[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zlarb nie spuszczał oczu ze wskazników. Nie kazałem ci zmniejszać prędkości.Unieś statek na jeszcze większą wysokość.Dla nadania swym słowom większej wagi, Zlarb machnął odebranym Hanowi pistoletem.I właśnie w tej chwili strumień gęstej, białej piany uderzył go prosto w twarz.Wszystko to, co miało się wydarzyć w ciągu następnych kilku minut, było wynikiem20Zemsta Hana Solojedynego wydanego przez Maxa rozkazu.Całe wnętrze Sokoła Tysiąclecia w jednejchwili wypełniło się strumieniami gęstej piany przeciwpożarowej.Max uruchomiłwszystkie urządzenia odpowiedzialne za ochronę statku przed ogniem.Han i Chewbacca, nie rozumiejąc, co się dzieje, nie przegapili jednak okazji.Wookiezamachnął się na odlew, zwalając Zlarba z nóg.Ten, całkowicie porażony strumieniempiany, strzelił na oślep i chybił.Po chwili Han z pomocą Chewbacci zdołali unieszkodliwić handlarza niewolników.Beznamysłu wepchnęli ogłuszonego przeciwnika do niewielkiego przedziału komputeranawigacyjnego.Cała sterownia pełna była piany, a wewnątrz Sokoła panował trudny do opisania hałas,spowodowany wyciem syren alarmowych.Han, namacawszy na podłodze swój pistolet,szepnął: Nie mam pojęcia, co się dzieje, ale musimy ich załatwić, zanim dojdą do siebie.Jestich chyba sześciu, prawda?Chewbacca skinął twierdząco głową.Zlizgając się i potykając na każdym kroku, Han podążył w głąb głównego korytarza.Dobiegł do najbliższego pomieszczenia i ujrzał jednego z handlarzy niewolników,zapatrzonego w bluzgającą pianą automatyczną gaśnicę.Dostrzegłszy Hana, mężczyznauniósł karabin.Zmiercionośny promień z pistoletu Hana dosięgnął go, zanim zdołałnacisnąć na spust.W tym samym momencie Han usłyszał warczenie i obejrzał się błyskawicznie.Ujrzał, jakwłaściciel nasztaka spuszcza zwierzę ze smyczy.Han nie miał nawet czasu strzelić.Bestiapowaliła go, wbijając zęby w jego ramię.Szczęściem, nasztak nie zdążył się wgryzć.Mocarne ręce schwyciły go, oderwały od Hanai cisnęły nim o ścianę.Zyskana tym sposobem sekunda umożliwiła Hanowi schwycenieza broń, lecz wskutek oszołomienia pilot nie wykazał się dostatecznym refleksem.Rozwścieczony nasztak rzucił się na Wookiego i pognał za nim w głąb korytarza.Chewbacca nie dał się jednak obalić na ziemię.Naprężając wszystkie mięśnie schwyciłnasztaka za gardło, jednocześnie zręcznie unikał jego kłów.Nasztak zawył głośno, gdy Chewbacca przydusił go do pokładu.Wookie błyskawicznieschwycił zwierzę za tylne łapy i wziąwszy szeroki zamach, uderzył łbem zwierzęcia ościanę.Nasztak zacharczał i znieruchomiał.Właściciel nasztaka zawył z wściekłości na widok martwego ulubieńca.Wyrwał zza pasapistolet, lecz spóznił się o ułamek sekundy.Seria strzałów, oddana z pistoletu Hana,zwaliła go niedaleko miejsca, w którym zdechł nasztak.Han trącił Chewbaccę, wskazał gestem na główną ładownię, i bez zbędnych słów podążyłw tamtym kierunku.Po drodze natknęli się na znieruchomiały korpus Bolluxa, leżącyw poprzek przejścia, i od razu wszystkie wydarzenia stały się dla nich zrozumiałe.Zprzerażeniem ujrzeli, że biała piana dotarła i tutaj, przedostając się już przez rozchylonąklapę do wnętrza robota.Widząc, co się dzieje, Chewbacca z rozpaczy złapał się za głowę. Zawsze mówiłem, że łączenie tych dwóch nie było dobrym pomysłem rzucił Han.Schwycił robota za ramię. Pomóż mi posadzić go tak, by piana nie dostała się dośrodka.Nie było czasu na nic innego.Tymczasowo zabezpieczyli korpus Bolluxa i ruszyli dalej.Chwilę pózniej stanęli oko w oko z olbrzymim humanoidem, który wyłonił się zza zakrętukorytarza.Han błyskawicznie rozejrzał się za jakąś kryjówką, ale na śliskiej, pokrytej pianąpowierzchni nie zdołał utrzymać równowagi i padł jak długi na pokład
[ Pobierz całość w formacie PDF ]