[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przyznaj się.Smakowała ci.Zasmakowała siły, zasmakowała jego krwi i pragnęła więcej.- Idz do diabła.Ułożył się wygodniej i zaczął pocierać torsem o jej nagie piersi.- Dlaczego mnie uderzyłaś?Szarpnęła głową; tylko taki ruch mogła wykonać.- Za to wszystko, co mi zrobiłeś.Za to, że przez cały czas musiałam się ciebie bać.Za to, że ignorowałeś moje prośby.- Jej głos byłinny, bardziej gardłowy.Brzmiał jak głos przepalonej papierosami i przepitej prostytutki po drugiej stronie sex-telefonu.Lista powodów najwyrazniej nie miała końca, począwszy od wyrwania jej z bezpiecznego świata, aż do chwili, kiedy niemalżestraciła zmysły, bo kazał jej się napić swojej krwi, skończywszy.Pierwszej nocy zniszczył jej wartą tysiące dolarów ręcznie malowanąjedwabną bieliznę od Lillian Sherry.- Przez cały ten czas chciałam cię uderzyć, ale nie mogłam - dodała.Patrzył na nią, najwyrazniej nie wiedząc, jak ma postąpić.A potem puścił jej dłonie.- No, starczy - powiedział, uśmiechając się nieco drapieżnie.Otworzyła usta ze zdumienia.- Teraz lepiej się czujesz?- Tak - odpowiedziała uczciwie.Nawet jeżeli to trwało tylko chwilę, po raz pierwszy w życiu czuła się potężna.I następnym razem,kiedy znów zmusi ją do pójścia do restauracji albo zdemoluje ich pokój, albo obudzi ją, całując tam na dole, znowu mu przyłoży.- Ale nie bij mnie więcej - ostrzegł ją, tak jakby czytał w jej myślach.- A ty nie łam więcej obietnic.- Kiedy zmarszczył brwi, dodała: - Obiecałeś, że nie będziesz mnie dotykał.A ty.ty pieściłeś mojepiersi.79- Obiecałem, że tego nie zrobię, jeśli nie będziesz chciała.- Pochylił się i przeciągnął palcem wzdłuż jej ciała.Ledwieprzezwyciężyła chęć przeciągnięcia się i przylgnięcia do jego dłoni niczym kot.- Powiedz mi, tu i teraz, że tego nie chcesz.Odwróciła wzrok, przerażona, że on naprawdę jej siępodoba, że kiedy zabrał ciepłą dłoń, która z łatwością obejmowała całą jej pierś, miała chęć błagać go, aby tego nie robił.Dotyk jegogorących warg ssących jej sutki.Przez cały czas czuła, jak bardzo jest podniecony, jego penis wciskał się w jej udo; poczuła, że wśrodku robi się mokra.- Zapamiętaj sobie, że nigdy cię o to nie poproszę.Uśmiechnął się drapieżnie.Jej oddech przyspieszył.- A więc w przyszłości musisz się nauczyć tak szybko odrywać wargi od mojego ramienia, żeby mi o tym powiedzieć.- Obciągnęłakoszulę, pragnąc znów go uderzyć.Drań wiedział, że dzisiejszej nocy tak samo nie była w stanie oderwać się od niego, jak nie mogłaprzestać oddychać.- Myślisz, że znów będę piła twoją krew?- Będę na to nalegał - odparł z lubieżnym uśmieszkiem.Odwróciła twarz, jakby wreszcie dotarł do niej sens tej całej sytuacji.Właśnie napiła się krwi od żywej istoty.Oficjalnie zostaławampirem.A picie wprost od niego było jak przybycie do domu, jakby coś wskoczyło na swoje miejsce.Obawiała się, że już nie madla niej powrotu do dawnego życia.Przecież ta krew, którą piła wcześniej, będzie teraz smakowała jak popłuczyny.- Dlaczego nie robiłaś tego wcześniej?Ponieważ to było zabronione.Jednak zrobiła to, przed czym przestrzegały ją ciotki.A jego krew była niczymnarkotyk, od którego mogła się uzależnić.Mogła uzależnić się od niego.Mógłby w ten sposób zyskać nad nią władzę.Nie! Jeżeli jeszcze raz spróbuje zmusić ją do picia, nie będzie już taka słaba i będzie miała więcej siły, aby mu odmówić.Przynajmniej teoretycznie.- Złaz ze mnie, brutalu.- Nie posłuchał jej, więc uniosła rękę, ale złapał ją za nadgarstek.- Nie waż się znów mnie uderzyć, Emmaline.Partnerzy nie powinni się bić.- Co masz na myśli, mówiąc partnerzy"? - zapytała, czując, że powraca strach, który na chwilę ją opuścił.W jej głosie znówzabrzmiała desperacja.- To takie australijskie określenie.kumpla?Kiedy zobaczyła, że zastanawia się, co jej odpowiedzieć, w jej głowie rozległ się sygnał ostrzegawczy.- Chyba nie masz na myśli kobiety wilkołaka? - Podobna myśl wpadła jej do głowy, ale natychmiast odsunęła ją od siebie.Toniedorzeczny pomysł.- A co ty możesz o tym wiedzieć? - Ponownie się rozzłościł.Przypomniała sobie ostrzeżenie Lucii, że nigdy nie powinna stawać między wilkołakiem a jego samicą.Są tak samo niebezpiecznijak wampiry w sprawach swoich oblubienic, a może nawet gorsi.80- Wiem, że przez całe życie macie tylko jedną partnerkę i nigdy się nie rozstajecie.- Wiedziała także, że jeżeli jedno z wilkołakówjest ranne lub w niebezpieczeństwie, w drugim budzi się bestia i traci wtedy kontakt z rzeczywistością.Widziała już, jak on sampostradał zmysły - i nigdy więcej nie chciała tego oglądać.- Co w tym złego?- Nie myślisz chyba.Przecież chcesz się mnie pozbyć, prawda? Prawda?- A jeżeli nie chcę?- O Boże.- Zaczęła się wyrywać, aż ją puścił.Założył ręce na kark i odchylił się do tyłu.- Czy to naprawdę byłoby takie okropne spędzić ze mną trochę czasu?Poczuła lęk, gdyż powiedział to podejrzanie swobodnym tonem.- Oczywiście, że tak! Pomijając to, że przez cały czas nie możesz się zdecydować, czy być dla mnie miłym, czy mnie nienawidzić,i to, że jesteśmy zupełnie.różni, jesteś tyranem, nie panujesz nad sobą i nie dbasz o to, co ja czuję, a poza tym nie dotrzymujeszobietnic.Zresztą jesteśmy na skraju Akcesu i.- No cóż, wygląda na to, że nie zamierzasz powstrzymywać swoich emocji - przerwał jej.Kiedy spojrzała na niego z wściekłością,uśmiechnął się krzywo.- Jestem zadowolony, że aż tak wiele o nas myślałaś.Ze przyjrzałaś się nam ze wszystkich stron.Zacisnęła pięści w bezsilnej złości.- A więc powiedz mi wreszcie, że nie jestem twoją towarzyszką.- Oczywiście, że nie.Przecież jesteś wampirem, pamiętasz? Kiedy członkowie mojego klanu cię zobaczą, rozszarpią cię na strzępy.Przechyliła głowę, patrząc na niego z uwagą i starając się odgadnąć prawdę.- Zgoda, biorąc pod uwagę wszystkie twoje krągłości -przesunął wzrokiem po jej ciele, a potem potrząsnął głową niczymmężczyzna, który jest zmuszony z czegoś zrezygnować - nie miałbym nic przeciwko temu, żeby zatrzymaćciebie jako kochankę, ale nie myśl, że mogłabyś zostać moją wybranką.Dlaczego tak bardzo zabolały ją jego słowa?- Nie oszukujesz mnie?- Uspokój się.Pragnę cię, ale nie w ten sposób.-Wstał.- A teraz, skoro nie masz zamiaru zakończyć tego wieczoru w jedynywłaściwy sposób, czyli pode mną, musisz się ubrać.Natychmiast odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku łazienki, a kiedy już się tam znalazła, zamknęła za sobą drzwi na zamek.Oparła się o nie plecami, z trudem starając się zapanować nad drżeniem.Jego krew ciągle wprawiała ją w podniecenie.Zmarszczyła brwi.Lakier na drzwiach wszędzie był błyszczący, chłodny i gładki, z wyjątkiem lewego skraju.W tym miejscu farbanieco się wybrzuszyła.Fascynujące.81Kiedy odkręciła prysznic, dotyk strumienia wody na dłoni wydał jej się niesamowity.Stanęła nago pod wodą i zrobiło jej się jeszczelepiej.Tak jakby czuła każdą pojedynczą kroplę padającą na jej skórę.Przesunęła palcami po mokrych włosach i to też było cudowne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]