[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Newton wyraznie sugerował jej istnienie, ale nie zachował sięrękopis dokumentujący sukces w tworzeniu mitycznego kamienia filozoficznego.Stało się tak, ponieważ podobnie jak setki badaczy przed nim i po nim wielkiuczony, mimo swych nadzwyczajnych talentów, nigdy nie osiągnął ostatecznegocelu.Nie zdołał wykuć kamienia, który pozwoliłby mu otrzymywać złoto zdowolnego metalu bazowego, nie znalazł też wiecznego życia i nigdy nie złączyłsię z Wszechmogącym przynajmniej przed śmiercią".Kilka minut pózniej dojechali do drogi na Chilterns i rozpoczęli długi, stromyzjazd przecinający granicę Buckinghamshire i Oxfordshire.W ciemności nie moglicieszyć oczu wspaniałą panoramą patchworku pól uprawnych ciągnących się aż pohoryzont.Laura zamknęła książkę, zgasiła światło i włączyła radio. Posłuchamy muzyki? spytała.Wcisnęła klawisz z numerem I usłyszeli jedynie trzaski.Pod 2 i 5 byłopodobnie.Wcisnęła 4 i wnętrze samochodu rozbrzmiało mocnymi akordami VanHalen z połowy lat osiemdziesiątych.Philip zaczął kiwać głową do rytmu. O tak, mała.Laura wcisnęła numer 5 i przyciszyła.Usłyszeli kakofonię atonalnych dzwięków. To pewnie Radio 3 rzekł Philip. Koncert na trzy zlewy i wibrator dodałzłośliwie. Na miłość boską, przestaw z powrotem na Van Halen. Nie odparła ze śmiechem i zaczęła szukać sygnału ręcznie.Minęła kilkafrancuskich stacji nadających na falach długich, rap jedne; z miejscowychniezależnych rozgłośni i wreszcie trafiła na Radio Oxford.Właśnie dobiegał końcaprogram informacyjny..Szef delegacji estońskiej, doktor Vambola Kuusk, oświadczył, że spotkaniebyło wielkim sukcesem i że ma nadzieję, iż Komisja Europejska podtrzymawcześniejszą rekomendację. Spiker umilkł na sekundę. Wiadomości lokalne.Rzecznik policji wyraził głębokie zaniepokojenie losem profesora Jamesa Lightmana,głównego bibliotekarza Bodleian Library.Jego porzucony samochód znaleziono dziśokoło dziesiątej rano opodal Norham Gardens w północnym Oksfordzie.Wedługpolicji nie było śladów walki.Profesor pozostawił na siedzeniu pasażera swojąteczkę, a kluczyki tkwiły w stacyjce.Po zakończeniu programu podamy numertelefonu, pod którym funkcjonariusze policji przyjmują wszelkie informacje w tejsprawie ".Rozdział 31Oksford, 12 sierpnia 1690, krótko przed północąPrzez parę sekund John Wickins miał wrażenie, że zemdleje z gorąca i bólu.Mimo troskliwej opieki Roberta Boylea i zastosowania kojącego balsamu, uczuciepalenia w ramieniu było prawie równie silne jak rankiem, a potworny ból głowytylko nieznacznie osłabł w ciągu dnia.Wraz z Boyleem i Hookeem pokonali labirynt i stali teraz, z trudem łapiącoddech, u wylotu korytarza wiodącego do sali.Tylko raz, gdy wchodzili do piwnicywin pod Hertford College, mignęły im w oddali sylwetki trzech ludzi Newton, deDuillier i jeszcze jeden, zakapturzony i niezidentyfikowany mężczyzna, wkroczyli dopodziemi jako pierwsi i szybko zniknęli w labiryncie, szukając drogi w gąszczukrzyżujących się korytarzy.Teraz grupka wtajemniczonych pod wodzą Newtona była już w głównej sali, azza lekko uchylonych drzwi wpadała na korytarz wąska smuga światła.Tymczasem trzej Strażnicy, wtuleni w oślizgłą, mokrą ścianę, starali się oddychaćbezgłośnie.Zgasili swą jedyną pochodnię i szykowali się do akcji.Z sali dobiegł ichmęski głos wyśpiewujący prawie niezrozumiałe słowa; długie monologi od czasu doczasu przerywane były bełkotliwymi frazami intonowanymi przez kilka głosów.Wickins czuł, ze strużka potu spływa mu po plecach.Mocniej zacisnął wilgotnedłonie na rękojeści broni.Po prawej miał Hookea, który klął bezgłośnie; jego twarz iubranie były mokre od potu.Boyle, który stał po lewej, wysunął z pochwy rapier.Klinga odbiła wiązkę światła wpadającą z sali i w jej blasku Wickins zobaczyłniewyrazny profil starego człowieka: oczy wbite w uchylone drzwi i napięte mięśnie.Boyle oderwał się nagle od ściany i trzema długimi, bezgłośnymi susami znalazł sięprzy drzwiach.Wyciągnął dłoń w stronę kółka, drugą ręką przywołując pozostałych.Skoczyli za nim, gdy otwierał drzwi.Trzymając rapiery w gotowości, wbiegli wetrzech do komnaty.Woń terpentyny, potu i ludzkiego ciała w nieruchomym, wilgotnym powietrzubrutalnie atakowała zmysły, zwłaszcza w połączeniu z dzwiękami bezbożnychinkantacji.Trzej zakapturzeni i okryci ciężkimi, szaroczarnymi szatami z atłasumężczyzni stali przed pentagramem pod przeciwległą ścianą.Postać pośrodkutrzymała wysoko w górze małą, czerwoną kulę.Strażnicy mieli po swojej stronie element zaskoczenia i Boyle nie zamierzał gozmarnować.Skoczył wprost ku centralnej postaci, złapał ją za szyję i odciągnął odpentagramu.Rubinowa kula upadła i potoczyła się po kamiennej posadzce, byznieruchomieć pod metalowym pentagramem.Boyle pchnął mężczyznę w dół iprzystawił mu rapier do szyi.Dwaj pozostali spiskowcy w grubych szatach zastygli wbezruchu.Hooke i Wickins zatrzymali się krok przed nimi, kierując klingi ku ichniewidocznym twarzom.Boyle zwolnił uchwyt i odwrócił mężczyznę twarzą ku sobie.Spod kapturadobiegł warkot wściekłości, ale i bezsilności rapier opierał się o jabłko Adamamężczyzny. Wszyscy trzej, zdjąć kaptury rozkazał Boyle.%7ładen z nich się nie poruszył. Zdjąć kaptury powtórzył.Nie podniósł głosu, ale było w nim coś nowego,jadowity nacisk.Newton wolno zsunął z głowy kaptur, odsłaniając długie, siwiejące loki, któreoblepiały jego wilgotną twarz.Zza zasłony włosów czarne oczy płonęły wściekłościąi nienawiścią. Na Boga, za kogo ty się uważasz?! syknął. Jaką masz tu władzę?Boyle ani drgnął, odpowiadając równie twardym spojrzeniem. W przeciwieństwie do pana mam pełne prawo być tutaj, profesorze Newton
[ Pobierz całość w formacie PDF ]