnieznieńskiego.W argumentacji autora widać jednak nadmierny nacisk na atmosferęreligijno-polityczną emanującą ze zródeł powstałych w czasach ottoń-skich.Wszak wszystkie one wyszły spod piór ludzi Kościoła, a znacznączęść spisali wręcz jego hierarchowie.Trudno od nich oczekiwać inne-go spojrzenia na świat i politykę ni\ przez silny pryzmat współczesnejideologii chrześcijańskiej.Nie mamy świadectw  cywilów", bo ci albonie umieli pisać, albo nie uwa\ali zapisywania swoich wra\eń za rzeczpotrzebną.Musi to spowodować wyrazne zachwianie perspektywy ba-dawczej, co wymaga dokonania zimnej korekty.Spojrzenie na działania cesarza z perspektywy trochę innej ni\narzucona przez przedstawicieli Kościoła mo\e jednak prowadzićdo wniosku, \ewiara Ottona wcale nie polegała na kurczowym trzymaniu się nauk Jezusa.Jegorozpięta między skrajnościami natura kazała mu okresy wyniosłej pychy przeplataćteatralną pokutą i fajerwerkami obrzędowej religijności.Przy całej swojej zmienno-ści, cesarz nigdy nie tracił wytkniętych sobie celów politycznych z pola widzenia(G.Gyórfy 2006/1977, s.172).Niemniej jednak staranne argumenty R.Michałowskiego skło-niły mnie do złagodzenia niektórych wcześniej sformułowanych opi-nii (P.Urbańczyk 2001a; 2001b, s.197-216; 2002c), choć podtrzy-muję główne wątpliwości co do przebiegu, skutków i politycznego tłazjazdu.Trudno mi te\ zaakceptować nieobecność w jego pracy wpły-wów bizantyńskich widocznych wszak wyraznie w rządach wszyst-kich trzech Ottonów.Odwracając jego myśl (R.Michałowski 2005, s.388, przyp.333),przyznaję, i\ trudno zaprzeczyć, \e Otto III kierował się motywami re-ligijnymi.Nie mo\na się jednak zgodzić z lekcewa\eniem ambicji cał-kowicie świeckich.Zapewne więc oba nasze, pozornie przeciwstawne,235spojrzenia powinny być uwzględnione w celu uzyskania zrównowa-\onego obrazu.Taka właśnie tendencja widoczna jest w historiografiiniemieckiej, która uznaje zjazd gnieznieński za element strategii po-rządkowania cesarstwa i Kościoła.Przez kilkadziesiąt lat była to wizjazdominowana przez koncepcję Percy'ego Ernsta Schramma (1928),który dopatrzył się zaprogramowanego w 998 r. odnowienia Cesar-stwa Rzymskiego" i Kościoła rzymskiego, które młody cesarz zapla-nował i próbował zrealizować z pomocą swoich uczonych doradców.W 1993 r.Knut Górich poddał tę hipotezę ostrej krytyce, kwestionującsamo istnienie takiego programu politycznego.Według niego celemOttona III była przede wszystkim  odnowa" kościelno-monastycznacesarstwa i uwolnienie papiestwa od kontroli arystokracji rzymskiej.W ten sposób reformatorskie dą\enia cesarza przeniesiono z pragma-tycznej sfery reorganizacji struktury władzy do sfery ideologii religij- no-moralnej.Ostatnio widać jednak tendencję do uznania, \e cesarz swoją osobistą religijność powiązał z programem politycznym.Takjak Karol Wielki prowadził politykę misyjno-imperialną" (H.Dormeier2002, s.185 n.).Wynika to ze słusznego przekonania, \e w ówczesnejrzeczywistości nie da się oddzielić od siebie elementów kościelnychi świeckich.Jednak podstawa zródłowa wiedzy o zjezdzie utrudnia takie kom-pleksowe spojrzenie.W zachowanych informacjach bowiem widaćdwie całkowicie odmienne interpretacje tego wydarzenia.Gdybyśmymieli się oprzeć wyłącznie na relacjach współczesnych komentatorówwizyty Ottona III w Gnieznie, to musielibyśmy się ograniczyć (zgodniez sugestią Gerarda Labudy) niemal wyłącznie do sfery religijnej i prob-lemów organizacyjnych zinstytucjonalizowanego Kościoła.Zupełnieinną perspektywę historiograficzną narzucił po ponad 120 latach (!)nasz Anonim (I, 6), który skupił się głównie na aspektach politycz-nych, podając wiele bardzo szczegółowych informacji, które jednaknie znajdują potwierdzenia we wcześniejszych zródłach.Mamy więcdwie klarowne wizje:  synodalną" i  dyplomatyczną".Zrównowa\enie tych dwóch, konkurencyjnych, ale przecie\ niesprzecznych, spojrzeń nie jest wcale łatwe.Większość badaczy próbujeje ze sobą połączyć, czerpiąc z obu podstaw zródłowych.Rzadko towa-rzyszy temu krytyczna refleksja na temat zró\nicowanej wiarygodno-236ści relacji, których spisanie dzielił tak długi czas.Większość autorówwspomnianych opracowań równorzędnie traktuje zatem dwa najbogatszeprzekazy Galia i Thietmara, choć pózny produkt  propagandowy" dworupiastowskiego nie ma przecie\ tego samego waloru sprawozdawcze-go co przekaz współczesnego, nawet niechętnego Polsce, obserwatora.Biskup merseburski brał wszak osobisty udział w wielu wydarzeniachpolitycznych przełomu tysiącleci, podczas gdy autor pierwszych dziejówPolski opierał się głównie na ustnej tradycji, wspartej nieznanymi namdokumentami.Pisząc na wyrazne zamówienie polityczne hierarchówpolskiego Kościoła, wykreował zmitologizowaną wizję  złotego wieku"czasów Bolesława Chrobrego, u\ywając zjazdu gnieznieńskiego jakoalegorii politycznej wielkości Polski.Opis tego wydarzenia ozdobił wie-loma szczegółami, które wprawdzie wzbogaciły narrację i wzmocniłyprzyjętą tezę, ale ich wartość  dowodowa" jest wątpliwa.Te informacje Anonima o przebiegu zjazdu, które nie mają po-twierdzenia we wcześniejszych zródłach, trzeba więc traktować z du\ąostro\nością.Tym bardziej \e nie uniknął ewidentnych błędów (np [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl