[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jechaliśmy z wolna, po sto czterdzieścialbo po sto sześćdziesiąt mil na dzień, gdyż Glumdalclitch dla uchronienia mnie od zbytwielkich trudów uskarżała się często, że jazdy konnej znieść nie może.Czasem na moją proś-bę wyjmowała mnie z pudełka dla zażycia wolnego powietrza i widzenia kraju, przy czymzawsze trzymała mnie mocno na postronku.Przejechaliśmy przez pięć czy sześć rzek dalekoszerszych i głębszych niżeli Nil i Ganges, nie było żadnego potoku, który by nie był większy odTamizy, kędy jest Most Londyński.Przepędziliśmy w podróży dziesięć tygodni i byłem poka-zywany w osiemnastu wielkich miastach, nie licząc wielu miasteczek i prywatnych domostw.Dnia dwudziestego szóstego pazdziernika przybyliśmy do stolicy, zwanej w ich językuLorbrulgrud, czyli Duma Zwiata.Pan mój najął pokoje na głównej ulicy, niedaleko pałacukrólewskiego, i rozlepił podług zwyczaju afisze, zawierające opisanie osoby i przymiotówmoich.Najął bardzo wielką salę na trzysta lub czterysta stóp szeroką, gdzie postawił stół,mający sześćdziesiąt stóp średnicy, z poręczą naokoło, o trzy stopy od krawędzi odległą i natyleż wysoką, ażebym nie spadł.Na tym stole pokazywano mnie po razy dziesięć na dzień z wielkim podziwieniem iukontentowaniem wszystkiego ludu.Już niezle naówczas znałem ich język i rozumiałem, codo mnie mówiono, nadto nauczyłem się abecadła i mogłem, choć z trudem, przetłumaczyćczasami jakieś zdanie, bo Glumdalclitch dawała mi lekcje i w domu swego ojca, i w wolnegodziny w podróży.Nosiła w kieszeni książeczkę, mało co większą niż atlas Sansona, umyśl-nie ułożoną dla młodych panienek, która zawierała coś w rodzaju katechizmu.Na tej ksią-żeczce uczyła mnie czytać i tłumaczyła słowa.54ROZDZIAA TRZECIGulliwer wezwany jest do dworu.Królowa kupuje go i prezentuje Królowi.Wchodzi wdysputę z mędrcami Jego Królewskiej Mości.Gotują mu pokoje.Zostaje faworytem Królo-wej.Broni honoru swego kraju.Kłóci się z karłem Królowej.Pracę i trudy, które codziennie podejmować musiałem, wielką w zdrowiu moim uczyniłyodmianę, im więcej bowiem pan mój zarabiał, tym bardziej stawał się nienasycony.Straciłemzupełnie apetyt i została ze mnie tylko skóra i kości.Postrzegł to mój pan, a rozumiejąc, żewkrótce umrę, usiłował co tylko można, z pokazywania mnie wyciągnąć.Gdy tak rozmyślał,przyszedł slardral, czyli szambelan królewski, z rozkazem do mego pana, aby niezwłocznieszedł ze mną do dworu dla zabawienia Królowej i wszystkich jej dam.Niektóre z tych damjuż mnie widziały i dziwnych rzeczy naopowiadały o moim wzroście drobniuchnym, trzyma-niu się przyjemnym i dowcipie arcydelikatnym.Królowa Jejmość z całym dworem swoimniewypowiedzianie sztukami mymi została ukontentowana.Uklęknąwszy prosiłem, żebymmiał honor ucałować nogi królewskie, ale ta łaskawa pani podała mi do pocałowania swójmały palec (po usadowieniu mnie na stole), który ja wziąwszy w obydwie ręce z największymuszanowaniem jego koniuszek do ust moich przytuliłem.Pytała mnie o moją ojczyznę i po-dróże, na co, ile możności, krótko i jasno odpowiedziałem.Pytała mnie znowu, czybym sobienie życzył zostać na zawsze u dworu; pokłoniłem się aż do blatu stołu, na którym stałem, ipokornie rzekłem, że jestem niewolnikiem mego pana, ale jeśliby to ode mnie tylko zależało,miałbym za największe szczęście poświęcić życie moje na usługi Jej Królewskiej Mości.Spytała potem pana mego, czyby mnie nie zechciał sprzedać za dobrą zapłatę.Ten, sądząc, żenie pociągnę i miesiąca, kontent był z tej okoliczności i zażądał za mnie tysiąc sztuk złota,które mu natychmiast wyliczono.Każda sztuka była wielkości ośmiuset luidorów.W propor-cji jednak do wielkości wszystkiego i wielkiej ceny złota w tym kraju, owa ogromna sumaodpowiadała zaledwie tysiącowi gwinei w Anglii.Wtenczas powiedziałem Królowej, że po-nieważ zostałem pokornym Jej Królewskiej Mości niewolnikiem, proszę o tę łaskę, żebyGlumdalclitch, która zawsze miała o mnie tak wiele starania i pieczołowitości, miała takżehonor zostawania w służbie Królowej i nadal była moją piastunką.Pozwoliła na to Królowa iz łatwością uzyskała zgodę gospodarza, który kontent był, że córka jego zostanie na dworze.Biedna dziewczyna nie mogła ukryć swojej radości.Odchodząc pan mój powiedział, że mniew dobrym zostawia miejscu, na co mu tylko zimnym ukłonem odpowiedziałem.Królowa, spostrzegłszy oziębłość w pożegnaniu moim z pierwszym panem, spytała oprzyczynę.Ośmieliłem się powiedzieć Królowej, że mogłem mu być tylko za to wdzięczny,55iż znalazłszy mnie przypadkiem na polu, nie rozdeptał jak jakie liche stworzenie, że to dobro-dziejstwo sowicie sobie wynagrodził pokazując mnie za pieniądze i sprzedając za sumę, którąmu wyliczono, że twarde życie, jakie prowadziłem, zabiłoby stworzenie dziesięćkroć odemnie silniejsze, że zdrowie moje znacznie zostało nadwerężone przez niewolę i obowiązekbawienia co godzina najpospolitszego ludu, że jedynie z obawy, abym wkrótce nie umarł, zatak umiarkowaną cenę mnie sprzedał. Lecz teraz - mówiłem - zostając pod protekcją Królowej, tak wielkiej i tak dobrej, ozdo-by natury, podziwienia świata, rozkoszy jej poddanych, feniksa między stworzeniami, spo-dziewam się, że bojazń dotychczasowego pana mego o moje życie będzie próżna, ponieważjuż czuję się zdrowszy i nowe siły we mnie wstąpiły przez wpływ jej prześwietnej przytom-ności.Taka była moja rozmowa, w której często zacinałem się i wiele omyłek w języku czyni-łem.Ostatnia jej część odpowiadała sposobowi mówienia tego ludu, którego nauczyłem sięod Glumdalclitch, kiedy prowadziła mnie do dworu.Królowa, przebaczając przez dobroćswoją omyłkom języka, zadziwiła się widząc taki dowcip i rozum w stworzeniu tak małym.Wzięła mnie na ręce swoje i zaniosła do Króla, który naówczas znajdował się w swoim gabi-necie.Król Jegomość, pan bardzo poważny i twarzy posępnej, nie dojrzawszy na pierwszyrzut oka mojej postaci, spytał ozięble Królowej, od jak dawna tyle we mnie znajduje upodo-bania.(Wziął mnie bowiem za robaczka, kiedym leżał wyciągnięty jak długi na prawej dłoniJej Królewskiej Mości).Ale Królowa, mając wielki dowcip, postawiła mnie łagodnie na kró-lewskim stoliku do pisania i rozkazała, abym powiedział Królowi, kim jestem.Opowiedzia-łem w krótkich słowach, a Glumdalclitch, która została przed drzwiami gabinetu, nie mogącdłużej znieść mojej nieobecności weszła i powiedziała Królowi, co się zdarzyło ze mną wdomu jej ojca od czasu znalezienia mnie na polu.Król tak mądry jak nikt inny w królestwie, wychowany na filozofii, a zwłaszcza na mate-matyce, przypatrzywszy się, jak chodzę wyprostowany, nim jeszcze zacząłem mówić, sądził,że jestem sztuczną machiną, jak kołowrot albo zegarek jaki osobliwszy, przez doskonałegorzemieślnika wynaleziony i zrobiony (mechanika bowiem do wielkiego stopnia doskonałościdoszła w tym kraju).Lecz gdy usłyszał mój głos i widział w mowie mojej rozum, nie mógł wsobie ukryć podziwienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]