[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do diabła zmaścią, miałam wrażenie, że setka pszczół bawi się zmoją ręką w coś, co można by nazwać:  Gdzie Cię BoliNajbardziej? , ale zagryzłam wargę i wytrzymałam. Musiałeś robić to już wcześniej  zauważyłam.Miał pewną dłoń, wiedział, gdzie przeciągnąć igłę,kiedy zawiązać końce. Tak  potwierdził. Nawet na sobie.Wszyscy torobiliśmy.Kiedy skończył, owinął mi rękę gazą.A kiedy i toskończył, oparł się dłońmi o blat obok moich bioder,stanął między moimi nogami i nachylił się, patrząc migłęboko w oczy. W porządku? Naprawdę? Tak. To dobrze.Potem mnie pocałował.I było tak jak przedtem.Całkowicie zatraciłamświadomość otoczenia i skupiłam się bez reszty naCole u.Na jego ustach, które przywierały do moich.Najego języku, który toczył pojedynek z moim językiem.Najego smaku, tak słodkim i uwodzicielskim, jak truskawki iczekolada.Na jego zapachu, nieokreślonym i bogatym.Na jego ciele, ciepłym i silnym, które otaczało mnie zewszystkich stron i brało w niewolę.Nie przyszło mi do głowy, żeby mu się opierać.Przywieraliśmy do siebie i byłam tym zachwycona.Objęłam go nawet nogami i splotłam kostki na jego plecach, przytrzymując przy sobie.Domyślałam się, że był mną zainteresowanyromantycznie.Jego palce zaplątały się w moje włosy, przechylił migłowę, by było mu łatwiej mnie całować. Przyjemnie smakujesz. Potem będziesz mówił.Teraz całuj. Tak, do diabła&W naszych słowach było coś znajomego, ale w tymmomencie nie mogłam się zorientować co.Niezawracałam sobie tym głowy.Tutaj, teraz i on  tylko toistniało.Nie miał na sobie podkoszulka i och, chwałaniebiosom, wyczuwałam każdy wzgórek jego mięśni,każde zgrubienie blizn, nawet zimny metal w jego sutku. Chcesz, żebym przestał?  wymamrotał gardłowo. Nie.Tak.Ja&Objął mnie jeszcze mocniej, a ja& Okay  odezwał się gdzieś obok poirytowany głos. Jestem trochę zaskoczony.Cole uwolnił mnie z objęć i obrócił się błyskawiczniew stronę intruza, osłaniając mnie sobą, gotów stawićczoło zagrożeniu.W drzwiach stał jego tata. Słyszałem, że doszło do pyskówki  oznajmił panHolland.Wysoki, grozny i& czyżby rozbawiony?Niech ktoś mnie zabije! I to szybko! Nic się nikomu nie stało  odparł bez zająknięcia Cole.Pan Holland otarł czubek buta o ścianę. Widzę.Błagam, błagam, niech ktoś mnie zabije. Właśnie wychodziliśmy  dodał Cole,odchrząknąwszy.Pan Holland machnął w stronę drzwi. No cóż, nie chcę was zatrzymywać.Proszę.Zsunęłam się z blatu szafki, wyminęłam Cole a idałam nogę, ani razu się nie odwracając.*Jedna wielka różnica między mieszkaniem podjednym dachem z wszystkowidzącym ojcem anieświadomymi niczego dziadkami: pora spania.Tatakładł się, kiedy chciał, a babcia i dziadek leżeli w łóżkachjuż przed dziewiątą. Zasada porannego ptaszka , jak tonazywali.Oszczędziło mi to kłopotu ich usypiania, pomimowcześniejszych ostrzeżeń Cole a, że być może będę dotego zmuszona, by się wymykać z domu.O wpół do dziesiątej pojawił się na moim podwórzu.Cole, który mnie całował.Cole, który nie chciał potem otym rozmawiać.Okay, niech będzie.Ja nie chciałamrozmawiać.Cole, który doprowadzał mnie do cholernego szału.Trzy po wpół do dziesiątej byłam poza domem istałam obok niego  w powietrzu zaś unosiła sięobrzydliwa woń rozkładu.Tak jak uprzedziła Emma, zombi już nadchodzili. Nerwowość mieszała się z niecierpliwymwyczekiwaniem.Przez kilka ładnych godzin ćwiczyłamuwalnianie ducha od ciała i szło mi całkiem niezle.Niezamierzałam tej nocy sprzedać łatwo skóry. Przykro mi, ale nie mogę postawić tu nikogo nastraży, wszyscy są potrzebni, więc zamontowałem takdużo pułapek, że nic nie przedostanie się poza twojąfurtkę, okay?  Chwycił mnie za ramię i wystartował dosprintu, a ja nie miałam wyjścia, musiałam dotrzymać mukroku albo pozwolić, by wlókł mnie za sobą. Nieoddalaj się ode mnie na krok. Myślałam, że będziemy walczyć tutaj  wysapałam.Księżyc był w pełni, wielki złoty krąg otoczonyzewsząd długim pasmem czarnego nieba.Widziałamchmury, ale ani jednej gwiazdy. Szron zlokalizował już pierwszą ich falę i podążyłza nimi.Kierowali się w stronę twojego domu, ale chcemy sięprzekonać, czy ruszą za tobą.Pozostawało pytanie, na które też pragnęłam usłyszećodpowiedz. A jeśli nie? Dadzą mi znać i wtedy zawrócimy.Wypadliśmy z leśnej ścieżki; jego jeep stał przykrawężniku.Za kierownicą siedział Bronx, włosy ukryłpod ciemną bandaną, tak jak ja.Cole wepchnął mnie nadobrą sprawę do wozu, potem wśliznął się za mną.Oponywydały cichy pisk; ruszyliśmy. Trochę za bardzo przypominało mi to tamtenwieczór, kiedy zginęła moja rodzina.Moment, kiedy tatawrzucił mnie niemal do samochodu, a ja z trudemzapięłam pasy.Zachowam spokój, obiecałam sobie.Tanoc była inna.I miała się skończyć inaczej.Choć w woziepanowała smolista ciemność, mogłam dostrzec arsenałbroni palnej, kusz i mieczy.To zombi miały dziś umrzeć, nie my. Jesteś uzbrojona?  spytał mnie Cole. Tak.Zanim odwiózł mnie po ćwiczeniach do domu, dał minóż sprężynowy i sztylet obosieczny.Nazajutrz miałamopanować podstawy posługiwania się krótkim mieczem ikuszą.Nie mogłam się już doczekać.Tymczasemmusiałam polegać na tym, co wiedziałam.Jeepem zarzuciło; niemal otarł się o jakiś narożnik, aja podskoczyłam. Ostrożnie  rzucił Cole.Bronx był rozmowny jak zwykle  to znaczy nic niemówił.Kilka ostrych zakrętów, krótka jazda poza granicemojego osiedla i sąsiedniego, po czym jeep zatrzymał sięgwałtownie przy krawężniku.Cole wyskoczył z wozu,wyciągając mnie i przy okazji  dwa miecze.Wspięliśmy się pospiesznie na wzgórze, pokonujączagajnik, i znalezliśmy się na polanie.Bronx deptał mi popiętach. Co mam robić?Choć nie widziałam jego przyjaciół, podejrzewałam, że są w pobliżu, obserwując i czekając.Wyczuwałamkwiatowy zapach szamponu Mackenzie, piżmową nutęwody kolońskiej Hauna i wszystko, czym oddychałam wdomu Cole a.Księżyc przysłoniła ciemna zbitka chmur; całeotoczenie tonęło w stonowanym, niemal czerwonawymkolorze.Idealny kamuflaż.Byliśmy ubrani od stóp dogłów w czerń, oczy też podmalowaliśmy sobie na czarno.Nie wiedziałam, dlaczego Cole mnie do tego zmusił, aleobaj zrobili to samo, więc okay. Dziś w nocy obserwujesz i się uczysz. Rzuciłmiecze na ziemię, wziął mnie za ramię i pociągnął wstronę najbliższego drzewa.Schylił się i zrobił z dłonimostek. Do góry [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl