[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DrugÄ… poÅ‚owÄ™ tych darów zabraÅ‚a córka nomarchy, piÄ™kna Abeb, jako dama dwo-ru ksiÄ™cia.Nadto kazaÅ‚a sobie wypÅ‚acić z kasy Ramzesa pięć talentów na stroje, koniei niewolnice.Wieczorem książę ziewajÄ…c rzekÅ‚ do Tutmozisa: Jego Å›wiÄ…tobliwość, ojciec mój, powieóiaÅ‚ mi wielkÄ… naukÄ™, że kobiety dużokosztujÄ…! Gorzej, gdy ich nie ma odparÅ‚ elegant. Ale ja mam ich cztery i nawet dobrze nie wiem, jakim sposobem.MógÅ‚bym zedwie odstÄ…pić wam. Czy i SarÄ™? Tej nie, szczególniej jeżeli bęóie miaÅ‚a syna. Jeżeli wasza dostojność przeznaczysz tym synogarlicom Å‚adny posag, znajdÄ… siÄ™ dlanich mężowie.Książę znowu ziewnÄ…Å‚. Nie lubiÄ™ sÅ‚uchać o posagach rzekÅ‚. Aaa!& jakie to szczęście, że już wyrwÄ™siÄ™ od was i osiÄ…dÄ™ mięóy kapÅ‚anami& NaprawdÄ™, uczynisz tak?& MuszÄ™.Nareszcie może dowiem siÄ™ od nich, dlaczego faraoni biedniejÄ…& Aaa!&no i odpocznÄ™.Tego samego dnia, w Memfisie, Fenicjanin Dagon, dostojny bankier nastÄ™pcy tronu,leżaÅ‚ na kanapie pod werendÄ… swego paÅ‚acu.OtaczaÅ‚y go wonne krzaki iglaste, hodowanew wazonach.Dwaj czarni niewolnicy chÅ‚oóili bogacza wachlarzami, a on, bawiÄ…c siÄ™mÅ‚odÄ… maÅ‚pkÄ…, sÅ‚uchaÅ‚ rachunków, które czytaÅ‚ mu jego pisarz.W tej chwili niewolnik, uzbrojony w miecz, heÅ‚m, włóczniÄ™ i tarczÄ™ (bankier lubiÅ‚wojskowe ubiory), zameldowaÅ‚ dostojnego Rabsuna, który byÅ‚ kupcem fenickim osiadÅ‚ymw Memfis.Gość wszedÅ‚, nisko kÅ‚aniajÄ…c siÄ™, i w ten sposób opuÅ›ciÅ‚ powieki, że dostojny Da-gon rozkazaÅ‚ pisarzowi i niewolnikom, ażeby wynieÅ›li siÄ™ spod werendy.NastÄ™pnie, jakoczÅ‚owiek przezorny, obejrzaÅ‚ wszystkie kÄ…ty i rzekÅ‚ do goÅ›cia: Możemy gadać.Rabsun zaczÄ…Å‚ bez wstÄ™pu: Czy dostojność wasza wie, że przyjechaÅ‚ z Tyru książę Hiram?&Dagon podskoczyÅ‚ na kanapie. Niech na niego i jego ksiÄ™stwo trÄ…d padnie!& wrzasnÄ…Å‚. On mi wÅ‚aÅ›nie wspomniaÅ‚ ciÄ…gnÄ…Å‚ spokojnie gość że mięóy wami jestnieporozumienie& Co to jest nieporozumienie?& krzyczaÅ‚ Dagon. Ten rozbójnik okradÅ‚ mnie,zniszczyÅ‚, zrujnowaÅ‚& Kiedy ja posÅ‚aÅ‚em moje statki, za innymi tyryjskimi, na zachód posrebro, sternicy Å‚otra Hirama rzucali na nie ogieÅ„, chcieli je zepchnąć na mieliznÄ™& No,i moje okrÄ™ty wróciÅ‚y z niczym, opalone i potrzaskane& %7Å‚eby jego spaliÅ‚ ogieÅ„ niebieski!& zakoÅ„czyÅ‚ rozwÅ›cieczony bankier.Faraon 107 A jeżeli Hiram ma dla waszej dostojnoÅ›ci dobry interes? spytaÅ‚ gość flegma-tycznie.Burza szalejÄ…ca w piersiach Dagona od razu ucichÅ‚a. Jaki on może mieć dla mnie interes? rzekÅ‚ zupeÅ‚nie spokojnym gÅ‚osem. On to sam powie waszej dostojnoÅ›ci, ale przecież pierwej musi zobaczyć siÄ™ z wami. No, to niech on tu przyjóie. On myÅ›li, że wasza dostojność powinna przyjść do niego.Przecie on jest czÅ‚onkiemnajwyższej rady w Tyrze. %7Å‚eby on tak zdechÅ‚, jak ja do niego pójdÄ™!& krzyknÄ…Å‚ znowu rozgniewanybankier.Gość przysunÄ…Å‚ krzesÅ‚o do kanapy i poklepaÅ‚ bogacza w udo. Dagonie rzekÅ‚ miej ty rozum. Dlaczego ja nie mam rozumu i dlaczego ty, Rabsun, nie mówisz do mnie dostojność?& Dagon, nie bÄ…dz ty gÅ‚upi!& reflektowaÅ‚ gość. Jeżeli ty nie pójóiesz do niegoani on ido ciebie, to jakże wy zrobicie interes? Ty jesteÅ› gÅ‚upi, Rabsun! znowu wybuchnÄ…Å‚ bankier. Bo gdybym ja poszedÅ‚do Hirama, to, niech mi rÄ™ka uschnie, że straciÅ‚bym na tej grzecznoÅ›ci poÅ‚owÄ™ zarobku.Gość pomyÅ›laÅ‚ i odparÅ‚: Teraz rzekÅ‚eÅ› mÄ…dre sÅ‚owo.WiÄ™c ja tobie coÅ› powiem.Przyjdz do mnie i Hiramprzyjóie do mnie, i wy obaj u mnie obgadacie ten interes.Dagon przechyliÅ‚ gÅ‚owÄ™ i przymrużywszy oko filuternie zapytaÅ‚: Ej, Rabsun!& Powieó od razu: ile on tobie daÅ‚? Za co?& Za to, że ja przyjdÄ™ do ciebie i z tym parchem bÄ™dÄ™ robiÅ‚ interes?& To jest interes dla caÅ‚ej Fenicji, wiÄ™c ja na nim zarobku nie potrzebujÄ™ odparÅ‚oburzony Rabsun. %7Å‚eby siÄ™ tobie tak dÅ‚użnicy wypÅ‚acali, jak to prawda! %7Å‚eby mi siÄ™ nie wypÅ‚acili, jeżeli ja co na tym zarobiÄ™! Niech tylko Fenicja niestraci! zakrzyczaÅ‚ z gniewem Rabsun.Pożegnali siÄ™.Nad wieczorem dostojny Dagon wsiadÅ‚ w lektykÄ™ niesionÄ… przez szeÅ›ciu niewolni-ków.Poprzeóali go dwaj lauÊîowie¹w x z k3ami i dwaj z pochodniami; zaÅ› za lektykÄ… szÅ‚oczterech sÅ‚użących uzbrojonych od stóp do głów.Nie dla bezpieczeÅ„stwa, lecz że Dagonod pewnego czasu lubiÅ‚ otaczać siÄ™ zbrojnymi jak rycerz.WysiadÅ‚ z lektyki z wielkÄ… powagÄ… i podtrzymywany przez dwu luói (trzeci niósÅ‚ nadnim parasol) wszedÅ‚ do domu Rabsuna. Góież jest ten& Hiram? zapytaÅ‚ dumnie gospodarza. Nie ma go. Jak to?& wiÄ™c ja bÄ™dÄ™ czekaÅ‚ na niego? Nie ma go w tym pokoju, ale jest w trzecim, u mojej żony odparÅ‚ gospodarz. On teraz skÅ‚ada wizytÄ™ mojej żonie. Ja tam nie pójdÄ™!& rzekÅ‚ bankier, siadajÄ…c na kanapie. Pójóiesz do drugiego pokoju, a on w tej samej chwili także tam wejóie.Po krótkim oporze Dagon ustÄ…piÅ‚, a w chwilÄ™ pózniej, na znak gospodarza domu,wszedÅ‚ do drugiej komnaty.JednoczeÅ›nie z dalszych pokojów wysunÄ…Å‚ siÄ™ niewysokiczÅ‚owiek z siwÄ… brodÄ…, ubrany w zÅ‚ocistÄ… togÄ™ i zÅ‚otÄ… obrÄ™cz na gÅ‚owie. Oto jest rzekÅ‚ gospodarz stojÄ…c na Å›rodku oto jest jego miÅ‚ość książę Hiram,czÅ‚onek najwyższej rady tyryjskiej& Oto jest dostojny Dagon, bankier ksiÄ™cia nastÄ™pcytronu i namiestnika w Dolnym Egipcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]