[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale gdyspostrzegła przed bramą Fenwicka, nie zeszła od razu na dół, tylko wpośpiechu wróciła do kuchni.- Ukryj rękę Bena pod kocem, bo to sierżant - poleciła Millie.- Powiem mu, że Ben się przeziębił, gdyż nikt tak szybko jak tenpolicjant nie kojarzy ze sobą różnych faktów.Dobry człowiek z tegosierżanta, ale musi czuwać nad przestrzeganiem prawa.Poczłapała do drzwi i po chwili była już na podwórzu - poczuła natwarzy lodowate powietrze.- No! No! Wcześnie pan przyszedł.Co zrobiłam tym razem? -zażartowała, otworzywszy bramę.- Nic, a może jeszcze o czymś nie wiem.Jak się masz, Aggie?- Właśnie się wylizałam ze strasznego przeziębienia, ale zaraziłam Bena.Biedaczysko, kiepsko się dziś czuje.- Gdy ruszyli przez podwórze, spytała:- Z czym pan przychodzi?- Mam dla was wiadomość, choć nie wiem, czy was zasmuci, czy raczejucieszy.- Skoro tak, to proszę wejść i powiedzieć nam, o co chodzi.Gdy znalezlisię w domu, zaryglowała drzwi i zaprowadziła go do kuchni.Spojrzał na buzujący w kominku ogień, a następnie na przykrytego pouszy Bena i na Millie.- A więc znalazłaś się? - zagadnął i odwrócił się do Bena.- Przepraszam,ale dopiero dziś przekazano mi twoje zgłoszenie.Wczoraj miałem wolne iposterunkowy powinien ci był o tym powiedzieć.Udzieliłem mureprymendy, ostrej reprymendy, bo poza tym jego obowiązkiem byłopowiadomić o wszystkim dyżurującego wczoraj sierżanta.- Spojrzał naMillie.- Co ci się przydarzyło?- Pobłądziła, wracając od znajomych - odpowiedziała mu Aggie, zanimMillie zdążyła otworzyć usta.- Na szczęście spotkała jedną z nauczycielekze szkoły wieczorowej.Ta dobra kobieta zabrała ją do siebie iprzenocowała.Nie było możliwości, by nas o tym powiadomić.Gdywczoraj Millie zjawiła się w domu, powiedziałam jej, co o tym myślę, bojak można dopuścić, by ktoś martwił się tak przez całą noc jak ja i Ben.Sierżant spojrzał na Millie surowo.RS235- Wyglądasz bardzo mizernie, jakby rzeczywiście Aggie ostro cięskarciła.A może też się przeziębiłaś?- Grypa jest.zarazliwa - odpowiedziała niepewnie.- Przyszedłem, żeby was o czymś powiadomić, choć w zasadzie dotyczyto tylko ciebie i nie mam pojęcia, jak przyjmiesz tę informację.Gdy Millie kurczowo złapała się za szyję, Ben usiłował przekręcić się nabok, patrzył na sierżanta, jakby zamierzał coś powiedzieć, ale Aggie muprzeszkodziła.Podeszła do kanapy i podciągnęła mu pod brodę koc, któryzsunął się nieco, odsłaniając tors.- Cokolwiek to jest, leż spokojnie.Leż spokojnie - przywołała go dorozsądku.- Twój ojciec nie żyje - powiedział do Millie Fenwick.Odjęła dłoń odszyi i zacisnęła palce na krawędzi stołu, jakby pomagało jej to zachowaćrównowagę.- Nie sądzę, żebyś ostatnimi czasy żywiła wobec niego jakieś głębszeuczucia, ale z drugiej strony w sprawach rodzinnych nigdy nic nie wiadomo.Więzy krwi to więzy krwi - ciągnął sierżant.- W jaki.w jaki sposób do tego doszło? - spytała Aggie.- Powiedziałbym, że w okropny.Zwłoki Reginalda Forestera zostałyznalezione w kanale.Sądzimy, że został pobity i wepchnięty do wody, niechodziło chyba o kradzież, bo w kieszeniach surduta znalezliśmy tylko kilkaszylingów i różne drobiazgi, które być może Millie chciałaby zatrzymać, jakna przykład dwie ozdobne brosze.Ciało znajdowało się w kanale niezbytdługo, nie od kilku dni, tylko raczej od kilkunastu godzin.Jeden z moichpodwładnych rozpoznał po bliznie na twarzy, że to Reginald Forester.Gdyby nie ona, nie bylibyśmy w stanie ustalić tożsamości ofiary.Pózniejudało mi się potwierdzić, że istotnie chodzi o tego samego mężczyznę, któryutrzymywał, że jest twoim ojcem.Millie usiadła na krześle, a Ben znowu usiłował przekręcić się na bok iodwrócić w stronę sierżanta.- Dziś w nocy znaleziono nie tylko jego zwłoki - ciągnął sierżant.Słysząc to, Ben zastygł w bezruchu.- Otóż nie żyje również Boswell.W jego przypadku jesteśmy całkowiciepewni, że ktoś go zamordował, bo ma poderżnięte gardło.Oczywiście wieleosób ubolewa tylko nad tym, że ktoś nie zrobił tego wcześniej.Ben? Co tyna to? Nigdy za nim nie przepadałeś, prawda?Ben westchnął ciężko.- A czy pan zna kogoś, kto za nim przepadał?RS236- Trafne pytanie.Znaleziono jeszcze trzeciego człowieka, ale nie byłmartwy, tylko nieprzytomny.Aktualnie przebywa w szpitalu.To bardzoznany właściciel fabryki pan Crane-Boulder.Ktoś musiał uderzyć go wgłowę, gdy wyszedł ze swojego klubu, bo znaleziony został w pobliżu, wbocznej uliczce.Wszystko na to wskazuje, że chodziło o rabunek, gdyż miałna sobie tylko spodnie i surdut.Zabrano mu nawet buty.Dziwne, żewszystkie trzy wypadki zdarzyły się mniej więcej w tym samym czasie.I ciekawe są związki łączące Boswella z panem Crane'em-Boul-derem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]