[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy owce w niebezpieczeństwie, pasterzwinien być z nimi, aby ich wilki nie pożarły!I tego gościa nie poczęstował whisky.ROZDZIAA PITYI Czas, byś naprawił swoje ogrodzenie, Larkin powiedział pan Winter do jednego z dzierżawców w Kilegad,starego człowieka powykręcanego od reumatyzmu, wspartego obu rękoma na kiju.Michał, konno obok ojca, dostrzegł wyraz przestrachu woczach Larkina.Kobieta, młodsza od mężczyzny, wyszła napróg chaty.Była wysoka, ale wychudzona ciężką pracą iniedożywieniem. To ogrodzenie mego ojca, wasza wielmożność po-wiedziała. On sam je stawiał i niechaj on je naprawia, jeślima dość siły do takiej roboty.Kiedy tu przyszedł, nawet jed-nego słupka nie było, żeby oznaczyć, gdzie się kończy jegodzierżawa, a druga zaczyna. To nie ma żadnego znaczenia, kto postawił ogrodzenie odparł zimno Winter. Ogrodzenie jest na mojej ziemi.Według prawa jest to więc moje ogrodzenie, za które waszojciec płaci mi czynsz dzierżawny.Jeśli nie będzie naprawio-ne w ciągu tygodnia, wiecie, czego się spodziewać. Wy i wasze prawa! rzekła szyderczo kobieta.Na to intendent wcale nie zareagował.Pojechał dalej, bygrozić i dręczyć następnego biedaka.Robił to tak systema-tycznie i zawzięcie, że wieśniacy doszli do przekonania, żeWinter znajduje w tym przyjemność.W rzeczywistości taknie było.Jego zwierzchnik w Anglii, lord Dunboyne, wciążpotrzebował pieniędzy.Londyńscy prawnicy dopominali się117o większe wpływy z irlandzkich dóbr, dowodząc, że uspra-wiedliwiają to wysokie ceny płacone na rynkach angielskichza zboże i mięso.Winter miał własne posiadłości, przedewszystkim domy w Dublinie.Ale zapożyczył się, by je nabyć,przebudować i umeblować; żył na wysokiej stopie, huczniepodejmował gości i zawsze mu brakowało gotówki.Jeśli lordDunboyne chce mieć więcej pieniędzy, muszą ich dostarczyćjego dobra.Michał, jadąc za ojcem, rozumiał to wszystkobardzo dobrze, ale. Czy musimy zawsze drażnić dzierżawców? zapytał, podjeżdżając bliżej młodej, ledwo ujeżdżonej klaczy ojca. Czy nie byłoby lepiej posłać któregoś z naszych parobków,żeby naprawił ogrodzenie, skoro jest nasze? W interesach nie ma miejsca na sentymenty odparłWinter. Tu nie chodzi o sentymenty przerwał Michał. Wydaje mi się, że w naszym dobrze zrozumianym interesie powinni byśmy starać się o to, żeby Irlandczycy byli zadowoleni, a przynajmniej niekoniecznie aktywnie wrodzy.Przyparty do muru Winter zawsze uciekał się do oklepa-nych banałów: Irlandczyków nigdy nic nie zadowoli.Ustąpić imo cal, a zechcą wszystkiego. I dodał zupełnie szczerze: Im więcej będę miał pretekstów, by ich usunąć z ziemi,tym lepiej dla mnie. Czy to aby nie krótkowzroczność? spytał Michał. Nic nie powiększa szeregów antyunionistów tak jak eksmisje.Ojciec wie, że ci, którzy się awanturują i popierają0'Connella, przeważnie nie znają się w ogóle na problemachpolitycznych.Mają tylko nadzieję, że irlandzki parlament zapewniłby im bezpieczne gospodarowanie na dzierżawach.Gdybyśmy my i inni właściciele traktowali ich przyzwoicie. Znowu sentymenty burknął Winter. Podwładniuważają tak zwane przyzwoite traktowanie za oznakę słabości.Przyzwoite! Czy to, co się wydarzyło w karczmieMurphy'ego ostatniej nocy, jest przyzwoite? Słyszałeś o tym,przypuszczam?118 Słyszałem, służba mówiła o jakiejś burdzie karczemnej odrzekł Michał.Murphy przybiegł osobiście wczesnym rankiem do dwo-ru, by złożyć panu Winterowi sprawozdanie, odpowiedniopodkoloryzowane.Nie chciał, by go oskarżono o popieranieawantur w prowadzonej przez niego karczmie. Wieśniacy zaatakowali tuzin orańczyków wyjaśniłWinter. Niezle ich poturbowali. Wniesie ojciec oskarżenie do policji? Co? %7łeby całe hrabstwo się śmiało, że dwunastutęgich orańczyków dostało cięgi od kilku niedożywionychwieśniaków, w tym jednego kaleki? A ty nie masz czego sięuśmiechać.Ponieważ tam nie byłeś, będą mówili, że sięzląkłeś. Nie zlęknę się nikogo, kto to powie odparł Michałz nagłą zaciętością. Ale chciałbym wiedzieć coś więcej.Murphy nie jest najbardziej prawdomównym świadkiem whrabstwie Meath!Słońce znikło.Winter popatrzył na grozne czarne chmurynadciągające od południowego zachodu. Przychodzą ci czasem do głowy naprawdę dziwacznemyśli, nie pasujące do twojego stanu, mój chłopcze powie-dział. Przysłuchujesz się O'Connellowi i za często czytu-jesz Nation".Mówisz, chcesz wiedzieć, co sądzą nasi prze-ciwnicy.Ale to nie tylko to.Jesteś młody i marzysz ozmienieniu świata.Tak, tak, wszyscyśmy o tym marzyli zamłodu.Zarażasz się myślami jak chorobą.Ale my powinni-śmy trzymać się razem, zwłaszcza wobec tych olbrzymichwieców i klubów antyunionistow, a i wybory powszechneniedaleko. Moje poglądy, a przyznaję, że są nie sprecyzowane rzekł Michał nie mają nic wspólnego z 0'Connellem.Ale wydaje mi się, że olbrzymia większość Irlandczykówjest przeciwko nam.Zastanawiam się, czy tak być musi, czyteż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]