[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ci uznali, że stary władca może im się przydać podczas inwazji,dlatego dostał u nich schronienie i dobrą opiekę.Ale ta gościnność miała swojącenę.Gdy nadszedł czas, cesarstwo wysunęło żądanie, wypowiadając je ustamisekretarza Narcyza, który wyraził się jasno: ceną za zwrócenie tronu ma byćdozgonne posłuszeństwo.To był jedyny, lecz nieodwołalny warunek.Vericaprzystał na niego ochoczo, ponieważ obaj, i on, i Narcyz, wiedzieli, że nie mainnego wyjścia.Przybył do Brytanii, gdy na wyspie wylądowały legiony.Rzymianie zwrócili mu królestwo na ostrzu miecza, a wielu z tych, którzy służyligorliwie Katuwellaunom, albo uciekło jak on kiedyś, albo zginęło, stawiającopór.Większość obecnych przy tym stole była na tyle rozgarnięta, by wiedzieć,że walka z naporem rzymskich legionów nie ma najmniejszego sensu.Dlategoteż wyszli na spotkanie powracającego władcy, którego do wrót Callevy,a potem krętymi uliczkami grodu aż do królewskiej siedziby eskortowały czterypełne kohorty legionistów.Zaledwie rok wcześniej ci sami ludzie mieli Vericęza słabeusza i kukiełkę Rzymu.Teraz musieli przełknąć dumę i sami stali sięjego marionetkami.Zwiadomie.Verica odchylił się w fotelu, kontynuując przemowę: Wojownicy, których zwiemy zdrajcami, walczą z nami, ponieważ mająprzekonania.Wierzą w ideały, czego o wielu obecnych przy tym stole nie da siępowiedzieć. Verica dał im szansę na to, by spojrzeli mu prosto w oczyi zaprzeczyli, ale tylko Artaks wytrzymał jego miażdżące spojrzenie.Vericaskinął z uznaniem głową i dodał: Ci ludzie wierzą w więzy, które jednocząwszystkich Celtów ponad plemiennymi podziałami.Wierzą, że istnieje większeoddanie niż ślepe posłuszeństwo wobec swoich władców. Czym jest to większe oddanie, wasza wysokość? zapytał Cadminus, kręcącz powątpiewaniem głową. Oddanie własnej rasie, kulturze, linii krwi, z której wyrosłeś.Czy to nieideały, za które warto ginąć.? zakończył król, znacząco zawieszając głos.W jego słowach drzemała moc, którą poruszył serca zebranych przy stole.Kilku wojowników przytaknęło mu nawet, gdy zamilkł.Tylko Tincommiusspoglądał na wuja taksująco. Do czego zmierzasz, wasza wysokość? A jak sądzisz? Może nie staram się wam niczego sugerować? Możepo prostu usiłuję wam tylko uświadomić, dlaczego część naszych plemiennychbraci odwraca się od nas, porzuca swoje rodziny i idzie walczyć za Karatacusa?Powinniśmy zrozumieć, czym ci ludzie się kierują, jeśli mamy powstrzymaćinnych przed pójściem w ich ślady. Czy to wymaga także ponownego przemyślenia naszego sojuszuz Rzymianami? zapytał półgłosem młody książę.Kilku doradców sapnęło z zaskoczenia.Inni arystokraci dumali nad brutalnąszczerością zadanego pytania.Król spoglądał na Tincommiusa, a na jego ustapowoli wypełzał uśmiech. Dlaczego tak sądzisz? zapytał krewniaka. Dlaczego miałbym ponowniesię nad tym zastanawiać? Nie twierdzę, że powinieneś to robić.Chciałem tylko zaznaczyć,że wypadałoby rozważyć wszystkie ewentualności. Tincommius zamilkł, gdyzdał sobie sprawę, że teraz wszyscy spoglądają tylko na niego. Skoro o tym wspominasz odezwał się Verica całkowicie obojętnym tonem może powiesz, jakich to wyborów możemy dokonać? Chciałbym, aby każdyz was wyraził zdanie na ten temat.Musimy przedyskutować wszystkiemożliwości, nawet jeśli na końcu tego spotkania zostaną definitywnie odrzucone.Mów zatem, Tincommiusie, jakich to wyborów możemy dokonać.twoimskromnym zdaniem?Młody książę wiedział, że został wrobiony, dlatego zrobił wszystko, by w jegogłosie nie dało się wyczuć urazy, gdy przemówił do zebranych po krótkiej chwili,jakiej potrzebował na zebranie myśli. To chyba jasne, wasza wysokość, że naszym podstawowym wyborem jestopowiedzenie się po jednej ze stron konfliktu.Za Karatacusem albo za Rzymem.Neutralność nie wchodzi w grę. Dlaczego? Karatacus mógłby uznać naszą neutralność w tym sporze, ponieważ nicby go to nie kosztowało, za to Rzymianom krzyżowałoby szyki.Rzym nie mógłbynam pozwolić na taki luksus, ponieważ jego główne szlaki zaopatrzenioweprzebiegają przez nasze ziemie.Musimy więc wybrać stronę, z którą będziemytrzymali.Verica potaknął. I to uczyniliśmy.Pytanie tylko, moi panowie, czy nasz wybór był właściwy.Czy Rzym wygra tę wojnę?Arystokraci zastanawiali się przez dłuższą chwilę, potem Mendacus oparł sięna łokciu i odchrząknął znacząco. Jak wasza wysokość wie, przyglądałem się sposobowi walki legionów.Byłemnad Mead Way minionego lata, gdy rozbiły w pył siły Karatacusa.Nikt i nic niejest w stanie ich pokonać.Verica się uśmiechnął.Mendacus był tam, prawda tyle że walczył po stroniewojsk Karatacusa, jak kilku innych obecnych w tej komnacie.Verica także brałudział w tym starciu, lecz on przyszedł z najezdzcami.Stacjonowałna przeciwległym brzegu rzeki razem z Tincommiusem.To jednak była już zamierzchła przeszłość.Po powrocie na tron Narcyz kazałmu okazać łaskę wszystkim możnym rodom i powitać buntownikówna królewskim dworze.Verica kwestionował takie rozwiązanie, ale sekretarzcesarza pozostał nieugięty.Twierdził, że to będzie widoczna oznaka rzymskiejwielkoduszności.Król rad nierad musiał zwrócić szlachcie jej ziemie i ułaskawićją jednocześnie.Teraz spoglądał na twarze dawnych wrogów zebranych wokółstołu, zanim wrócił do Mendacusa. Powiadasz, że są niepokonane? Nie ma niepokonanej armii obruszył się Artaks. Nawet tę waszą,rzymską, da się pokonać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]