[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszak pochodziły z tego samego domu.Petra wierzyła przez całe swoje życie, że nikt nie zna jej ponurej tajemnicy - smutnegodzieciństwa w wielkim domu, którego nie ułatwiała nieco sentymentalna i raczej małozaradna matka, agresywny i wzbudzający w niej lęk ojciec oraz przyrodni brat, który pojawiłsię nagle w jej życiu i.bardzo szybko znowu zniknął na wiele lat, zamknięty w więzieniu zazamordowanie ich wspólnego ojca, Bronisława.W zasadzie Władzia nie żałowała tamtegonieprzyjemnego w obyciu mężczyzny.Już po pogrzebie odetchnęła z ulgą, że go nie ma, bowciąż pamiętała, jak był wobec niej bezwzględny.Jego obmacywania były wówczasniezrozumiałe, dziś wiedziała, że pijany Bronek po prostu próbował dobierać się do swojejcórki.I zapamiętała jeszcze ze swojego życia rozmowy ojca z sąsiadką z dołu, towarzyszyłyim często szepty, które słyszała, gdy po cichutku zakradała się na schody.Kilka razy ojciec odkrył ją na tych schodach i zbił za nieposłuszeństwo.- Czego tu podsłuchujesz, gówniaro?! Już cię matka na przeszpiegi wysłała?! -wykrzykiwał wtedy, ciągnąc ją za rękę do domu.Wrzucał ją do środka i wpadała z impetemdo kuchni, prosto na matkę, która albo zmywała, albo gotowała.Gdy pojawił się ten chłopak,Stasiek, o którym mama mówiła, że jest jej przyrodnim bratem, ucieszyła się nawet, mającnadzieję, że ojciec podzieli po równo swoją agresję i chęć bicia z byle powodu.I odczepi sięod niej, da jej żyć swoim dzieciństwem.Od razu zauważyła, że Staśka bardziej pokochała jejmatka niż ojciec.Z tamtym łączyła go tylko.wzajemna nienawiść.Jej, wówczas małejWładzi, wydawało się, że ojciec rozumie i lubi jedynie tę brzydką sąsiadkę z dołu.Nikogowięcej.A potem wydarzyła się tamta awantura, pamiętała, jak sama krzyczała.Tak bardzochciała, żeby na górę przybiegła ta sąsiadka (o której Ruta powiedziała, że już nie żyje i żetyle zła wyrządziła w jej życiu, a jednak jej wybaczyła!), musiała przecież słyszeć.Alesąsiadka nie przybiegła, za to nagle pojawił się Stasiek.A potem po Staśka przyjechałamilicja i zabrała go, i zobaczyli się dopiero po wielu, wielu latach, Petra już nawet niepamięta, po ilu.Na pewno była już dorosła.Gdy pytała o to, dlaczego musieli sięwyprowadzić z tamtego domu na Mazurach i zamieszkać w ciasnym mieszkaniu komunalnymw centrum Warszawy, matka mówiła jej:- Trzeba było uciekać od zła.Zmienić swoje życie.Pamiętaj, Władziu, że zło jestbardziej namacalne, niż sobie wyobrażasz.Klątwa rzucona przez tego, kto umiera w gniewie,działa w miejscu, w którym człowiek ten żył.Dopiero potem, jako już dorosła, zrozumiała te słowa, jednak klątwę tamtego domuczuła nadal.Mając w pamięci tamto zło, nigdy nie związała się na stałe z mężczyzną.Apotem poznała Rutę, która wydawała się jej dziwnie bliska.Jej melancholia w oczach isposób malowania rzeczywistości podziałały na nią bardzo silnie.Ostatnio takie artystyczneuniesienie przeżyła na wystawie prac mało znanej dziś Meli Muter, %7łydówki, córki bogategokupca warszawskiego, wielbicielki poezji Leopolda Staffa, o którym mówiła nawet, że jestprawdziwie zakochana w jego dziele poetyckim, zakochana w tym dość wątłym człowieku ocudownych marzycielskich oczach koloru orzechowego, w tej szczupłej, natchnionej twarzy.Jej pracownię odwiedził kiedyś sam Henri Matisse, przyjazniła się z Erikiem Satie, była teżblisko zżyta z niezwykłym poetą, Rainerem Marią Rilkem, którego wiersze i listy Petraczytała czasem do snu.Przed obrazami Meli Muter doznawała tych samych gwałtownychuczuć, które pojawiły się w niej, gdy zobaczyła prace Ruty, krakowskiej artystki.Była w niejta sama pasja tworzenia i łączenia stylów co u Meli.I Petra postanowiła tę nieznaną malarkę zKrakowa pokazać światu.Wiedziała, że to dobry wybór.W środowisku mówiło się o niej, żema nosa do talentów.Teraz opowiadała jej w skrócie swoje życie, zaskoczona, podobnie jak tamta, tymniezwykłym zbiegiem okoliczności, który tak naprawdę był misternie tkanym przezWszechświat scenariuszem.A potem Ruta powiedziała jej coś jeszcze, co sprawiło, że znówzapragnęła jechać do tamtego domu, poszukać dawnych ścieżek dzieciństwa, a przedewszystkim - wybaczyć swojemu ojcu wszystkie krzywdy, tamtej sąsiadce - tchórzliwemilczenie i matce - jej nieudolność i niezaradność.- W swoim krakowskim mieszkaniu mam coś, co będzie dla ciebie ważne.To zapiski,pisane przez twoją matkę, Fridę Kalińską.Znalazłam je po śmierci mojej mamy, wniewielkiej skrytce na strychu - powiedziała Ruta, patrząc w ciemne oczy Petry.Petra już wiedziała, że spotkanie z domem jej dzieciństwa jest równie nieuchronne,jak frapujące.Szkoda tylko, że wszyscy, którzy byli z nim związani i czekali na jejwybaczenie, dawno już nie żyli.Aódz.Miasto łaskawe dla talentu Ruty.To tu właśnie poznała Petrę.UlicaPiotrkowska jest miejscem niezwykłym, zwłaszcza nocą.Fot.Alicja Zboińska, Aódz Istnieje w życiu jakaś sprawiedliwość,która spełnia się powoli, lecz bezbłędnie.W niej pokładam całą swą nadzieję.- Bardzo mi przykro, dziś nie mogę się z panem spotkać, bo wyjeżdżam na Mazury.Tak, na kilka dni.Proszę o telefon w innym terminie.- Ruta odwołała spotkanie i zaznaczyłacoś w kalendarzu.Telefon znów zadzwonił.- Petra? Tak, jutro będę się pakować.-.- Tak, rozmawiałam z galerią.-.- Wiem, słyszałam! Tak się cieszę.Naprawdę.To dzięki tobie.Jesteś aniołem mojegożycia!-.- Nie mogę się doczekać! Odezwę się, jak tylko skończę obraz.Tak, pojutrze.No, pa!Ruta odłożyła telefon.Musiała dokończyć obraz przed wyjazdem.A potemzapakować go w szary papier i wysłać pocztą, jako prezent urodzinowy, dla osoby, która,Ruta miała taką nadzieję, odczyta z obrazu to, co w życiu jest najważniejsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]