[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziałam, że nie kłamię, że Lewiswyprawił się na ryby.Nie zrozumiała chyba, o jaką wyprawę chodzi, izagroziła, że pójdzie na nabrzeże i tam na niego zaczeka. W porządku",odrzekłam,  pójdę z tobą". I poszła pani. Poszłam? Tak, najwyrazniej.Ale nie pamiętam.Udałyśmy się tamna piechotę? To niedaleko. Tak, chyba na piechotę.Nie najlepszy ze mnie kierowca.Nanabrzeżu było zimno i mgliście, strasznie śmierdziało. Ja tego niewytrzymam", powtarzała, Ja się zabiję".I tak zrobiła.Zabiła się. Nie. Musiała.Nie mogę sobie tego przypomnieć. Niech pani spróbuje. Nie spróbuję.Nie chcę sobie przypomnieć.Lewis, Lewis, pomóżmi! Niech on mnie nie zmusza, żebym sobie przypomniała! Lewis tatku! Już dobrze  powiedział Easter. Nie musi pani sobieprzypominać, jeśli pani nie chce. Nie muszę? Nie.Proszę zapomnieć o Violet. Tak.Tak, myślę, że o niej zapomnę.Była niewykształconądziewuchą bez manier. Ale nie ma pani nic przeciwko temu, żeby przypomnieć sobie oVossie, prawda? Nie lubi pani Vossa.Wyklinał panią.  Tak, wyklinał.Wyklinał mnie. Widziała się pani z nim pózniej, tego samego wieczoru? Tak myślę.Myślę, że to było tego samego wieczoru.Przyszedł poViolet, a ja mu powiedziałam, że Violet już poszła do domu. Potarłaoczy. Zaczynam.zaczynam się gubić.Nie powinnam panu o tymwszystkim mówić, prawda? Lewis dziwnie na mnie patrzy.Przestań,Lewis, przestań tak na mnie patrzeć. W porządku, Gwen  odrzekł Lewis. W porządku. Gniewasz się, bo wzięłam twoją broń. Nie, Gwen, nie gniewam się.Nie mogłaś nic na to poradzić. Zgadza się, naprawdę nie mogłam.Nie miałam innej broni, amusiałam się przecież bronić. Pani Ballard  zaczął Easter. Tamtego wieczoru, wponiedziałek, kiedy Voss wrócił po Violet, czy uwierzył pani, że Violetposzła do domu? Nie.Powiedział, że był tu już wcześniej i kiedy nikt mu nieotworzył, jezdził przez chwilę po okolicy i widział.widział, jak idę zViolet w stronę nabrzeża.Powiedział, że czekał i patrzył, że wróciłamsama.Oskarżył mnie.mówił straszne rzeczy. To wtedy dała mu pani pieniądze? Musiałam.Wszystko, co miałam, pieniądze na dom i sześćsetdolarów, które dostałam w sobotę za parę marmurkowych szczeniaków, atakże dwa pierścionki i naszyjnik.Obiecał, że będzie milczał i nigdywięcej nie wróci. Ale wrócił  rzekł Easter. Tak, dziś z samego rana.Bardzo wcześnie, było jeszcze ciemno.Lewis nawet nie zadzwonił.Martwiłam się i nie mogłam spać.Usłyszałam samochód, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, jak Voss iten drugi idą przez podjazd.Założyłam buty i płaszcz, a potem poszłamdo gabinetu Lewisa, wzięłam jeden z jego rewolwerów i schowałam dokieszeni.Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.Zapytałam:  Czegochcecie?" A Voss odparł, że zaistniały nowe okoliczności, że on i Eddiepotrzebują więcej pieniędzy, by wyjechać z kraju na dobre. Nie możemytu rozmawiać", powiedziałam. Lewis leży w łóżku na piętrze, jeszczenas usłyszy". Charlotte spojrzała na Lewisa i po tragicznym żalu w jego oczachpoznała, że myślał o tym samym co ona: powinien był leżeć w łóżkutamtego ranka, powinien był siedzieć w domu, kiedy Violet zjawiła się poraz pierwszy.Wtedy cała czwórka wciąż by żyła, wciąż miałaby przedsobą przyszłość, Eddie, Violet, Voss i Gwen.Droga przed Gwen byłaciemna i kręta, gdzieniegdzie usiana plamami światła i strzałkami, którekazały zawrócić, zawrócić, zawrócić do wesołych przyjęć, tatki,pluszowego misia i uśmiechniętej francuskiej lalki, zawrócić do lepszychlat, dalej i dalej, póki koniec drogi nie stanie się początkiem. Poszliśmy do samochodu  ciągnęła Gwen. Voss usiadł zprzodu, a ten drugi, Eddie, razem ze mną z tyłu i pojechaliśmy aż zacmentarz.Kiedy go mijaliśmy, Eddie zaśmiał się:  Ludzie daliby sięzabić, żeby tu wylądować".Ja też się zaśmiałam, a potem strzeliłam,strzeliłam do niego dwa lub trzy razy.Voss zatrzymał samochód.Powiedziałam, że jego również zastrzelę.Prosił mnie, żebym tego nierobiła, ale i tak go zabiłam.Jeden z psów zaczął śnić.Jego ogon drgał, łapy ruszyły w pościg. Był niski, niewiele wyższy ode mnie, ale ciężki.Chwyciłam go podpachy i zaciągnęłam na tył samochodu, na Eddiego.Potem usiadłam zakierownicą i uruchomiłam silnik.Przyszło mi do głowy, żeby zjechać zklifu, ale nie chciałam się zabić, bo kto by się wtedy zajął psami?Rozumie pan?Easter skinął głową. Oczywiście. Wtedy przypomniałam sobie, że Charlotte wyjechała, i wpadłamna sprytny pomysł, żeby wjechać samochodem do jej garażu i tam gozostawić.Pomyślałam, jaka będzie zaskoczona, kiedy wróci.Bo byłaś,prawda, Charlotte? Tak  Charlotte odparła z powagą. I to bardzo. Szkoda, że nie widziałam wtedy twojej twarzy.Zresztą nigdy misię nie podobała.Twarz kłamczuchy.Flądry.Chciałabym ją pociąćnożem.Chciałabym. Gwen  odezwał się Lewis.Odwróciła się w jego kierunku.Wyraz jej twarzy zmienił się nagle icałkowicie. Tak, tatku?  Pamiętaj o manierach. Spróbuję, tatku.Proszę wybaczyć, że powiedziałam prawdę,Charlotte, flądro, proszę, napij się jeszcze herbaty, jest całkiem świeża,odświeżająca i.Boli mnie głowa.Jestem zdenerwowana.Lewis, jestemtaka zdenerwowana. Wiem. Ludzie nie powinni mnie denerwować, prawda? Nie, Gwen. Ale denerwują mnie.Każ im przestać. Tak zrobię. Podszedł do żony i położył dłonie na jej drżącychramionach. Kochasz mnie, Lewis? Tak. Zawsze mnie kochałeś? Tak. A jej nienawidzisz, prawda? Gardzisz nią.Nienawidzisz jej twarzy.Chciałbyś ją pociąć nożem, prawda? Gwen.o Boże. Powiedz to. Nie. Powiedz. Ja.ja jej nienawidzę. A co chciałbyś zrobić z jej twarzą? Pociąć.ją.nożem. Proszę.Widzisz? Dwoje przeciwko jednej.Lewis i janienawidzimy ciebie.Zgadza się, panie Easter? Och, a gdzie się podziałpan Easter? Korzysta z telefonu  wyjaśnił Lewis. Musiał gdzieśzadzwonić.Przycisnęła jego dłoń do policzka. Nic nas to nie obchodzi,prawda? Nie, Gwen. Jak za starych czasów.Zanieś mnie na górę, tak jak kiedyś. Jeszcze nie teraz. Tak, teraz.Jestem zmęczona.Przetańczyłam całą noc. Podniósł ją delikatnie i wyniósł z salonu.Azy, które płynęły z jegooczu, ginęły pośród jej siwiejących jasnych loków.Ruszył powoli nagórę.Była zmęczona  przetańczyła całą noc  i usnęła w jegoramionach.Wiatr ucichł, zupełnie jakby na niebie otworzyła się wielka dziura iwessała wszystkie wiatry świata.Easter otworzył drewnianą bramę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl