[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie jeszcze sięnie rozmnażało, ale jego zwierzęcość mogła przerazić najodważniejszych.Powtórzylireakcje od początku, i znów coś takiego powstało.Jak produkt może stać się tworemstokroć bardziej złożonym, niż zastosowana technologia, pozostawało tajemnicąwynalazcy.Organiczna buła rozsiadła się w basenie i - co potwierdzić mógł każdyobserwator - na tym na razie się skończyło.Pozostawało tylko rozmieścić to nad sufitem ipod podłogą kabiny załogowej dwunastościanu.Tymczasem trwała produkcja podobnej Maszyny w Związku Radzieckim.W obukrajach postanowiono miejsce budowy ulokować na możliwie najbezludniejszychterenach - nie tyle, by chronić przed Maszyną ludzi (.skoro miała to być Maszyna SąduBożego), ile Maszynę przed ludzmi - gapiami, demonstrantami i prasą.W USA wybranoWyoming, a w ZSRR - miejsce nieco powyżej Kaukazu, w Uzbekistanie.Tam, gdzieistniał wystarczająco rozwinięty przemysł dla produkcji niektórych komponentów, niebudowano nowych fabryk, a szukano kooperantów - i tak zakłady w Jenie dostarczałypodprzewodników zarówno Amerykanom, jak i Związkowi Radzieckiemu.W Japonii,której zadaniem było przetestować każdą z części składowych systematycznie i zcierpliwą dociekliwością, zakłady na Hokkaido tak wolno to robiły, że wreszcie zaczętosię obawiać, czy komponenty nie są przypadkiem poddawane jakimś dodatkowympróbom nie wymienionym w Wiadomości, które mogłyby powodować subtelneodkształcenia i uniemożliwić ich współdziałanie w Maszynie.Głównym jej podzespołemmiały się stać trzy puste, koncentryczne półkule, umieszczone na zewnątrz w trzechkierunkach prostopadłych do siebie i wirujące z wielką prędkością.We wnętrzach tychmuszli miano umieścić niezwykle skomplikowane siateczki urządzeń, które mogły byćnarażone na szwank, jeśliby poddać je jakiejś niezwykłej próbie obrotowej, niewymienionej w Wiadomości.A skoro Wiadomość w tym wypadku nic nie mówi o próbie,to czy półkule będą prawidłowo wirować, gdy się umieści je w Maszynie bezprzetestowania?Głównym konstruktorem podzespołów był w Ameryce Sol Hadden, który nalegał,by nie przeprowadzano tutaj żadnych prób ani nawet nie składowano podzespołów, bo leżąc jedno na drugim w oczekiwaniu na wmontowanie do Maszyny, mogą sięodkształcić.Testy powinni wykonywać Japończycy, którzy instrukcji , powiadał, będąprzestrzegać w najdrobniejszym szczególe - co nie było łatwe, zważywszy, że Wiadomośćsłowami jako takimi się nie posługiwała.Polecał więc swym pracownikom, by w trakcieprodukcji wyobrażali sobie, że są średniowiecznymi nekromantami, wywołującymi duchyzmarłych za pomocą magicznych zaklęć.Nie próbujcie zle wymówić ani sylaby! -ostrzegał.Zostały już - zależnie od doktryny kalendarzowej lub eschatologicznej - zaledwiedwa lata do Milenium.I tylu obywateli rzuciło pracę oddawszy się emeryturzeoczekiwania na Dzień Sądu lub Adwent, że w niektórych gałęziach przemysłu zaczęłobrakować wykwalifikowanych pracowników.Jak dotąd mit o amerykańskim sukcesieogniskował się jedynie na niedużej figurce Sola Haddena, który pchał budowę Maszynydo przodu nieustannie restrukturyzując swe siły pracownicze i wprowadzając coraz tonowe premie dla kooperantów.Jednak i on w końcu trochę zemeryciał - dziwne, zważywszy znany powszechnietemperament wynalazcy Antyomamiacza.- To chiliaści odbierają mi wiarę - narzekał.Ale nadal dzierżył w ręku wszystkie nici - tak przynajmniej twierdzili jegopracownicy, choć porozumieć się z nim mogli tylko za pomocą telesieci asynchronicznej.Raporty z postępu prac, prośby o autoryzację i rozmaite pytania gromadzono dla niego wzamkniętej skrzynce pytań działu naukowego telesieci, by wkrótce otrzymać jegoodpowiedz za pośrednictwem innej zamkniętej skrzynki działu odpowiedzi.Było totrochę dziwne, ale najwyrazniej działało.W miarę jak pokonywano najtrudniejsze etapywdrożeniowe i Maszyna z wolna zaczęła przyoblekać się w konkretne kształty, corazmniej poleceń nadchodziło od Haddena.Komitet wykonawczy Zwiatowego KonsorcjumMaszyny zaczął się już nawet trochę niepokoić, ale kiedy przyszła wiadomość, że gowidziano na jakiejś tajnej wizytacji na terenie budowy, uspokoili się i zajęli innymisprawami.I nadal nie wiadomo było, gdzie Hadden właściwie się znajduje.Nareszcie nadszedł dzień, gdy w Wyoming przystąpiono do składania części wMaszynie.Wyglądało na to, że będzie to najłatwiejszą częścią zadania, które nie wymagawięcej jak roku, no najwyżej dwóch lat.Czekającym na Sąd Ostateczny dostarczało toargumentu, że koniec świata z pewnością nastąpi o przewidywanym przez nich czasie.Króliki w Wyoming wydawały się dużo sprytniejsze.A może mniej? - trudnoustalić.Zwiatła thunderbirda raz i drugi oślepiły jakiegoś, który zaplątał się w pobliżeszosy, ale zasadniczo nie garnęły się w zorganizowane stada zwyczajem, którynajwyrazniej z Nowego Meksyku jeszcze tu nie dotarł.Widok, który Ellie ujrzała, nie różnił się wiele od Argusa: główny budynek otaczałydziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych pięknego, prawie dziewiczego krajobrazu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]