[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oczywiście, że nie.Masz przy sobie komórkę? Tak. Zadzwoń, jak już będziesz chciała, żebyśmy cięzabrali. Dziękuję  powiedziałam, a potem zrobiłam coś,czego nie robiłam nigdy przedtem.Nachyliłam się ipocałowałam oboje w policzek.Babcia wzruszyła się do łez, a dziadek zaczął mówićniezbornie o tym, że powinnam na siebie uważać. Babcia będzie się martwić  dodał.Przez chwilę spacerowałam po cmentarzu, a piekącepromienie słońca przenikały mi ubranie.Znalazłamzacienione, odosobnione miejsce za rzędem krzewów iprzebrałam się szybko, wkładając bluzkę i szorty.No, teraz o wiele lepiej.Pot wysychał w powiewachwiaterku; przestałam odczuwać gorąco.Pomijającmartwych, którzy tu spoczywali, cmentarz był ładnymmiejscem  drzewa, połyskujące w słońcu nagrobki inawet kilka marmurowych aniołów.Przed jednym z nichklęczał jakiś mężczyzna i szlochał cicho.Chodziłam sobie, odczytując nazwiska izastanawiając się, czy którykolwiek z tych ludzi jest albo był  zombi.Wspinałam się na pagórki, schodziłamz pagórków, omijałam kupki liści.W końcu dotarłam namiejsce. Drżąc, usiadłam przed nagrobkiem ojca iprzesunęłam opuszkami palców po literach.Srebrzystykamień lśnił w słońcu. Ukochany mąż i ojciec.Po raz pierwszy od jego śmierci pomyślałam naprawdę pomyślałam  o ostatnich kilku minutach, kiedyjeszcze żył.Wypadł przez przednią szybę.Gdyby żyłprzez choćby kilka sekund dłużej, mógłby zobaczyć beztrudu samochód, w którym siedziały jego dziewczyny ranne i zakrwawione, wszystkie trzy.Czy widział, jakzbliżają się do niego zombi? Czy zdawał sobie sprawę, żeumrze, tak jak jego własny ojciec?Czy patrzył teraz na mnie z góry? Kocham cię, tato.%7łałuję, że nie byłam bardziejwyrozumiała, że ci nie wierzyłam.Przykro mi z powodukażdej okropnej rzeczy, jaką mówiłam za twoimi plecami,i jestem ci taka wdzięczna za wszystko, czego mnienauczyłeś.Zamierzam pewnego dnia zniszczyć tylezombi, ile to będzie tylko możliwe, i nikt nie będziemusiał więcej żyć w strachu.Obiecuję.Chciałabym powiedzieć, że ogarnął mnie spokój, alenie, czułam to samo co wcześniej.Zwróciłam się kumogile matki.Błysk identycznego nagrobka.Tym razemoczy wezbrały mi łzami; z trudem widziałam. Ukochana żona i matka. Kocham cię, mamo.Nigdy nie powinnam byłarozmawiać z tobą tak, jak tamtego dnia w kuchni.Moje urodziny, uzmysłowiłam sobie.Straciłam najbliższych w dniu urodzin.Nie wiem dlaczego, alenigdy wcześniej nie uświadamiałam sobie tego.Teraz i przez resztę życia ten dzień miał byćnaznaczony smutkiem straty, jaką poniosłam.Dołowałomnie to w każdy możliwy sposób.Ale wiecie co? To byłocoś, na co zasłużyłam, i tak zamierzałam to traktować.Wiedziałam, że nigdy nie zapomnę cenić swojej rodziny. Robiłaś wszystko, co w twojej mocy, by naswychować, i wbrew wszystkiemu wiem, że mniekochałaś.I miałaś rację.O wiele lepiej kochać, niżnienawidzić. Umilkłam, rozmyślając. Czasem, kiedyzamykam oczy, wciąż widzę, jak się uśmiechasz.Albopróbujesz się nie krzywić.Pamiętam, jak próbowałaśpomóc mi w lekcjach, ale miałaś z tym jeszcze większeproblemy ode mnie.Pamiętam, jak odwracałaś się odaparatu, ilekroć próbowaliśmy zrobić ci zdjęcie.Moje myśli były chaotyczne.Przeskakiwałam odwspomnienia do wspomnienia, ale nic nie mogłam na toporadzić. Wciąż pamiętam ten dzień, kiedy wybrałaś się naspotkanie z moją wychowawczynią i włożyłaś czarnąsukienkę, ponieważ chciałaś, żebym była z ciebie dumna,a nie zawstydzona.O tak, byłam dumna.I mogłamprzysiąc, że cały świat zwolnił wtedy swój bieg, a Bógzagrał mały tusz na twoje wejście.Nawet wiatr wiałwtedy odpowiednio, by wprawić twoje włosy w taniecwokół ramion.Tego dnia wszyscy się rozdziawili i każdadziewczyna, która cię widziała, chciała być tobą. Słowa utkwiły mi w krtani.Po policzku spłynęłaciepła łza.Zaczerpnęłam powietrze w płuca  przytrzymałam&przytrzymałam  a potem odetchnęłam powoli izwróciłam się w lewo, gdzie znajdował się trzeci i ostatnigrób. Emmaline Lily Bell.Ukochana córka i siostra.Zadrżała mi broda, a łzy popłynęły niepowstrzymanąstrugą.Jej nagrobek nie był tak duży jak u rodziców, ale ion był wykonany ze srebrzystego kamienia.Pośrodkuwyryto nawet jej podobiznę. Od czasu twojej śmierci widziałam cię przy dwóchróżnych okazjach  wyszeptałam. Pod domemdziadków, a potem jeszcze raz, pod domem mojej nowejprzyjaciółki Reeve.Za pierwszym razem ostrzegłaś mniei poradziłaś, żebym schowała się w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl