[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeczże uciekasz ode mnie.Tęsknoto moja, Umiłowanie moje, Boże mój?- W onej nieustającej gonitwie przybieżałem do północnej krainy, w bór ciemny, a dokądżekażesz mi jeszcze gonić? Gdzie ono yródło święte, które orzezwi mnie, strudzonego już bardzo?Bolej niż dwadzieścia lat, jak wygnałeś mię z domu ojca, iże rzuciłem bez żalu, tęskniąc za Tobą.Chodziłem ci po grodzie magdeburskim, a świat mię wabił.Lecz wyrzekłem się świata przezmiłowanie Ciebie, Słodyczy moja.Imieniam swego zbył, sukni własnej, wszystkiego, za czym insigonią, a co miłują: broni, kobiet, złota, konia bojowego.Wieszże dobrze, jakem wzbraniał się ostaćbiskupem w Pradze, jak pociłem się z lęku, gdym wspominał śmierć Dytmara, pierwszego biskupa,jenż strwonił dary, coś mu je dał.Wbrew woli a chęciom pobieżałem do Werony po zatwierdzeniebiskupstwa.Wraz pognałeś mię między Węgrów, między biesy pogańskie, goniłem Cię popuszczach i głuszy, wśród ludu dzikiego o zatwardniałym sercu, iże chrzciłem a uczyłem słowaTwego.Szukałem Cię w dni upalne i wietrzne noce, wołałem Cię, Panie, a nie przychodziłeś.Cóżem uczynił w Pradze grzesznik niegodny? Chciałem zmienić lud czeski z pogańskiego nachrześcijański, chciałem postawić stopę Twoją na ów twardokarki naród, a oni dziwowali się jeno,żem nie nurzał się sam w pochuciach a rozpuście, gorszyli się a szczuli na mnie.Szukałem Cię,Jezu Chryste, w onym bagnie czeskim, bałem się, że w bagno ono nie przyjdziesz, słyszałem już,jako czarni wyją mi nad głową, uciekłem więc do Ciebie, padłem na twarz przed Piotrem,błagałem, iżby nie przeszkadzał mi gonić Ciebie, Umiłowanie Ty moje.Pędziła mię tęsknotadrogami Twymi, wiesz, Panie, jakem tążył za Grobem Twoim, aleć w Monte Cassino kazał mi opatostać, ćwiczyć się w cnotach zakonnych.Dla Ciebie, Panie, ostałem.Ostałem, iżby mi cześć, jakobiskupowi, oddawano, czyli po to się skryłem do pustelni, by marności ziemskie przesłaniały miradość niebieską.Dumałem, Panie: nie ogarnąłem Cię w pełni, bo złuda chwały ziemskiejprzeszkadza.Widziałeś, Panie, mą mękę.Pobiegłem za Tobą do Valliluca, gdzie wypatrywałemoczy, czy nie błądzisz między głazami i kwieciem.Dostrzegł mękę moją Nil, święty mąż. Ja grecki człek - rzekł mi - u łacinników lepiej ci się podoba, idz do Rzymu, pytaj tam o zacnegoopata Leona, druga naszego. Znów pognałem za Tobą, yródło Wieczne.Chłodzie na skwarnejpustyni duszy mojej.Prawdać, przyjął mię Leon, habit dał, za nędznego braciszka zgodził sięwziąć, pouczał i strofował, dumałem sobie: tu, w cichości, doczekam końca dni moich albo pośląmnie do pogan na siejbę Twoją, albo po palmę męczeństwa.Dokąd posłałeś mię, Panie,związanego posłuszeństwem? Z powrotem posiałeś mię do Pragi, tamem znów próżno uczył akazał, modlił się a pościł.Chciał ten pogański naród niewierną żonę bić, wołała u mnie łaski przezmiłość Twoją, ukryłem ją, to mi one dusze prawie pogańskie braci pobiły, kościół Twójsplugawiły, samego wygnały.Widziałeś, Panie, łzy moje, którymi całą drogę z Pragi do Rzymusamego oblałem.- Czyliż zwoliłeś mi, Panie, w klasztorze rnoim życia dokonać? Czyliż nie przysłałeśOttona, czy liż serca cesarskiego nie skłoniłeś ku mnie, by mnie mocniej karać za me grzechy?Czyliż arcybiskup moguncki nie krzyczał, że muszę do Pragi wracać? Kazali rzucić muryklasztoru, ledwom ubłagał, by posłów wysłać do prażan: czyli chcą mię? Z Ottonem pognałem doNiemiec.Szukałem Cię, panie, wszędy: Błagałem świętych Twoich o pomoc i wstawiennictwo,jezdziłem do grobu świętego Marcina i Benedykta, i Dionizego, i Maura.Dzień i noc nie zsiadałemz konia, goniąc Cię po wszej ziemi.Nynie oparłem się w Chrobacji, w grodzie Krakowie.Wszędyszukam Cię, Panie, przeczże uciekasz ode mnie? %7ładen łowiec nie goni tak zranionego jelenia, jakja Ciebie.%7ładen woj nie naciera z takim męstwem na wroga, jak ja na Cię nacieram, Jezu Chryste.%7ładen otrok nie tąży tak za swą dziewką, jak ja za Tobą tążę, Ty, Tchnienie mego serca, Ty,Dumko moich nocy, Ty Jedyny, Boże mój, Jezu Chryste.Biały księżyc stał wysoko nad Wisłą i grodem, Wojciech podniósł nań oczy, wystawiłrozpaloną twarz na powiew nocy.Słuchał.- Adalbercie, Adalbercie.Gonisz mię, a uciekasz ode mnie.Nie jesteś łowcemnieustępliwym ni wojem, ni oblubieńcem.Ty uciekasz, ja gonię za tobą, jak łowiec za zranionymjeleniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl