[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamiast wrzasnąć jednak, rzuciłaszybkie spojrzenie na Toy.I zrozumiała coś jeszcze.Też była fachmanką, ale wprzeciwieństwie do Hot Doga, miłą i sympatyczną.Odtańczyła cały kawałek wśród śmiechówoddziału tylko po to, żeby pomóc mu ukryć się w zaroślach.Dante westchnął.Jego nie interesowały głupie dowcipy. Zaliczyliśmy chyba niezły pat.Na interesującym nas terenie okopał się Urbanowicz zdwiema setkami wojska. Kto to jest Urbanowicz? Najemnik, jak ja.Zwerbował czarnuchów z RPA i paru komandosów.Teraz tkwiokopany po uszy w ziemi. Aż z RPA? Tutaj? No, nie sądzisz chyba, że przyjechali transporterami.Wymyślił kutas jakiś sposób. A kogo on reprezentuje? spytała. Jaką firmę my reprezentujemy? Za dużo chcesz wiedzieć.Spadaj!Odeszła posłusznie.Całą siłą woli powstrzymując się od pośpiechu.Nie udało się.Prawiebiegła, nie mogąc oprzeć się ciekawości.Dopadła Hot Doga w krzakach. Masz?Rzucił jej torbę.Sam zapalił papierosa.Toy wysypała zawartość na ziemię.Grzebała wniej, usiłując znalezć coś istotnego.Dokumenty wystawione na Matta Berrona Chalmersa,zdjęcia, psiakrew, podrobione, choć to żadna sztuka odkąd każdy szczeniak ma komputer nabiurku, nieistotne papiery z wypożyczalni samochodów, kwity z różnych miejsc, biletylotnicze, ciuchy.Nic, nic, nic.Nie mogła znalezć niczego, co pomogłoby jej chociaż trochę.Ale znała kobiety.Wiedziała, że prędzej czy pózniej natknie się na coś osobistego.Na jakąśprzytulankę, fetysz, pamiątkę.I oczywiście znalazła.Malutką, benzynową zapalniczkę.Dobre! Menedżer na wyższym stanowisku, bo przecież byle kogo nie wyślą na taką misję, niemoże palić.Nie zrobiłby żadnej kariery w firmie, gdyby palił papierosy.A ma.zapalniczkę. Hot Dog? Co? Możesz to rozkręcić? Szlag z tymi babami.Nawet tak głupiej rzeczy nie potrafisz rozłożyć na czynnikipierwsze?W trzy sekundy wybebeszył cudeńko, posługując się zwykłym scyzorykiem.A w środku,zamiast bawełny, która miała absorbować benzynę, znalazła czyjś pukiel włosów.Spięty złotąklamerką z napisem.Toy zbliżyła cudeńko do twarzy, ale mimo ślepienia przez parę minutnie zdołała przeczytać niczego.Literki były za małe.Znowu klęła fakt, że jest tak cholernymkrótkowidzem.Musi kupić lepsze okulary.Z drugiej strony załamało ją, że ta pieprzona wadawzroku postępuje tak szybko.Kiedy będzie kompletnie ślepa? Zagryzła wargi i podała pukielHot Dogowi. Co tam jest napisane?Przeczytał, nawet się nie schylając.Jezu, Jeeeeezuuu.Co ona zrobi w zawodzie, jeślidegeneracja oczu tak szybko postępuje? Detektyw z białą laską? Matko Zwięta. Wiesz już coś?Otrząsnęła się. Coś wiem przełknęła ślinę, usiłując się nie rozpłakać.Będzie ślepa? Jezu, nie! Niechce, nie chce, nie chce! Coś z tobą nie tak, Toy? zainteresował się.Ale się musiała rozkleić, skoro zauważył.Pospiesznie pakowała torbę, dała mu skręcićzapalniczkę. Co ci jest? indagował. Zlepnę, Hot Dog. Włożyła wszystkie siły, żeby powiedzieć to w miarę spokojnie.Odrzucił papierosa.Potem uśmiechnął się lekko. A może zaraz wszyscy zginiemy i nie będzie już problemu? Położył jej rękę naramieniu. A gdyby jednak, Toy, wiesz, gdzie mnie szukać.Gdy już kompletnie straciszwzrok, przyjedz do mnie.Kupię ci śliczną, białą suknię, jaką tylko uda ci się wymacać wsklepie na oślep.A gdy już będziesz moją żoną, będę cię prowadził pod rękę do knajpy nachlańsko i do ubikacji zrobić siusiu.Nie bój się, Toy.Ze mną będzie ci fajnie.Jedno tylkomusisz mi przyrzec: gdy będziemy zwiewać przed policją, to ja będę prowadzić auto, nie ty!Roześmiała się.Sięgnęła ręką i rozczochrała mu włosy. Nie wiem, na co zmarnowałam tyle lat, przez które was nie znałam, pojeby jedne. A pamiętasz, jak chcieliśmy cię zgwałcić z Yellowem na Księżycu? Pamiętam, pamiętam. Wstała, zarzucając torbę na ramię. Czasem to mi się nawetśni. Każdy ma koszmary mruknął. To wcale nie koszmar.Nazwałabym go raczej snem erotycznym.Tylko mi się wpołowie urywa.Pokazała Hot Dogowi język i, śmiejąc się, ruszyła w stronę jeepa. No, żeby cię. ryknął za nią. Po coś granat trzymała w łapsku?! Inaczej sen by ci sięnie urywał!Pomachała mu ręką.Potem wrzuciła torbę na tył jeepa. Pani Oziraki mrugnęła do cywila. Czemu pani nie powiedziała, że pracujemy dlaAll American Enterprises?Cywil wybałuszył oczy.Dante wręcz skamieniał. Rąbnęłaś mu torbę? spytał, mrużąc oczy w taki sposób, że ci z rekrutów, którzyjeszcze żyli, odruchowo się cofnęli. Nie jemu, tylko jej sprostowała. Jak się domyśliłaś? Cywil włożył dwa kciuki pod kołnierzyk swojej koszuli i zwyrazną ulgą zerwał z twarzy warstwę plastożelu.Ukazała się spocona, pociągła twarz oskośnych oczach.Dante przełknął ślinę. Pani Oziraki. Uśmiechnęła się Toy. %7ładen z gruboskórnych samców nie obsłużybabskiego zamykanego lusterka jedną ręką.Japonka również się uśmiechnęła.Biedna kobieta.Pewnie komputer wykazał, że właśnieona nadaje się idealnie do tej misji.Musiała znać kilkanaście języków, w tym wszystkiemiejscowe narzecza.Musiała być idealnym negocjatorem, mieć nerwy ze stali i talentdowódcy.Ale.Cholerne żółtki.Wysłać babę?! Baba ma rządzić mężczyznami? Choćbynawet i białymi? Nie, nie, nie.Nawalili jej na twarz tonę plastożelu, obandażowali piersi inapsikali jakimś aerozolem na struny głosowe, żeby pogrubić tembr głosu.Przecież byle gejsza nie będzie rozkazywać mężczyznie! Co za idiotyzm. Skąd wiesz, że pracujecie dla All American? Japonka okazała się sprytna.Na pukluwłosów widniała tylko inskrypcja od syna, nie było nazwy firmy. Strzeliłam. Nie kłam. %7ładen facet nie rąbnąłby z toalety w hotelu nawilżanych chusteczek do rąk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]