[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przyjdę.Dobrze,dobrze.Wyładowaliście? Wszystko? I kalendarze też? A foldery? Hm, zuchy.No tojutro.Co? A, dziś jest piątek? No to spadajcie.Tak, oddajcie ochronie i spadajcie.Pozwalam.Szef dziś ma dobry humor.Dobra, koniec.Włożył komórkę do kieszeni, wszedł na werandę, poklepał Wowkę po ramieniu ipowiedział w kierunku kuchni:- O dwóch skrzynkach wódki w swoim bagażniku wiedzą bardzo dobrze.Ale nicholery więcej nie wiedzą.Same mity i legendy.Szlag, to ja wiem, że obaj mają wynikianalizy krwi negatywne, ja to wiem! A oni nie! Oni ciągle boją się zarazić!- Oświeciłeś ich? - zapytał Auzgin, wytrząsając stare fusy z imbryczka.- Yhy.Nie wiem, może niepotrzebnie.Jeśli generał swoim bojownikom nic niepowiedział, to mógł mieć jakieś powody.Albo z przyzwyczajenia.Trzeba trzymaćpodwładnych w strachu, żeby im się służba nie spodobała czasem.- A powiedziałeś mu?- Co?- %7łe do wampiryzmu trzeba mieć skłonności?Dolinski jak stał, tak usiadł.Wowka chwycił ze stołu magazyn i umknął do domu.Auzgin manipulował imbrykiem, starając się nie oglądać na Dolinskiego.A tenniemal iskrzył.Wyglądało, że Auzgin swoim niewinnym pytaniem kompletnie gooszołomił. %7ładna władza nie jest szczera z narodem, żadna kompania nie mówi prawdyswojemu personelowi.Auzgin wypowiedział ten aksjomat budowy świata - adokładniej zapisał go na dysku wczoraj.Ale już dziś oceniał wszystko, co się dzieje,pod kątem tej nowej koncepcji.Tak się dzieje z ludzmi, którzy długo dążą do odkrycia,a potem mocno się dziwią: dlaczego wcześniej nie wpadłem na rzecz tak oczywistą?Oczywista czy nie oczywista, a koncepcja ta dokładnie określała rozkład sił wmieście.Kontrolująca zadania w kwestii wampirów struktura - FBZ - za nic wświecie nie odkryje swoich kart przed milicyjnymi wykonawcami.Przeciwnie, starasię upiory otoczyć aurą tajemnicy.%7łeby Kotow z Zykowem co miesiąc oddawali krewdo badania i bali się.%7łeby mistrzowie wydawali im się istotami niezwyciężonymi.%7łeby milicyjne dowództwo utajniło działania nocnego komanda i sam faktobecności wampirów w mieście.%7łeby odpowiedzialnym osobom nogi się trzęsły nasamą myśl o tym, że Kotow przypadkowo podłapie zarazę i pokąsa cały Zarząd SprawWewnętrznych!%7łeby było strasznie, strasznie i jeszcze raz strasznie!Auzgina dziwiło tylko jedno: dlaczego Dolinski, taki na oko samodzielny, okazałsię pionkiem w tej prościutkiej partii szachów? No, niech będzie, że nie pionkiem.Koniem.Ale czy to coś zmienia? Co mu przeszkadzało dawno już poznać gliniarzy-eksterminatorów z własnej inicjatywy, omijając dowództwo? Jaką rolę odgrywa w tymwspomniany przez Dolinskiego tajemniczy doktor ? Co w ratuszu wiedzą owampirach? Jak wiele wie miejscowy boss, rosyjski capo di tutti capi, o którym mówiłKotow? I kto tu jest tak naprawdę najważniejszy?Oto pytanie kluczowe.Z glinami sprawa jasna, albo są wyprowadzeni poza etaty,albo ustawieni na jakichś nieznacznych pozycjach, a podporządkowani sąbezpośrednio komuś co najmniej na poziomie dowódcy sztabu.Ale Dolinski - zabezpieczający łączność tego wszystkiego - przed kim on się rozlicza? Owszem, jestkagiebistą z dziada pradziada, cały życiorys jasny, Kotów mu to powiedział otwartymtekstem.Tyle że tutejszy szef FBZ to niepoważny partner dla przełamanegowampira , do którego prawdziwe upiory przypełzają na kolanach po pomoc.Realizować politykę starszych i odpowiadać za taktyczne decyzje musi jednaosoba.Kto? Gdzie? Czy w ogóle ktoś taki tu jest? A może, jak to od wieków bywało wRosji, każda struktura uprawia swój ogródek i rozpaczliwie się maskuje, żeby inni niedoszli, jak mało wie, jak mało może i robi?Należało to wyjaśnić niezwłocznie.- Trzeba iść do generała - powiedział Dolinski zrezygnowanym głosem.- Pogadać.Im prędzej tym lepiej.Ale ja nie jestem gotów.- Lepiej się najpierw prześpij.- Auzgin podał mu filiżankę z herbatą.- To przekracza ludzkie pojęcie.Słuchaj, Andriej, Bóg nam cię zesłał.Oto coznaczy świeży umysł.- Uspokój się.Napij się herbaty i połóż.Potem się dobrze zastanowisz.Dolinski ciężko westchnął, już niemal łyknął i od razu odstawił filiżankę.- Gorąca.Dolej zimnej, co?Auzgin w milczeniu odwrócił się i poszedł do kuchni.- Nic nie żarłem dzisiaj - poskarżył się Dolinski.- I dlatego wysiadłem.Wybacz.- Odgrzać ci coś? Zostało z wczoraj.- A tam.Jedzmy do knajpy, zjemy obiad.- A chłopaki? I Fima leży pod łóżkiem.- No to go chłopaki popilnują.A właśnie, czego znowu chce ten malarz spodciemnej gwiazdy?- %7łona go z domu przegoniła, a on chce żebyś ją uratował.- Zero szans.- Dolinski skrzywił się i machnął ręką, jakby opędzał się odnatrętnego gza.- Umrze bez krwi.Biedny Miszka nie ma szczęścia.On sam też sięchyba nie przełamie, nie ma siły woli.Najprościej by było podsunąć ich Kotowowi,żeby się nie męczyli.Niech ten cykl się zabawią, a o świcie, jak zasną, Kotow się nimizajmie.Zwit, oto jak się to nazywa, ranek ostatniego dnia.Ech, Katia, Katia, idiotkośliczna, załatwiłaś utalentowanego męża!Auzgin dolał do filiżanki zimnej wody, Dolinski skinął głową z wdzięcznością izaczął łapczywie pić.- Nie rozumiem, a Katia to dla Miszki kto?- %7łona!- %7łona.Chcesz powiedzieć, że go zaraziła, a teraz przegoniła?- Dziwi cię to? Wampiry na początku kariery, kiedy tylko poczują moc, nie panująnad wszystkimi swoimi kompleksami, a te pchają się na zewnątrz, jak osy zpotrąconego gniazda.A najgorsze cechy nasilają się.Przypomnij sobie, jaki Miszkabył miękki w młodości, jak się wykręcał od każdego konfliktu.- No to teraz jest, moim zdaniem, taki sam.- Jak się zacznie zbliżać pełnia, to go nie poznasz.Wojownik o sprawiedliwość,obrońca skrzywdzonych, heros z jajami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]