[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale potem nagle to sobie uświadamiasz,jakbyś dostał młotkiem w łeb. Jakoś mnie to nie przekonuje. Wzruszyłem ramionami. Dlaczego właściwie tak bardzo niechciałeś zdradzić Darii, kto to taki? Wiesz, co jest śmiesznego w tej całej IM? Co? Jest tylko jeden wyjątek, kiedy nie działa odpychanie. Jaki? Nie działa tylko wtedy, kiedy ten ktoś pokocha kogoś, a ta druga osoba jego. Wydmuchnął kłąbzielonkawego dymu. Musi być wzajemność. Chcesz powiedzieć, że& ? Tak, kochałem Darię.Ale podejrzewałem, że ona mnie nie kocha, a kiedy nas odepchnęło, wtedybyłem już pewien. Zabawne, prawda? dodał gorzko.Nie odpowiedziałem. Nie rozumiem powiedziałem po chwili. Skoro to taka idealna miłość, to chyba powinna byćodwzajemniona automatycznie? To tak nie działa.Czasami coś jest dla nas dobre, ale my sami tego nie dostrzegamy.Czasamibronimy się przed tym zawzięcie, z różnych powodów.Czasem nawet to odrzucamy albo dostrzegamyzbyt pózno. No tak& To przecież byłoby zbyt proste prychnąłem drwiąco. Ale ta osoba chyba możezmienić zdanie? dodałem. Na przykład pokochać kogoś pózniej? Przecież uczucia się czasemzmieniają, tak jak ludzie.Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć. Pewnie tak.Ale od tamtej pory tego nie sprawdzałem.Poza tym pózniej już nie było okazji.Dariamnie już nigdy nie uwodziła, a ja też dałem sobie spokój. Czy nadal coś do niej czujesz? Do Darii?Tym razem on nie odpowiedział. Zbierajmy się. Wstał, zdusił myśloskrętkę na pomoście i ruszył do brzegu. Wydaje mi się, żewystarczy tego gadania o uczuciach, bo zaczynam się czuć jak w telenoweli.Nie chciałem drążyć tematu.Zresztą to nie była moja sprawa.Biorąc jednak po uwagę, że całą drogępowrotną Szymon był dziwnie nieobecny i zamyślony, chyba znałem odpowiedz.Rozdział 12.W podziemiach Teraz ziele południowca, piołun, rumianek, dusznica, szkarłatnica i trzy płatki tego kwiatu. Jagazamieszała w kociołku. Mam nadzieję, że wychodzi ci to lepiej niż gotowanie. Z gotowaniem mam ten problem, że lubię mieszać ze sobą różne dziwne rzeczy.Niestety, częstowychodzi z tego coś niejadalnego.Tu nie ma takiego problemu.Ma działać, a nie dobrze smakować.Jaklekarstwo. Może masz rację przyznałem.Znajdowaliśmy się teraz w pokoju babki, w Wieży, a właściwie w pokoju Jagi i moim.Po tym, jakprzyniosłem ziarno, od razu zasadziliśmy je w doniczce.Po trzech dniach, tak jak powiedział Lyrd,wyrósł złoto-błękitny kwiat.Teraz zabraliśmy go do Wieży, żeby przyrządzić wywar, który miał działaćna Lodowego Starucha.W kociołku zabulgotało. Gotowe powiedziała Jaga. Oby zadziałało. Powinno.Wygląda na to, że teraz będzie już z górki.Musimy tylko znalezć Jerzego i będziemymogli załatwić jego i Ciernie powiedziała Jaga i przelała wywar do szklanej karafki. Możliwe, że w końcu sam się pojawi.Tak jak ostatnio. Spojrzałem na miksturę. Lepiejbędzie, jeśli gdzieś to ukryjemy, na wypadek gdyby Jerzy postanowił wpaść tu w odwiedziny& Masz rację, ukryję to w domu.Muszę jeszcze wpaść do redakcji. Ja tu zostanę.Postanowiłem wreszcie przejrzeć trochę te księgi.Ciągle jeszcze tak mało wiem.Czas zacząć nadrabiać zaległości.Kiedy Jaga wyszła, zabrałem się za przeglądanie biblioteczki babki.Jednak nie minęło więcej niżkilka minut, a rozległo się pukanie. Proszę! zawołałem.W drzwiach stanął Albert.Uśmiechnął się lekko i niepewnie. Co cię sprowadza? zagadnąłem, bo milczał dłuższą chwilę. Udało wam się sporządzić wywar? zapytał. Tak, Jaga przed chwilą go zabrała.Teraz wystarczy tylko dopaść Jerzego. To świetnie.Ja właśnie w sprawie Jerzego.Długo czekałem, aż komuś o tym powiem, bo niemiałem pewności, ale teraz, kiedy wszystko wskazuje na to, że to Jerzy maczał palce w tej sprawie,pozwól, że coś ci pokażę.Odkryłem to jakiś czas temu. Co takiego? zapytałem i odłożyłem jedną ze starych ksiąg.Strzepnąłem drobiny kurzu z palców iodstawiłem ją na półkę. Najlepiej będzie, jeśli sam na to zerkniesz.Chodz ze mną.Albert poprowadził mnie do Biblioteki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]