[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrik i Gösta patrzyli za niÄ…, aż zniknęła. Niewiele pytaÅ„ zadaÅ‚eÅ› zauważyÅ‚ Gösta. WystarczyÅ‚o, żeby siÄ™ zorientować, kogo podejrzewa. Tak.To, co teraz powinniÅ›my zrobić, nie wydaje siÄ™ zachÄ™cajÄ…ce. Też tak myÅ›lÄ™ powiedziaÅ‚ Patrik, siÄ™gajÄ…c po komórkÄ™. Najlepiej odrazu zadzwoniÄ™ do Ulfa.BÄ™dziemy potrzebowali pomocy. MaÅ‚o powiedziane mruknÄ…Å‚ Gösta.Patrik staÅ‚ ze sÅ‚uchawkÄ… przy uchu.Bardzo siÄ™ niepokoiÅ‚.Przez mgnie-nie oka widziaÅ‚ przed sobÄ… ErikÄ™ i dzieci.Potem usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚os Ulfa. Wieczór byÅ‚ przyjemny? spytaÅ‚a Paula.Ona i Johanna wyjÄ…tkowo jednoczeÅ›nie przyszÅ‚y do domu na lunch.Również Bertil przyszedÅ‚ zjeść do domu.Wszyscy spotkali siÄ™ przy kuchen-nym stole. Zależy, jak na to spojrzeć odparÅ‚a Rita z uÅ›miechem.W jej okrÄ…gÅ‚ychpoliczkach pojawiÅ‚y siÄ™ doÅ‚eczki.Chociaż taÅ„czyÅ‚a, nie straciÅ‚a krÄ…gÅ‚oÅ›ci.I caÅ‚e szczęście, pomyÅ›laÅ‚a Paula.Matka wydawaÅ‚a jej siÄ™ nieskoÅ„czeniepiÄ™kna.Za nic by nie chciaÅ‚a, żeby siÄ™ zmieniÅ‚a, podobnie jak Bertil. Obrzydliwy skÄ…piec.PodaÅ‚ nam taniÄ… whisky mruknÄ…Å‚ Mellberg.WÅ‚aÅ›ciwie ceniÅ‚ Johnnie Walkera i przez myÅ›l by mu nie przyszÅ‚o kupowaćdrogÄ… whisky za wÅ‚asne pieniÄ…dze.Co innego, gdy ktoÅ› czÄ™stuje. CoÅ› podobnego& powiedziaÅ‚a Johanna. Tania whisky, można siÄ™zaÅ‚amać. Sobie i narzeczonej nalaÅ‚ najdroższej, a nam taÅ„szej wyjaÅ›niÅ‚a Rita. Co za skÄ…pstwo! powiedziaÅ‚a Paula.ByÅ‚a zdumiona. Nie przy-puszczaÅ‚am, że Vivianne może być taka. I chyba nie jest.WydawaÅ‚a siÄ™ bardzo miÅ‚a.WstydziÅ‚a siÄ™ za niego,wyglÄ…daÅ‚a, jakby siÄ™ chciaÅ‚a zapaść pod ziemiÄ™.Ale musi w nim coÅ› wi-dzieć, bo siÄ™ zarÄ™czyli.Powiedzieli nam przy deserze. Ojej& Paula próbowaÅ‚a wyobrazić sobie Erlinga i Vivianne jakoparÄ™, ale nie potrafiÅ‚a.Dziwniejszego duetu ze Å›wiecÄ… szukać.No tak, chy-ba że jej matka i Bertil& ale od jakiegoÅ› czasu uważaÅ‚a, że stanowiÄ… idealnÄ…kombinacjÄ™.Najważniejsze, że nigdy nie widziaÅ‚a mamy szczęśliwszej.Tym trudniej jej bÄ™dzie powiedzieć, co uzgodniÅ‚y z JohannÄ…. Jak miÅ‚o, że obie jesteÅ›cie w domu. Rita nalewaÅ‚a gorÄ…cÄ… zupÄ™ z du-żego garnka. WÅ‚aÅ›nie.Ostatnio miaÅ‚em wrażenie, że siÄ™ pokłóciÅ‚yÅ›cie. MellbergpokazaÅ‚ wnukowi jÄ™zyk.Leo Å›miaÅ‚ siÄ™ do rozpuku. Uważaj, bo siÄ™ zakrztusi powiedziaÅ‚a Rita.Mellberg przestaÅ‚.Okropnie siÄ™ baÅ‚, że mogÅ‚oby mu siÄ™ coÅ› stać.ByÅ‚ jego oczkiem w gÅ‚owie. Zrób to dla dziadzia, pogryz Å‚adnie powiedziaÅ‚.Paula musiaÅ‚a siÄ™ uÅ›miechnąć.Jeszcze nigdy nie spotkaÅ‚a tak bezna-dziejnego faceta.Ale gdy widziaÅ‚a, jak maÅ‚y na niego patrzy, gotowa byÅ‚awybaczyć mu wszystko.ChrzÄ…knęła, zdajÄ…c sobie sprawÄ™, że to, co powie,spadnie na nich jak grom z jasnego nieba. RzeczywiÅ›cie, ostatnio nie dziaÅ‚o siÄ™ miÄ™dzy nami za dobrze, alewczoraj miaÅ‚yÅ›my wreszcie okazjÄ™ spokojnie porozmawiać i& Chyba siÄ™ nie rozchodzicie? wtrÄ…ciÅ‚ Mellberg. Przecież nikogo no-wego sobie nie znajdziecie.MaÅ‚o tu lesbijek, dla was dwóch może nie wy-starczyć.Paula wzniosÅ‚a oczy do nieba, modliÅ‚a siÄ™ o cierpliwość.PoliczyÅ‚a dodziesiÄ™ciu i zaczęła od nowa. Nie rozchodzimy siÄ™, ale& SzukajÄ…c oparcia, spojrzaÅ‚a na JohannÄ™. Nie możemy tu dÅ‚użej mieszkać dokoÅ„czyÅ‚a Johanna. Nie możecie tu mieszkać? Rita spojrzaÅ‚a na wnuka i Å‚zy napÅ‚ynęły jejdo oczu. Ale dokÄ…d chcecie siÄ™ wyprowadzić? Jak wy& i dziecko& wy-jÄ…kaÅ‚a. Do Sztokholmu nie możecie wrócić.Mam nadziejÄ™, że nawet o tymnie myÅ›licie powiedziaÅ‚ Mellberg. Chyba rozumiecie, że Leo nie powi-nien siÄ™ wychowywać w wielkim mieÅ›cie.WyroÅ›nie jeszcze na jakiegoÅ›bandziora albo narkomana, albo czy ja wiem kogo.Pauli nie chciaÅ‚o siÄ™ przypominać, że obie z JohannÄ… dorastaÅ‚y w Sztok-holmie i wcale im to nie zaszkodziÅ‚o.Nie ma co siÄ™ odzywać. Ależ skÄ…d, nie wracamy do Sztokholmu powiedziaÅ‚a poÅ›piesznie Jo-hanna. Dobrze nam tutaj.Ale wiemy, że może nam być trudno znalezćodpowiednie mieszkanie.Pewnie bÄ™dziemy musiaÅ‚y szukać w okolicy,również w Grebbestad i Fjällbace.Bardzo byÅ›my chciaÅ‚y zamieszkać bliskowas, ale& Ale musimy siÄ™ wyprowadzić powiedziaÅ‚a Paula. Bardzo nam po-mogliÅ›cie, a dla Lea jako babcia i dziadek jesteÅ›cie absolutnie fantastyczni,ale powinnyÅ›my mieć wÅ‚asny dom. Zcisnęła rÄ™kÄ™ Johanny pod stoÅ‚em.Wynajmiemy, co siÄ™ trafi. Ale Leo jest przyzwyczajony, że widuje nas codziennie, i tak powinnozostać. Mellberg zrobiÅ‚ minÄ™, jakby chciaÅ‚ przytulić maÅ‚ego i już nigdy niewypuÅ›cić z objęć. Zrobimy, co siÄ™ da, ale chcemy siÄ™ wyprowadzić jak najprÄ™dzej.A do-kÄ…d, zobaczymy.Przy stole zapadÅ‚a cisza, tylko Leo byÅ‚ wesoÅ‚y jak zawsze.Rita i Mell-berg spoglÄ…dali na siebie.Byli przygnÄ™bieni.Dziewczyny siÄ™ wyprowadzÄ…i zabiorÄ… maÅ‚ego.Niby nie katastrofa, ale wÅ‚aÅ›nie tak to odczuwali.Nie mogÅ‚a zapomnieć widoku krwi.CzerwieniÅ‚a siÄ™ wyraznie na tlebiaÅ‚ego jedwabiu.PrzeraziÅ‚a siÄ™.CzegoÅ› takiego jeszcze nie widziaÅ‚a,a przecież przez lata, które przeżyÅ‚a z Fredrikiem, nieraz siÄ™ baÅ‚a.NiechciaÅ‚a o tym myÅ›leć, spychaÅ‚a to w podÅ›wiadomość.WolaÅ‚a siÄ™ skupić naSamie i miÅ‚oÅ›ci do niego.Tamtej nocy jak skamieniaÅ‚a patrzyÅ‚a na krew.Po chwili zaczęła dzia-Å‚ać, i to z determinacjÄ…, o jakÄ… siÄ™ nie podejrzewaÅ‚a.Walizki staÅ‚y spakowa-ne.MiaÅ‚a na sobie tylko koszulÄ™ nocnÄ…, ale chociaż byÅ‚a przerażona, prze-braÅ‚a siÄ™ w dżinsy i koszulkÄ™.Sam pojechaÅ‚ w piżamce.Wzięła go na rÄ™cei zaniosÅ‚a do samochodu.Nie spaÅ‚, patrzyÅ‚ i nic nie mówiÅ‚.Wokół panowaÅ‚a cisza.SÅ‚ychać byÅ‚o tylko szum przejeżdżajÄ…cychz rzadka samochodów.BaÅ‚a siÄ™ myÅ›leć o tym, czego Sam byÅ‚ Å›wiadkiem.Jak to na niego wpÅ‚ynie i co oznacza jego milczenie.On, zawsze taki gadu-Å‚a, nie powiedziaÅ‚ ani sÅ‚owa.SiedziaÅ‚a na pomoÅ›cie.PodciÄ…gnęła kolana pod brodÄ™ i objęła je rÄ™kami.Sama siÄ™ dziwiÅ‚a, że nie ma dość wyspy, choć minęły już dwa tygodnie.MiaÅ‚a wrażenie, że czas pÄ™dzi jak szalony.Nie wiedziaÅ‚a, czy dla ludzi Fre-drika ona i dziecko majÄ… jakieÅ› znaczenie ani jak dÅ‚ugo mogÄ… siÄ™ tu ukry-wać.NajchÄ™tniej skryÅ‚aby siÄ™ tu przed Å›wiatem, zostaÅ‚a na zawsze.Latemnie ma problemu, ale zimÄ… nie dadzÄ… sobie rady.ZresztÄ… Sam powinienmieć kolegów, stykać siÄ™ z ludzmi.Prawdziwymi.Zanim postanowi, co dalej, Sam musi wyzdrowieć i dojść do siebie.Narazie Å›wieci sÅ‚oÅ„ce, wieczorami koÅ‚ysze ich do snu szum fal rozbijajÄ…cychsiÄ™ o nagie skaÅ‚y.W cieniu latarni sÄ… bezpieczni.Wszystko inne może po-czekać.Wspomnienie krwi z czasem zblaknie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]