[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie spieszyÅ‚ siÄ™.- Widzi pan, pracujÄ™ w tym zawodzie już bardzo dÅ‚ugo.Od ponad dwudziestu lat prowadzÄ™ jedno z najbardziej sza­nowanych w Polsce biur architektonicznych.Przez ten czasprzeszÅ‚y przez moje rÄ™ce, lekko liczÄ…c, tysiÄ…ce tego typu pla­nów.To powoduje, że zapewne dostrzegam w nim wiÄ™cej niżktoÅ›, kto nigdy takiego planu nie widziaÅ‚ na oczy.WypuÅ›ciÅ‚ z ust chmurÄ™ dymu, która szybko rozpÅ‚ynęłasiÄ™ w powietrzu.- To kwestia doÅ›wiadczenia.Sprawia ono, że jedna osobamoże siÄ™ wpatrywać w coÅ› godzinami i niczego nie zauwa­Å¼yć.A drugiej wystarczy krótkie spojrzenie, by dostrzec coÅ›oczywistego.Jako profesjonalista, aczkolwiek w zupeÅ‚nie in­nej dziedzinie niż moja, zapewne przyzna mi pan racjÄ™.Nie powiedziaÅ‚em nic, ale uÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ znaczÄ…co.Nie zamierzaÅ‚em przerywać mu jego wywodu.MiaÅ‚em bo­wiem wrażenie, że nie byÅ‚ przyzwyczajony, by ktoÅ› to robiÅ‚.- W dzisiejszym budownictwie jednorodzinnym, a jakrozumiem, o takim tu mówimy, istniejÄ… pewne prawidÅ‚o­woÅ›ci dotyczÄ…ce wymiarów poszczególnych pomieszczeÅ„.ZwÅ‚aszcza stosunek powierzchni pokojów do powierzch­ni Å‚azienek i ubikacji, a także wielkoÅ›ci przedpokoju i ko­rytarzy jest dość Å›ciÅ›le ustalony.Innymi sÅ‚owy, im wiÄ™kszemamy pokoje, tym odpowiednio wiÄ™ksze sÄ… pomieszczeniasanitarne.Nadąża pan za mnÄ…?PokiwaÅ‚em gÅ‚owÄ…. - Jeżeli mamy salon o powierzchni, dajmy na to, pięć­dziesiÄ™ciu metrów kwadratowych, to możemy mniej wiÄ™cejokreÅ›lić, jakie bÄ™dÄ… wymiary Å‚azienki, ubikacji, także kuch­ni.A gdy wiemy, ile wynosi powierzchnia caÅ‚ego mieszka­nia, potrafimy stwierdzić, jakiej wielkoÅ›ci bÄ™dzie przedpo­kój.Jeżeli nie przestrzegalibyÅ›my tych zasad, które wynikajÄ…z jednej strony z naszych współczesnych przyzwyczajeÅ„,a z drugiej ze zdrowego rozsÄ…dku, efekt bÄ™dzie absurdalny.Na przykÅ‚ad taki, że przedpokój bÄ™dzie wiÄ™kszy od salonu,do którego prowadzi.Wciąż nic nie mówiÅ‚em.StaraÅ‚em siÄ™ tylko sÅ‚uchać.- Ten przydÅ‚ugi nieco wstÄ™p prowadzi do konkluzji,która jest nastÄ™pujÄ…ca: wymiary pomieszczeÅ„ i ich rozkÅ‚adw przypadku domu, który mi pan pokazuje, sÄ… wybitnie niedwudziestowieczne.SÄ… bardziej typowe dla obiektu z ja­kiegoÅ›, powiedzmy, XVII-XVIII wieku.Wtedy pokoje byÅ‚ywielkie, a Å‚azienki i ubikacje malutkie.Nawet zaÅ‚ożywszy, żeautor tego projektu miaÅ‚ maÅ‚e pojÄ™cie o architekturze, rezul­tatem nie mogÅ‚o być coÅ› takiego.- Może byÅ‚ ekscentryczny?- Nawet gdyby byÅ‚ pijany, to by czegoÅ› takiego nie nary­sowaÅ‚.PopatrzyÅ‚em na plan.Istotnie.Gdy mu siÄ™ teraz przy­glÄ…daÅ‚em, wydaÅ‚o mi siÄ™ to oczywiste.Tak bardzo, że aż niewiedziaÅ‚em, dlaczego sam tego wczeÅ›niej nie zauważyÅ‚em.- Czyli twierdzi pan, że projekt tego budynku nie mógÅ‚powstać w 1936 roku.- Teoretycznie można by to tÅ‚umaczyć jeszcze inaczej.Zaburzenie tych proporcji, o których mówiÄ™, wystÄ™pujew domach, które zostaÅ‚y w jakiÅ› sposób przerobione i niepeÅ‚niÅ‚y od poczÄ…tku funkcji mieszkalnej.- Ten dom zawsze byÅ‚ domem jednorodzinnym.WzruszyÅ‚ ramionami.- Jest to wiÄ™c pozbawione sensu.A co pan wie o budow­niczym tego domu? WestchnÄ…Å‚em wymownie.- Z tym jest akurat problem.O pierwszym wÅ‚aÅ›cicielunie wiemy praktycznie nic.- Jak to możliwe?- Znamy tylko jego nazwisko, które figuruje w rejestrachnieruchomoÅ›ci.Poza tym nic.Prócz tego, że najprawdopo­dobniej żyÅ‚ samotnie i w 1945 roku znaleziono go martwe­go.Nie zgÅ‚osiÅ‚a siÄ™ żadna rodzina, wiÄ™c budynek przeszedÅ‚na wÅ‚asność paÅ„stwa, po czym zostaÅ‚ sprzedany.MyÅ›lÄ™, żete okolicznoÅ›ci wynikaÅ‚y z tego, że trwaÅ‚a akurat wojna.PanowaÅ‚o zamieszanie, akta ginęły, podobnie jak ludzie,a nawet caÅ‚e rodziny.Jednak projekt budynku przedstawio­ny w urzÄ™dzie wyraznie okreÅ›lony jest jako jednorodzinny,mieszkalny.W pewnej chwili drgnÄ…Å‚, jakby przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy coÅ›nowego.- Niech mi pan pokaże te zdjÄ™cia jeszcze raz.PrzyglÄ…daÅ‚ im siÄ™ jakiÅ› czas.- Jak wyglÄ…da otoczenie tego domu? Mam wrażenie, żepoÅ‚ożony on byÅ‚ na jakimÅ› wzniesieniu.- Tak.Na szczycie wzniesienia.Oczy mu siÄ™ zapaliÅ‚y.- Dawne paÅ‚ace szlacheckie budowano na wzniesie­niach.Wokół Krakowa byÅ‚o ich w XVII-XVIII wieku caÅ‚­kiem sporo.Teraz powiedzmy, że jakiÅ› paÅ‚ac ulegÅ‚ zniszcze­niu.SpÅ‚onÄ…Å‚ albo zostaÅ‚ rozebrany.Cokolwiek by siÄ™ z nimstaÅ‚o, pozostaÅ‚yby po nim fundamenty.Bo ta część budowliopiera siÄ™ praktycznie wszystkiemu.Jeżeli jakiÅ› czas pózniej,na przykÅ‚ad w 1936 roku, ktoÅ› chciaÅ‚ wybudować w tym sa­mym miejscu dom, to pojawić siÄ™ musiaÅ‚ problem zwiÄ…zanyz koniecznoÅ›ciÄ… usuniÄ™cia istniejÄ…cych fundamentów.- To duży problem?- Czasem tak, bo dawne fundamenty bywaÅ‚y sporychrozmiarów.StÄ…d ich wydobycie byÅ‚o trudne.Jeżeli wiÄ™c ko­muÅ› zależaÅ‚o na czasie i nie miaÅ‚ za dużo pieniÄ™dzy, mógÅ‚ wpaść na pomysÅ‚ zbudowania domu na tych istniejÄ…cych jużfundamentach.PróbowaÅ‚em sobie coÅ› takiego wyobrazić.- Da siÄ™ coÅ› takiego zrobić?- Jeżeli fundamenty sÄ… dobre, nie ma problemu.SkoroutrzymaÅ‚y niewielki paÅ‚ac, to bÄ™dÄ… wystarczajÄ…co mocne,by postawić na nich jednopiÄ™trowy dom.Zapewne byÅ‚y ka­mienne i dość gÅ‚Ä™bokie.Jestem pewien, że jak pan przekopieten teren, to je tam znajdzie.- Ale przecież dom byÅ‚ pewnie znacznie mniejszy odwczeÅ›niejszego paÅ‚acu.- Postawiono go wiÄ™c jedynie na części dawnych fun­damentów.Nie widzÄ™ problemu.Jedyny minus jest taki, żeprojekt budynku bÄ™dzie nieco niedostosowany do współ­czesnych warunków.ZastanowiÅ‚em siÄ™ przez moment.- Załóżmy, że tak byÅ‚o.- Pan w to wÄ…tpi? MyÅ›lÄ™, że to jedyna możliwa teoria- powiedziaÅ‚ tryumfujÄ…co.- Być może.Ale jeżeli to prawda, czy uważa pan, że jedy­nÄ… przyczynÄ… czegoÅ› takiego byÅ‚yby wzglÄ™dy finansowe, czyteż mogÅ‚y być też jakieÅ› inne?ZadumaÅ‚ siÄ™.- MógÅ‚bym sobie wyobrazić jeszcze jednÄ… ewentualność.Powiedzmy, że pierwszy wÅ‚aÅ›ciciel domu byÅ‚ zwiÄ…zany w ja­kiÅ› sposób z paÅ‚acem, który tam wczeÅ›niej istniaÅ‚.To możli­we, bo w koÅ„cu, jak pan powiedziaÅ‚, nic pan o nim nie wie.W tym wypadku budujÄ…c dom na poprzednich fundamen­tach niejako zapewniaÅ‚ swoistÄ… ciÄ…gÅ‚ość istnienia dawnemuobiektowi.Ludzie czasem robiÄ… takie rzeczy.- Na przykÅ‚ad lokaj dawnego arystokraty zapragnÄ…Å‚ miećpoczucie, że mieszka w domu, w którym kiedyÅ› podawaÅ‚ dostoÅ‚u.- WÅ‚aÅ›nie.CoÅ› w tym stylu - powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem.Chociaż wiedziaÅ‚em, że sympatyzuje raczej z arystokratÄ…, a nie z tym, który mu usÅ‚ugiwaÅ‚.W odróżnieniu ode mnie.Ja nie sympatyzowaÅ‚em ani z jednym, ani z drugim.RozdziaÅ‚ 2Profesor przyjÄ…Å‚ mnie w swoim mieszkaniu, w starej ka­mienicy poÅ‚ożonej przy ulicy DÅ‚ugiej.Drzwi otworzyÅ‚a mijego żona, niewielka, nieco zasuszona staruszka.- ProszÄ™ pana bardzo do Å›rodka.Profesor oczekuje panaw swoim gabinecie.WydaÅ‚o mi siÄ™ Å›mieszne, że mówi o swoim mężu per pro­fesor, ale tÄ™ refleksjÄ™ postanowiÅ‚em zachować wyÅ‚Ä…cznie dlasiebie.W Å›rodku mieszkania pachniaÅ‚o staroÅ›ciÄ… i tradycjÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl