[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ziemia przestała się trząść,przed mężczyzną ukazała się głęboka rozpadlina, a w niej drogocenny kufer, pełen skarbów, ojakich zawsze marzył.Z miejsca podniósł wieko, a wtedy ze środka wyszła piękna, naganimfa. Teraz będzie długo spał! stwierdziła ucieszona.Koń Dnia podszedł do płonących szczap, pochylił się i nasiusiał na nie.Zasyczałyzłowrogo, wyraznie niezadowolone, a znad ogniska uniosły się kłęby przemieszanego z parądymu.Hałas zaniepokoił śpiącego, mimo iż był pogrążony w słodkim śnie.Zaczął się budzić.Tym razem Imbri przesłała mu sen o najnormalniejszym w świecie, wielkim bazyliszku.Fruwał dokoła usiłując spojrzeć mężczyznie w oczy.Mundańczyk natychmiast mocnozacisnął powieki.Wiedział, co może się przydarzyć, gdyby dosięgnął go jego wzrok.Niechciał się obudzić i zobaczyć to monstrum na własne oczy.Po chwili bazyliszek odleciał, a dośniącego parobka powróciła piękna nimfa z drogocennej skrzyni.Mężczyzna rozkoszniedrzemał, a Imbri przyglądała mu się radośnie.Po chwili ogień przygasł na tyle, by klaczkamogła pogrążyć się w mroku.Zrzuciła pęta i przeniknęła przez ściankę zagrody.Koń Dniapodążył za nią.Galopowali przez las. Chodz ze mną do Zamku Roogna Imbri roztoczyła przed nim swą wizję.Znów byłamłodą klaczka.Uśmiechała się ze szczęścia i przyjaznie wymachiwała ogonem.Lecz Koń Dnia zaczął marudzić.Przystojny centaur nachmurzył się. Nooc męęczy istoty dniaa.Niee mogęę wyjąkał. W noocyy chcee mii sięę spaać.Zauważyła, że rzeczywiście jest śpiący. Możemy się gdzieś ukryć i będziesz mógł nieco odpocząć zaproponowała. Iidz saamaa.Przyyszeedłeem tyylkoo poo too, byy cięę uuwolniić powiedział. Tyypięęknaa klaaczkoo, czaarnaa jaak czeerń najgłęębszeej noocy. Mówił powoli, lecz szło muto coraz lepiej.Komplement miło połechtał Imbri.Ucieszyła się, mimo iż koń mówił najprawdziwsząprawdę.Była czarna jak noc, bo była nocną marą.Lecz wszystko, co powiedział ogier,sprawiało jej szczególną przyjemność.Niemniej jednak miała do spełnienia swą misję.Musiała się z niej wywiązać. Kiedy cię znowu zobaczę? Przyyjdz w poołuudniee pood baaoobaab powiedział. Too pięękne drzeewoo.Zjaawięę sięę taam, jeeślii bęędęęę w poobliżu.I niee wyydaj mniee ludzioom.Nie chcęę,byy mniee złapaali i znóów zaaczęęli ujeżdżaać. Nigdy cię nie zdradzę, Koniu Dnia! wykrzyknęła we śnie, poruszona. Przecież mnieuwolniłeś.Zawsze będę ci wdzięczna! %7łeegnaaj! zawołał centaur ze snu.Obrócił się i pobiegł na północ, a sen zniknął.Imbrizobaczyła, jak w świetle księżyca lśni jego mosiężna obręcz. Do zobaczenia pod baobabem rzekła kończąc swój sen.Znała to miejsce.Złe snypanoszyły się tam podobnie jak w Nawiedzanym Domostwie.Rósł na skraju posiadłościnależących do Zamku Roogna.Z Zamku nie było go widać, ale nie sposób było w ogóle gonie zauważyć. Jeśli tylko dam radę, na pewno się tam zjawię postanowiła.Rozdział 3Centikora et ceteraKoło północy dotarła do Zamku Roogna.Okrążyła go i podbiegła do dużej wiejskiejchaty zbudowanej z sera.Mieszkała w niej Cameleon.Imbri już raz tu była.Przynosiła sendla jej męża, Binka.Właściwie nie miał nic na sumieniu, a więc nie mogła go zbytnioprzestraszyć, ale przynajmniej dzięki temu znała nieco tę okolicę, pomimo iż nigdy nieodwiedzała tego starego zamczyska.Przeszła przez zeschniętą ściankę i weszła do środka.Podeszła do łóżka, lecz tam leżałajakaś inna kobieta.Nie znała jej.Nocny Ogier przedstawił jej Cameleon jako wstrętną,brzydką staruchę, a znalazła starszą kobietę około pięćdziesiątki.Czyżby pomyliła chaty? Imbri zamyśliła się. Gdzie jest Cameleon? zapytała we śnie, który tym razem nic nie przedstawiał.Możeta kobieta będzie to wiedzieć, może przyszła tu w odwiedziny? pomyślała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]