[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychowała jąmatka, która opalała się nago, więc nie powinna tak bardzo się przejmować takim drobiazgiem.Jednak byłazdenerwowana.W końcu udało jej się wło\yć kostium; z ulgą stwierdziła, \e nie jest tak śmiały jak poprzedni.Czerwonecekiny, uło\one w kształt płomienia, okrywały podbrzusze, nieregularne języki ognia zasłaniały piersi.Nogawkibyły wycięte tak wysoko, \e bała się zrobić krok.Có\, przynajmniej ma zakryty brzuch.Alex był sam, przysiadł na blacie stołu.Daisy głośno przełknęła ślinę.- Gdzie Sheba?- Musiała porozmawiać z Jackiem.Odwróć się.Zagryzła dolną wargę i nie ruszyła się z miejsca.- Byliście kochankami, prawda?- Ale ju\ nie jesteśmy, więc nic ci do tego.- Odniosłam wra\enie, \e jej nadal na tobie zale\y.- Sheba mnie nienawidzi.Alex tyle mówił o swojej dumie, ale honor chyba nie szedł z nią w parze, skoro pozwolił, by ojciec Daisygo kupił.Poza tym męczyło ją coś jeszcze.- Czy kiedy mieliście romans, była \oną Owena Questa?- Nie.A teraz przestań mnie wypytywać i się odwróć.- Nie uwa\am, \eby to było wypytywanie.Po prostu chciałabym się o tobie czegoś więcej dowiedzieć.Naprzykład przeglądałam wycinki prasowe i zorientowałam się, \e w zeszłym roku nie występowałeś w cyrkuBraci Quest.Więc co robiłeś w tym czasie?- A jakie to ma znaczenie?- Po prostu chciałabym wiedzieć.- Twoja ciekawość to twój problem.Nie znała bardziej skrytego człowieka.Widziała, \e nie wyciągnie z niego ani słowa więcej.- Nie podobami się ten kostium, ten drugi zresztą te\ nie.Wyglądam w nich jak tania dziwka.- Wyglądasz jak dziewczyna z areny.- Poniewa\ nie odwróciła się, chocia\ prosił, obszedł ją dokoła.Niepodobało jej się, \e ją tak ogląda, chciała się odsunąć, ale złapał jąza ramię.- Nie ruszaj się.- Druga dłoń spoczęłana jej talii.- Ten nie jest tak śmiały i na Południu nie zamkną nas za obrazę moralności.- Jest zbyt skąpy.- Wcale nie.Inne kobiety noszą podobne kostiumy, a wyglądająp wiele gorzej.Stał tak blisko, \e dotykała piersiami jego miękkiej koszuli, kiedy odwróciła się twarzą do niego.Jej\ołądek zachowywał się dziwnie.- Uwa\asz, \e mi w tym dobrze?- Domagasz się komplementów?Skinęła głową.Nagle ugięły się pod nią kolana.Przesunął dłoń z jej talii na biodra i dalej, na pośladki.- Więc potraktuj to jako komplement.- Głos przeszedł w ochrypły szept.Stanęła w płomieniach.Cofnęła się troszeczkę, nie dlatego, \e chciałasię odsunąć, tylko dlatego, \e tak bardzo chciała pozostać tam, gdzie była.- Nawet się dobrze nie znamy.Nie ruszył dłoni, za to pochylił głowę i dotknął ustami jej karku.Jegoszept łaskotał ją w szyję.i - Jesteśmy mał\eństwem, to wystarczy.- Jesteśmy.w specyficznej sytuacji.Odsunął się na tyle, \e dostrzegła bursztynowe płomyki w jego oczach., - -- Najwy\szy czas,\ebyśmy skonsumowali tę sytuację, nie uwa\asz? Puls Daisy oszalał.Teraz nie potrafiłaby się cofnąć,nawet gdyby chciala Podniosła na niego wzrok i nagle wydało jej się, \e zniknęło całe otoczenie, \e naświecie zostali tylko oni.Jego usta były zadziwiająco delikatne, zwłaszcza jeśli się pamiętało o zwyczajnym dla nich ponurymgrymasie.Rozchylił wargi, pocałował ją i przyciągnął do siebie, a\ poczuła, jaki jest silny i du\y.Ogarnęło jązdumienie.Takie miękkie wargi, takie przeciwieństwo samego Aleksa.Rozchyliła usta, bo nie byłaby w stanie odmówić mu pocałunku, tak samo jak nie byłaby w stanie poleciećna księ\yc.Musnął dolną wargę, dotknął językiem języka.Zakręciło jej się w głowie.Objęła go w talii,pogładziła jedwabny materiał spodni, zacisnęła palce na jego pośladkach.Jęknął, nie przerywającpocałunku:- Bo\e, jak ja cię pragnę.- Język wśliznął się w jej usta.Pocałunek zrodził dzikie, zwierzęce po\ądanie.Podniósł ją i oparł o szafkę.Chcąc utrzymać równowagę,złapała się jego ramion.Rozsunął jej nogi.Na wewnętrznej stronie ud poczuła twarde kamienie jego pasa.Język pieścił ją nieprzerwanie.Jego jęki odzywały się echem w jej głowie.Poczuła dłonie na plecach.Odsunął się tylko na tyle, by ściągnąć kostium z jej ramion.- Jesteś piękna - mruknął, patrząc na nią.Przesunął dłońmi po piersiach, musnął kciukami nabrzmiałesutki, a\ przeszył ją dreszcz.Znowu całował, nie przestając jednocześnie pieścić piersi.Przywarła do jegoramion.Wyczuwała ich siłę przez cienki materiał koszuli.Teraz dłonie Aleksa błądziły po jej pośladkach.To zbyt wiele.Kamienie wrzynające się w uda.jegopieszczoty.- Pięć minut do przedstawienia! - Ktoś uderzył pięścią w drzwi przyczepy.- Pięć minut, Alex!Podskoczyła jak nastolatka przyłapana na gorącym uczynku i zsunęła się z blatu.Odwróciła się do niegotyłem i usiłowała naciągnąć kostium.Było jej gorąco, duszno i smutno.Jak mogła? Tak niewiele brakowało, aoddałaby się ochoczo człowiekowi, który nie powiedział jej ani jednego dobrego słowa, człowiekowi, którynie uznawał świętości przysięgi.Pobiegła do łazienki, ale powstrzymał ją jego miękki, ochrypły głos:- Nie zawracaj sobie głowy ścieleniem kanapy, aniołku.Dzisiaj śpisz ze mną.Rozdziai siódrnyGdy Sheba sprawdzała zawartość kasy i przeglądała dokumenty, Daisy wydawała bilety spóznionymwidzom.Robiła to odruchowo, uśmiechała się automatycznie, do tego stopnia poruszona namiętnym poca-łunkiem, \e z trudem zauwa\ała, co się dokoła niej dzieje.Robiło jej się gorąco na samo wspomnienie, ajednocześnie ogarniał ją wstyd.Nie powinna była mu ulec z takim zapałem.Przecie\ nie traktuje powa\nie ichmał\eństwa.Muzyka oznajmiająca główną paradę dobiegła końca.Sheba wyszła bez słowa.Daisy zamknęła okienkobiletowe i pochyliła się nad kasą, gdy weszła Heather.Miała na sobie złoty kostium i grubą warstwęmakija\u, nie na miejscu na takiej młodej buzi.Na cienkim nadgarstku dyndało pięć czerwonych obręczy, jakgigantyczne bransoletki.Daisy była ciekawa, czy Heather gdziekolwiek się bez nich rusza.- Widziałaś Shebę?- Wyszła kilka minut temu.Heather rozejrzała się czujnie, j akby chcąc się upewnić, \e są w przyczepie same.- Masz papierosa?- Wypaliłam ostatniego dzisiaj rano.To okropny nałóg, ju\ nie wspomnę o tym, \e kosztowny, więcpostanowiłam rzucić.Będziesz \ałowała, jeśli się uzale\nisz, Heather.- Ale jeszcze nie jestem uzale\niona.To po prostu dobry sposób na zabicie czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]