[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Książętaluterariscy i mieszczanie domagali się praw politycznych, a konflikt zbrojny z katolickimcesarzem wydawał się prawdopodobny.Zagrożenie to, wraz z inwazją turecką pod wodząSulejmana Wspaniałego na ziemie Habsburgów, oznaczały, że troska cesarza o losy królowejKatarzyny nie mogła doprowadzić do najazdu na Anglię.Dopóki luteranie byli silni, Henrykmógł bez przeszkód dążyć do rozwodu.W jego strategii nastąpił jeszcze jeden, poważniejszy zwrot, związany z postępującąsekularyzacją renesansowej monarchii.Gdyby Henryk nie mógł uzyskać poparcia papieża,może zwróciłby się do Kościoła angielskiego, nad którym papież nie sprawowałby jużzwierzchnictwa.Związki Anglii z Rzymem - jurysdykcja sądów duchownych, podatki iprawo kościelne - można było zerwać, gdyby zaszła taka potrzeba, w interesie sukcesji.Odroczenie posiedzenia sądu nastąpiło w końcu lipca i król zarządził przygotowaniado sezonu łowieckiego.Jelenie były tłuste, psy chętne do pogoni, a w głębokich borach i nawiejskich łąkach mógł zapomnieć o napięciach i rozdrażnieniu, które męczyły go w stolicy.Na wsi będzie także z nim Anna.Obstalował dla niej okazały ekwipunek podróżny, naktóry składało się kilka siodeł, uprzęży i rządów końskich z czarnego aksamitu obszytegojedwabiem i złotem.Była wyposażona jak królowa.Jechała konno w jego towarzystwie,zajmując miejsce królowej, a korpulentnej Hiszpanki, która nadal piastowała godnośćkrólowej, nie było przy nim w ogóle.Henryk rozkazał, by opuściła pałac i zamieszkała gdzieindziej.ROZDZIAA XIIIKról rozkazał, żeby Królową usunąć z dworu i odesłać w odległe miejsce.JegoWysokość w ten wstrętny czas wyjechał w objazd z Panną Anną Boleyn.Anna bez wahania zajęła miejsce Katarzyny i już go nie opuściła.Jechała konno uboku króla z podróżnym orszakiem godnym królowej lub w bogato zdobionej wyściełanejlektyce.Jej sposób bycia cechowała majestatyczna wyniosłość, choć już nie łaskawość;oczekiwała od innych posłuszeństwa.W każdym ze wspaniałych domostw czy dworówmyśliwskich, gdzie zatrzymywał się orszak królewski, przygotowywano dla Anny komnatę, awraz z nią podróżowały kobierce, wyszywane poduszki, ozdobne kapy i inne składnikiwyposażenia, które dodawały pomieszczeniom splendoru.Chociaż nie miała jeszcze tytułu,miała królewskie otoczenie.Na tytuł musiała poczekać.Anna zachowywała się już jak królowa.Szorstka i władcza, gdy uważała, że jej wczymś uchybiono lub ją obrażono, używała swego wpływu na króla jako broni pomagającejjej trzymać w szachu licznych przeciwników.Poddani starali się nie wywoływać jej gniewu izwracać uwagę na to, co mówią i robią w obawie przed niezadowoleniem madame Anny.Niepewne położenie uczyniło ją wyjątkowo wrażliwą.Chociaż król złożył jej obietnicęmałżeństwa, była nadal tylko córką lorda Rochford i siostrzenicą lorda Norfolk.I gdybyHenryk nie zdecydował się na uzyskanie rozwodu, mogłoby nic nie zmienić się w jej życiu.Jednak w życiu Anny szczęśliwie nastąpiła zmiana - a według Cavendisha miała onaw tym niemały udział.Po klęsce w Blackfriars musiał znalezć się kozioł ofiarny i stał się nim, jak należałosię spodziewać, Wolsey.Potężny kardynał pozostawał już od dawna w defensywie, a teraz, wobliczu najboleśniejszej i najbardziej upokarzającej porażki, jego wrogowie otoczyli go jakgłodne sępy.Albo jak kruki, jak mógł powiedzieć z goryczą sam Wolsey.Nazywał Annę Nocnym Krukiem , niepochlebnie odnosząc się do jej ciemnej karnacji.W przeszłościkardynał zawsze mógł liczyć na serdeczną przyjazń Henryka, gdy trzeba było pokonać jegogniew; zdarzało mu się być w niełasce, lecz dzięki szczerym, osobistym kontaktom był wstanie sięgnąć do tkwiącego głębiej zaufania i uczucia, jakie król zawsze do niego żywił.Teraz jednak Anna stanęła między nimi i zbliżenie z nią, do którego Wolsey doprowadził tegolata, zastąpiła nieprzejednana nienawiść.Tak długo, jak król przebywał na wsi, w objezdzie, spędzając czas w towarzystwieNorfolka, Suffolka i Boleyna, a wieczory z Anną, nadzieja Wolseya na osobiste spotkanie zHenrykiem była nikła.Jego wrogowie nie ustawali w wysiłkach, by zatruć umysł królapodszeptami skierowanymi przeciw wyniosłemu kardynałowi o wielkopańskich manierach,któremu uwierzono, że rozwód można przeprowadzić w Anglii.To za sprawą bogatego,chciwego kardynała poddani odwrócili się od Henryka, gdy zostali obciążeni dużymipodatkami na katastrofalne wojny poza granicami kraju.To właśnie ów dumny, mający osobie wysokie mniemanie kardynał doprowadził do tego, że Anglia popełniła dyplomatycznągafę takich rozmiarów, że jej status wśród krajów europejskich mógłby ulec istotnemuobniżeniu.Jednak mimo poważnych następstw upadku sądu legata znacznie poważniejsze byłoto, że podczas gdy poświęcał całą swoją uwagę rozwodowi króla, Wolsey nie panował nadsytuacją na kontynencie, która stała się niebezpieczna.Pokonani Francuzi zawarli pokój zcesarstwem; a następnym krokiem miało być porozumienie między cesarzem i papieżem.Wkrótce potem, gdy Campeggio odroczył posiedzenie sądu, w Cambrai podpisano pokójmiędzy dwoma mocarstwami europejskimi.Francuscy sprzymierzeńcy opuścili Anglię - nadtym sojuszem Wolsey czuwał od lat - i niemalże wykluczyli ją z porozumienia.Tego Henryk nie mógł im wybaczyć, z czego Wolsey dobrze zdawał sobie sprawę.Poczuł, że ma związane ręce.Wrogowie przejmowali jego obowiązki.Poprosił więc króla oaudiencję, lecz mu jej odmówiono.Okazją do spotkania z królem stał się wyjazd Campeggiaz Anglii.Wolsey towarzyszył legatowi, gdy ten przybył do Grafton, by oficjalnie pożegnaćHenryka.Król przyjął kardynała i, jak zwykle okazując wiele przyjazni, wziął go na stronę ipoprowadził za rękę do wielkiego okna, gdzie z nim rozmawiał 1.Po raz ostatni Wolsey miał możliwość odzyskać względy króla, choć małoprawdopodobne, by do tego doszło.Według Cavendisha (który słyszał to od ludziusługujących królowi przy obiedzie ), Annę rozzłościło, że król przyjmuje kardynała takdwornie, choć wcale sobie na to nie zasłużył.- Panie, czy nie widzisz, jakie wielkie zagrożenie ze strony twych poddanychzawdzięczasz kardynałowi? - pytała Anna Henryka podczas wspólnego posiłku w jejkomnacie.- Jak to, kochanie? - zapytał ją.- Zaiste, Panie, nie ma człowieka w całym twoim królestwie, u którego, uciekając siędo swoich sposobów, nie zaciągnąłby w twoim imieniu długu - mówiła, mając na myślizgubne podatki Wolseya.- No, no! Jeśli o to chodzi, nie ma w nim winy.O tej sprawie wiem lepiej niż ty czyktokolwiek inny - taką odpowiedz usłyszeli służący.- Ależ, Panie - nie dawała za wygraną Anna - niemało już uczynił, by cię zniesławićlub upokorzyć.Gdyby któryś inny szlachcic w królestwie zrobił tylko połowę tego co on, zcałą pewnością skazany byłby na śmierć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]