[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej duch wal kiw du żej mie rze sta no wił o jej atrak cyj no ści.Nie spra wia ła jed nak wra że niauszczę śli wio nej kom ple men tem. Nie uwa żam się za szcze gól nie dziel ną.Po ma ga nie swo je mu kra jo wi uwa -żam za wiel ki ho nor.W prze ci wień stwie do cie bie.A więc znów do tego wra ca li.Zay ed za ci snął szczę ki.Je śli na wet za czy nał pa -trzeć na wszyst ko z jej punk tu wi dze nia, te sło wa ostu dzi ły jego za pał.Wma wiałso bie, że nie po win no go ob cho dzić, co my śli o nim ta ko bie ta, ale mimo to niepo tra fił się po wstrzy mać od pod nie sie nia rzu co nej rę ka wi cy. W prze ci wień stwie do cie bie, ja nie uwa żam za ko niecz ne od gry wa nie rolimę czen ni ka.Na praw dę nie mu sisz ogła szać wszem i wo bec, jak to po świę caszsię dla swo je go kra ju.Chciał bym ci jed nak przy po mnieć, że nie je steś je dy ną,któ ra to robi.I nie mó wię tu o ko niecz no ści po rzu ce nia mo je go do tych cza so we -go ży cia, ale o tym, że się z tobą oże ni łem.Mó wiąc szcze rze, to wła śnie to wy -da je mi się naj więk szym po świę ce niem mo je go ży cia.Przez krót ką chwi lę do strzegł w jej oczach au ten tycz ny ból, szyb ko jed nak od -wró ci ła wzrok. Cóż, mogę to samo po wie dzieć o so bie.Mo żesz mi wie rzyć, że mał żeń stwoz tobą było naj więk szym po świę ce niem mo je go ży cia. A więc przy naj mniej mamy coś, co do cze go obo je zga dza my się bez za strze -żeń.Nad ia wsu nę ła sto py pod sie bie i ro zej rza ła się.Była w swo im ulu bio nym miej -scu w ogro dzie nie wiel kim pa tio oto czo nym ko lum na mi z wy ło żo ny mi wy god ny -mi po du cha mi ław ka mi, na któ rych lu bi ła prze sia dy wać.W tej chwi li wpa da ją ceświa tło za cho dzą ce go słoń ca nada wa ło ca łe mu miej scu po ma rań czo wy ko lor.Owi nę ła się cia śniej sza lem, po nie waż tem pe ra tu ra gwał tow nie spa dła.Cze gonie mo gła po wie dzieć o tem pe ra tu rze swo ich uczuć.Ich dzi siej sza roz mo wa je dy nie utwier dzi ła ją w prze ko na niu, że je śli cho dzio Zay eda, nie po tra fi osią gnąć po ro zu mie nia.Kie dy prze by wa li ze sobą, za wszewy wią zy wa ła się kłót nia i obo je ra ni li się na wza jem.Tym ra zem prze szedł sa me -go sie bie.Jego uwa ga, że mał żeń stwo z nią było naj więk szym po świę ce niemjego ży cia, za bo la ła ją, jak by ktoś dzgnął ją szty le tem w samo ser ce.Na szczę -ście uda ło jej się za cho wać zim ną krew i nie po ka zać po so bie, jak bar dzo ją tesło wa za bo la ły.Uda ło jej się tak że nie od sło nić sła bo ści, jaką do nie go mia ła.Nie na wi dzi ła się za tę sła bość.Sta no wi ła za prze cze nie wszyst kie go, o co wal -czy ła.Dla cze go jego sło wa tak bar dzo ją za bo la ły? Prze cież wy szła za nie go tyl -ko po to, by ra to wać swój kraj.To, co on do niej czu je, nie po win no mieć żad ne -go zna cze nia.A jed nak mia ło.Z ja kie goś po wo du było to dla niej bar dzo waż ne.Ich roz mo wę prze rwał dzwięk te le fo nu Zay eda.Spy tał, czy może ode brać.Dzwo ni ła jego przy ja ciół ka z Lon dy nu, Clio.Usły sza ła jego śmiech i nie mo głapo wstrzy mać uczu cia za zdro ści.W jej to wa rzy stwie ni g dy nie za cho wy wał siętak swo bod nie.Naj wy raz niej tych dwo je łą czy ła spe cjal na więz.Nad ia wy czu łato już na we se lu.Clio nie daw no wy szła za Ste fa na, jed ne go z jego naj bliż szychprzy ja ciół.Chy ba nie mo gło łą czyć ich nic wię cej po nad zwy kłą przy jazń, czyżnie?Spoj rza ła na nie bo, na któ rym po ja wi ły się gwiaz dy.Mia ła na dzie ję zna lezćw tym wi do ku po cie sze nie, ale za miast tego uj rza ła idą ce go w jej kie run ku Zay -eda. Mam na dzie ję, że nie prze szka dzam?Za nim zdą ży ła pod po wie dzieć, usiadł na jed nej z ła wek obok niej, wy jął lap topi otwo rzył go.Roz mo wa te le fo nicz na naj wy raz niej bar dzo po pra wi ła mu sa mo -po czu cie. Przy szedł mi do gło wy pe wien po mysł i uzna łem, że mo gła byś mi po móc.To było coś no we go.Wbrew wszyst kim swo im uprze dze niom, Nad ia po czu ła,że ro dzi się w niej na dzie ja.Czyż by w koń cu za mie rzał jej wy słu chać? Uwzględ -nić jej zda nie na te mat moż li wo ści roz wią za nia kon flik tu mię dzy ich kra ja mi?Spoj rza ła na nie go z uwa gą. Wiesz do brze, że zro bię wszyst ko co w mo jej mocy, aby ci po móc. Za dzwo ni ła do mnie Clio oznaj mił, nie od wra ca jąc wzro ku od ekra nu lap to -pa. Prze sy ła ci ser decz ne po zdro wie nia.Czyż by? Wie dzia ła, że jest śmiesz na, ale nie po tra fi ła po wstrzy mać uczu ciaza zdro ści.Clio była dla niej bar dzo miła. Jak ona się ma? I Ste fan? Do sko na le.Po cze kaj, mam to. Od wró cił mo ni tor w jej stro nę, żeby mo głazo ba czyć. Nie wiem, czy ci wspo mi na łem, ale je stem jed nym z za ło ży cie li do -bro czyn nej or ga ni za cji Ry ce rze Co lum bii.Zło ży li śmy ją ra zem z Chri stia nem,Ste fa nem i& Wiem.Roc co. To jest na sza stro na. Usły sza ła w jego gło sie dumę.Po chy li ła się, by spoj -rzeć.Jed nak nie bar dzo mo gła się sku pić, czu jąc go tak bli sko sie bie.Przezchwi lę cie szy ła się in tym no ścią tej chwi li.Sie dzie li obok sie bie w ostat nich pro -mie niach za cho dzą ce go słoń ca i roz ma wia li. Suk ces na szej dzia łal no ści za sko czył nas sa mych, ale pro blem po le ga na tym,że nie bar dzo mamy czas się tym zaj mo wać. Na praw dę miał miły głos, cie płyi głę bo ki. Clio przy po mnia ła mi, że je śli chce my kon ty nu ować na szą opie kę nadubo gi mi, cały czas mu si my się sta rać po zy ski wać no wych spon so rów. Czym kon kret nie się zaj mu je cie? spy ta ła, sta ra jąc się za dać ja kieś sen sow -ne py ta nie. Tu taj jest nasz sta tut. Pod je chał my szą pod od po wied nie okno. Ge ne ral niefun du je my sty pen dia na uko we mło dym zdol nym lu dziom po cho dzą cym z ubo gichro dzin.Jak już po wie dzia łem, od no si my w tej dzie dzi nie spo re suk ce sy.Nie mia ła co do tego wąt pli wo ści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]