[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy było jednak możliwe, i na tę myśl zaczął odczuwać jeszcze większezdenerwowanie, że z jakiegoś powodu podejrzewano, iż Sohail nie jest tym, za kogochce uchodzić? Cichym, oddanym, poważnym młodzieńcem, ciężko pracującym, bypomóc rodzinie? Próbował zachować rozsądek.W końcu ten obraz nie był pozorem,naprawdę taki był, i nie istniał żaden powód, by ktokolwiek mógł uważać inaczej.Czekał na autobus przez niemal kwadrans, a pózniej musiał stać przez połowędrogi do domu.Zwykle udawało mu się znalezć miejsce siedzące i wtedy czytał.Terazznajdował się w połowie tomu Angielskie delikty.Opis przypadków.Choć posiadałdobry powód, by odłożyć studia o rok, nie chciał, by cały ten czas poszedł na marne.Podobała mu się precyzja i sucha zwięzłość książki.Była niemal teoretyczna w swejabstrakcyjności, lecz w przeciwieństwie do literatury islamskiej, jaką był otoczony wciągu dnia, angielskie prawo wydawało się niezdolne do wypaczeń w rękachfanatyków.Zastanawiał się, jakby to było znów wieść zwyczajne życie.Nie musieć sięmartwić o to, co się mówi, albo o wyraz twarzy.Znów studiować w środowisku, wktórym odmienność opinii można wyrażać w sporze, a nie przemocą.To właśniepochwała przemocy najbardziej go niepokoiła w ludziach, z którymi pracował, ichniedbała akceptacja, a nawet uznanie dla śmierci, jak gdyby życie było czymśnierzeczywistym, jakby istoty ludzkie były zaledwie symbolami.Nie, Anglia także bynajmniej nie była wolna od przemocy.Brytyjska PartiaNarodowa niemal zdobyła mandat w radzie dzielnicy, w której mieszkał wraz zrodzicami.On sam był już dwukrotnie ścigany przez białych młodzikówwykrzykujących rasistowskie wyzwiska, zaś raz został obrabowany z pieniędzy przezdwóch pijaków, nie dalej niż dwieście metrów od domu.Tacy ludzie przynajmniejłamali jednak prawo, nie mogli twierdzić, że prawo było po ich stronie.Jak to miał w zwyczaju, wysiadł z autobusu kawałek wcześniej, mógł więcprzejść się trochę, zanim dotrze do domu.Matka przygotuje mu pózną kolację, a jegomłodsza siostra wykąpie się i będzie się szykować do spania.Zapadał zmrok i Sohail przyspieszył kroku, idąc główną drogą dzielnicy, poczym skręcił w boczną uliczkę.U jej końca znajdowała się długa alejka, biegnącamiędzy magazynem z jednej, a zapleczem szeregu sklepów z drugiej strony.Byłakiepsko oświetlona i trochę niepokojąca - jego młodsza siostra bała się nią iść nawet wświetle dnia - lecz skracała drogę do domu o pięć minut, skręcił więc w nią bezwahania.Gdy szedł pospiesznie naprzód, przez chwilę wydawało mu się, że ktoś idzieza nim, lecz odwróciwszy się ujrzał jedynie długi cień magazynu, rzucany przezodległą latarnię.Nie bądz taki nerwowy, powiedział sobie, po czym znów pomyślał otym, jak zawiódł Jane i Simona.I możliwe - wiedział, że brzmiało to pompatycznie,lecz było prawdziwe - również i kraj.Wciąż czuł rozczarowanie, gdy podniósł wzrok i ujrzał zbliżającą się sylwetkę.Poczuł natychmiastowy niepokój, lecz uspokoił się, gdy zobaczył, że ta osoba równieżma ciemną skórę.Kiedy zaś mężczyzna podszedł bliżej, Sohailowi wydało się, że widziw nim coś znajomego.Tamten uśmiechnął się - nawet w mroku Sohail widział jegozęby - i zawołał: - Sohail!Sohail zaczął odruchowo uśmiechać się w odpowiedzi, przekonany, że to mimowszystko przyjaciel.I nic dziwnego, że twarz niskiego mężczyzny wydała mu sięznajoma.Już wiem, pomyślał Sohail, to ten mały gość, który nie zjawił się po razdrugi w księgarni.Ale co on tutaj robił?o mi się podoba, pomyślała Liz, meldując się w Culloden Hotel.Akryogrodów, centrum odnowy biologicznej, basen oraz restauracja na planierozety - zdecydowanie wykraczało to poza jej zwyczajowe miejscaTzakwaterowania, ale znalazła świetną ofertę w internecie i, wbrew swymzwyczajom, postanowiła opłynąć w luksusy.Szkoda, że nie uda mi się tym nacieszyć, pomyślała, idąc na górę.Zamówiłakanapkę do pokoju, zrzuciła buty i otworzyła laptopa.Gdy ładował się system,zadzwoniła na pocztę głosową w Thames House, lecz nie było żadnych wiadomości.Liz zastanawiała się, czy Marcepanowi udało się zidentyfikować kogoś nazdjęciach przysłanych z Holandii, lecz zmusiła się do zaprzestania spekulacji - to jużnie twój interes, powiedziała sobie stanowczo, skupiając się na spisaniu rozmowy zO'Phelanem.Coś było nie tak w tym mężczyznie.Co właściwie? Odegrał staranniewyreżyserowane przedstawienie, ale no właśnie - przedstawienie.Jednak dlaczego?Czy to dlatego, że po prostu gardził wszystkim i wszystkimi związanymi z siłamibezpieczeństwa? Wyczuwała, że coś więcej kryje się za fasadą wesołości i lekkopretensjonalnym zachowaniem, czuła to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]