[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Padało, tak jak i ka\dego innego popołudnia o tej porze roku.Grube, kłębiące sięchmury oblewały wszystko strumieniami wody, od których przemakały nawet gorąceskały, a zródła stygły.Buchała para, lecz zamarzający deszcz przedzierał się przez nią,tworząc wiry oparów, które wypełniały wszystkie szczeliny, całkowicieuniemo\liwiając oddychanie.To było wspaniałe.Jadalnia cuchnęła psującą się kapustą i duszoną padliną.I to równie\ byłowspaniałe.Okra rozczochrała swe nieogrze blond włosy, aby lepiej ukryć diadem zinteligentnych winorośli, który nosiła jak wianek, i weszła do środka.Inteligentnewinorośle wywierały niewielki wpływ na większość ogrów, bowiem jeśli pomno\yćnic razy dwa, to i tak w efekcie pozostanie nic, ale pomagały one Okrze ukryć jej inneułomności.Jedną z nich była astma; dopadła ją pewnego razu i nie chciała opuścić.Tak więc Okra udawała, \e ma modnie zachrypnięty głos, chocia\ w rzeczywistościbył to przejaw kłopotów z oddychaniem.Była nadal na tyle naiwna, i\ wierzyła, \e urodziny są dla jubilata wydarzeniemdu\o wa\niejszym ni\ dla wszystkich pozostałych.Jednak ten dzień wyleczył ją ztego przekonania.Urodziny były tylko pretekstem do kolejnej bójki i nowychpotworności.Potem \ałowała, \e kiedykolwiek obchodziła te urodziny, ale wtedy niewiedziała jeszcze, jak się to wszystko skończy.Pozostały w niej ciągle resztkiniewinności.Aby nadać powietrzu świe\ości, babka Okry, wielka burgundzka królowa Opuncja,rozkazała przygotować mieszaninę zwiędłych kwiatów i sitowia, które zostałyrozsypane po całej jadalni.Przedstawiały sobą niesamowitą feerię barw: białemagnolie, \ółty, pomarańczowy i czerwony hibiscus, purpurowa jacaranda, bugenvillai słynące ze swego zapachu kwiaty lawendy, z których babka Opuncja robiła swojelecznicze mydło.Wszystko to zostało w mgnieniu oka stratowane olbrzymimi,włochatymi stopami stada ogrów, które wpadły do środka, aby się najeść.Po chwilijadalnia przypominała elegancką damę ubraną w zabrudzoną suknię i poszarpanełachmany, która czuje się najgorzej, jak to tylko mo\liwe.Drzwi kuchni otwarły się i wkroczyła przez nie stara słu\ąca, trollica Troika,niosąc największą wazę zupy.Za nią weszli pozostali słu\ący, z których ka\dy uginałsię pod cię\arem jedzenia poukładanego w stosy na półmiskach.Ostatnią osobą byłaMagpie, nauczycielka Okry, ubrana w czarną skórę i czarne pióra.Jej strój liczył ju\sobie sto albo i dwieście lat, co było zrozumiałe z tego względu, \e Magpie byłademonicą, która słu\yła ju\ w wielu miejscach i w ró\nym czasie.Była nawet wlegendarnym Zamku Roogna, z księ\niczką Ró\ą, usługując jej w trakcie ślubu zDobrym Magiem Humfreyem.Potem Ró\a musiała pójść w wiklinowym koszu doPiekła, chocia\ nadal pozostała dobrym człowiekiem; w Piekle potrzeba było więcejró\, a ró\e były jej talentem.Kto wie, co Magpie jeszcze widziała w czasie swejnieśmiertelnej egzystencji! Nie ma się co dziwić, \e lubiła być słu\ącą.Ale ktoś potknął się i upuścił paterę, której zawartość rozbryzgła się po całym stolei podłodze. Niezdara! krzyknął kucharz.Wściekła Magpie zaczęła rzucać przez cały pokój porcelaną, garściami pieprzuziemnego i wreszcie urodzinowym tortem Okry.Widząc to, ogry doszły do wniosku,\e zaczęła się bitwa na jedzenie, tak więc wesoło dołączyły do niej, wypełniającpowietrze latającym po\ywieniem.Okazja, z jakiej wydano to przyjęcie, poszła wzapomnienie.Teraz jadalnia cuchnęła nie tylko kapustą i zwiędłymi kwiatami, alerównie\ wszystkimi mo\liwymi zapachami psującego się jedzenia.Przera\ona Okra zaczęła szlochać.Było to oczywiście pora\ające potwierdzenietego, czego tak się obawiała i co przyprawiło ją o prawdziwie ogrzy ból głowy.Uciekła do przedpokoju tylko po to, aby& wpaść na swoją wielką cioteczkę Fanny. Och, ogretko, có\ takiego się stało? zapytała Fanny.Dziecko ogra rodzajumęskiego było ogrem, a \eńskiego ogretką oczywiście, ale i tak nikt na to nie zwracałuwagi.Hmm, mo\e gobliny, poniewa\ mieli oni gobliny i gobletki. Oni z& zepsuli moje przyjęcie urodzinowe! wykrzyknęła Okra. Och, to jest ta okazja! Sądziłam, \e była to tylko zwyczajna bitwa na jedzenie. Teraz tak. No có\, z pewnością będziesz obchodziła jeszcze niejedne urodziny! Ile maszlat? Dzisiaj skończyłam trzynaście, cioteczko odpowiedziała Okra i poczuła siętrochę lepiej. A niech to wszyscy diabli! wykrzyknęła cioteczka elegancko. Kurczępieczone! Ty powinnaś ju\ była wyjść za mą\! Jesteś taka mała, \e wcale tego niezauwa\yłam.Ale zaraz porozmawiam z moim mę\em, Bladą Twarzą Von Wryneck.Dowiemy się, którzy z naszych kuzynów ogrów są jeszcze wolni. Ale& Okra próbowała zaoponować. Pomyślmy.Jest ten młody Crawling Banks.Jest tak głupi, \e gdyby zamiastmózgu miał dynamit, to i tak nie byłby w stanie wydmuchać swego włochatego nosa.Jest wprost idealny! Ale wydaje mi się, \e ju\ inna ogrzyca zwróciła na niego uwagę imo\e nawet poło\yła na niego łapę.Są równie\ blizniaki Slow Comb i Fast Comb, aletak trudno między nimi wybrać, poniewa\ jeden jest nudniejszy od drugiego.Hmm,najprawdopodobniej będziesz musiała wyjść za wdowca Zoltana Dread Locks.To imię nie było jej znane. Kogo?Cioteczka zrobiła głową dziurę w drzwiach, które akurat były zamknięte.Drewnorozprysło się.Wina drzwi, \e stanęły jej na drodze.Wskazała palcem. Widzisz tego brudnego, starego ogra w butach ze zwierzęcej skóry i masceczarnej śmierci? To on.Tak, myślę, \e to on.Wiesz co, zarówno mój pierwszy, drugi,jak i trzeci mą\ byli wdowcami, kiedy za nich wychodziłam, tak więc śmiało mogę cigo polecić.Ogr nie owdowieje, jeśli nie traktuje swej ogrzycy wystarczająco poprostacku.Tak więc będzie w sam raz dla ciebie.Okra cofnęła się i rozejrzała wokół, sparali\owana obrzydzeniem i strachem.Zanim zemdlała, miała wizję wielkiego, szarego miasta pełnego kamiennych chimer.Na szczęście cioteczka Fanny sądziła, \e uderzyła Okrę, przypadkowo ruszającramieniem, i nie zdawała sobie sprawy z tego, jak nieogrzo wra\liwa i słaba była wrzeczywistości Okra.Fanny kontynuowała przygotowania do ślubu.Jednak\e \aden zciekawszych kandydatów nie był zainteresowany Okrą; mieli trochę racji, mówiąc, \ejest za mała i za chuda, aby wytrzymywać kary, i wyglądała tak zwyczajnie, \e a\obrzydliwie; istniało nawet straszne przypuszczenie, \e nie była ona tak głupia, jak sięzdawało.Tak więc minął kolejny rok, zanim znalazł się kolejny przyzwoity kandydat:Smithereen, ogr z odległego plemienia Ogr fen Ogr Fen, który nigdy dotąd nie widziałOkry, tak więc nie znał jej ułomności.Wyruszył, aby ją poznać, jednak napotkał godrodze pewne trudności, jak na przykład drzewa, które nie były jeszcze zwinięte wprecelki i młode smoki, które nie nauczyły się jeszcze, co to strach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]