[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały zjazd naukowy, w którym uczestniczył oczywiście doktorAndrzej Nadolski, obecny kierownik prac wykopaliskowych w Tumie, mający do pomocymagistrów Andrzeja Abramowicza, Tadeusza Poklewskiego, kilku studentów i coś trzydziesturobotników.Zajrzeliśmy oczywiście i na grodzisko, maszerując od strony kolegiaty tą samą, usypanąprzed kilku laty czarną grobelką.Pani Jeżewska zabrała mikrofon i zorganizowała na wałachcałą audycję.Jak mogłem, tak jej pomagałem wyciągać ostrożnych archeologów nazwierzenia i zasłaniać mikrofon przed ciepłym, porywistym wiatrem, który kłonił wysokietrawy i barwił olbrzymie łąki na siwo.Nie pamiętam, który z uczonych powiedział wtedy, żetwierdza tak stara, pamiętająca wiek IV, to walny argument przeciwko tym, co przeczyliistnieniu prapolskiego plemienia Aęczycan.Mozaika ludzka była więc u nas jeszcze bogatsza,niż zazwyczaj myślimy.Ale do Aęczycy ściągnął nas tym razem nie gród, lecz kościół.Wykop zajmuje całąniemal jego nawę.Odsłonięta panorama składa się z tylu elementów, że trudno się połapać.patrząc z boku, spomiędzy filarów.Dopiero z góry, z chóru albo z empor piętra widaćwyraznie.Najpierw rzuca się w oczy to, co najmniej ważne - spore wydmy ceglane, podobne dobeczek lub walców ułożonych poziomo.Są to grobowce dostojników duchownych,43pochowanych w czasach niedawnych, najwcześniej w XV stuleciu.Za zgodą władzkościelnych zostaną usunięte, bo zasłaniają najcenniejszy zabytek i przeszkadzają badaniom.W wykopie, wzdłuż wszystkich jego czterech ścian, widnieje niski mur z szaregokamienia.Zarys przypomina prostokąt zaokrąglony od strony wschodniej, czyli tej, gdzieznajduje się ołtarz.Dwie takież niskie i szare ściany biegną w kierunku poprzecznym,wskazując, że tajemnicza budowla dzieliła się ongi na trzy części.Wykryte szczątki długie sąna dwadzieścia trzy, szerokie na osiem metrów.Majstrowie, którzy około roku 1140 z rozkazu księżnej Salomei wznosili kolegiatę,rozebrali ten starszy kamienny gmach, pozostawiając tylko odziomki murów.Na pełnychosiem stuleci znikły one pod posadzką romańskiej świątyni i z pamięci ludzkiej.Zeszliśmy na dół.Minęło pięć lat, a ciągle czuję na dłoniach ciężar i chłód granitowychkostek.Pozwolono mi dotykać ich, brać w ręce.Uczeni dyskutowali bez przerwy.Skłaniali się do przypuszczenia, że odkryte murystanowiły kiedyś opactwo benedyktynów, założone przez św.Wojciecha w samym końcu Xwieku.Są o nim wzmianki w zródłach prastarych w dokumencie cesarza Ottona III z roku1001, w bulli papieża Innocentego II, wydanej w roku 1136.Jeżeli założycielem klasztoru był św.Wojciech, to wolno przypuszczać, że on sam kładłkamień węgielny.A może uroczystość uświetnił własną osobą protektor czeskiego księdza,Bolesław Chrobry.Przecież to jego czasy, doba najśmielszych marzeń i najbardziej górnychporywów.Przełożonym tumskiego eremu był może tajemniczy opat Astryk-Atanazy, któryzadał owym rojeniom cios dotkliwy.Wysłany w roku 1001 do Rzymu po tytuł królewski,zmienił front, zdradził.Otrzymany od papieża znale władzy monarszej odwiózł na Węgry.Historyczna korona św.Stefana była pierwotnie przeznaczona dla Polski.Chrobry musiałczekać jeszcze dwadzieścia cztery lata, po czym - w ostatnich miesiącach życia - wyzyskującsposobną chwilę i nie pytając Rzymu o pozwolenie, kazał własnym biskupom ukoronować sięna króla.Mógł to uczynić, bo dzięki niemu samemu Polska miała już od ćwierćwieczaarcybiskupstwo.Zabytki z podłęczyckiego Tumu dotyczą wielu spraw i rozdziałów naszej przeszłości.Wszystkie te kwestie tworzą obraz niewątpliwie jednolity, ale bardzo skomplikowany.Mozaika ludzka, szczepowa, plemienna, istniała.Stworzył ją tysiącletni rozwójSłowiańszczyzny, nie bez znaczenia była charakterystyczna dla wszystkichIndoeuropejczyków skłonność do formowania drobnoustrojów politycznych.Podziałom44sprzyjały warunki materialne - słabość komunikacji, rzadkość zaludnienia.Aączyła prapolskieplemiona bliskość, nawet wspólnota kultury.Nic nie dyktowało przyszłości.Gdyby, na przykład, cesarzom albo margrabiomniemieckim udał się podbój Powiśla, gospodarka rozwijałaby się według normalnych dlaśredniowiecza zasad, zaludnienie by gęstniało.Dokładnie tak jak na ziemiach zaodrzańskich,wchłoniętych przez Germanów.Tylko Polski by nie było.Mozaikę ludzką spoiło w naród świadome działanie ludzkie.Ono stworzyło państwo, wktórego granicach - po wielu wiekach - Mazury, Sandomierzanie, Aęczycanie, Kujawici iPolacy-Wielkopolanie przemienili się w Polaków.już bez dodatków czy cudzysłowu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]