[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jestem tylko malarzem, rozumie pam? Poważnym, naiwnym, ce-niącym spokój, romantycznym malarzem.Lubię sentymentalnąmuzykę, łatwe krzyżówki, książki ze szczęśliwym zakończeniem,befsztyk, nerki zapiekane w cieście, no i należę do tych idiotów, coubezpieczają się na życie.Tym razem uśmiechnęła się najcieplejszym z uśmiechów.- Wszystko takie nieskomplikowane?- Zgadza się! - oświadczył z mocą Greg.- Czy byłaby paniłaskawa oświecić mnie, o co w tym wszystkim chodzi?Spojrzała w zamyśleniu i w krótkiej chwili Greg uświadomiłsobie dokładnie, co zmieni w jej portrecie.- Panie Forrester, co pan myśli o moim ojcu? - spytała, niespuszczając z niego oczu,- Bardzo zwyczajny, sympatyczny jegomość.A co?- Typowy szkocki biznesmen, tak naprawdę?- No.tak.Kiwnęła głową.- Tak właśnie wszyscy myślą.Ja też tak myślałam jeszczecztery tygodnie temu.- Energicznie pokręciła głową.- Ale to nie-prawda, panie Forrester, to tylko pozory.- Greg nie przerywał,oczekując wyjaśnienia.- Pominąwszy kilka ostatnich tygodni,miałam z ojcem bardzo mało do czynienia.Matka zmarła, kiedybyłam dzieckiem, i wtedy wylądowałam w internacie.Potem pięćlat w Szwajcarii, następnie Królewska Akademia Dramatyczna,wreszcie teatr repertuarowy.- Mówił mi o tym.- Jakieś sześć tygodni temu dostałam od ojca list z propozycjąwspólnego wyjazdu za granicę.Zdziwiłam się, bo poza tym, żepłacił mi sporą pensję, nie mieliśmy ze sobą, szczerze mówiąc,wspólnego języka.Pan rozumie?Greg kiwnął głową.- Potrzebny był mi urlop - ciągnęła Alison - więc zgodziłamsię na wyjazd.Zjezdziliśmy całą Europę: Paryż, Bruksela, Rzym,Mediolan.Właśnie w Mediolanie poznałam Lewisa.- Wiem.Maleńka zmarszczka zachmurzyła jej czoło.- I właśnie w Mediolanie zaczęłam coś podejrzewać.- Co podejrzewać?- Zawsze uważałam, że mój ojciec jest fabrykantem, głównymudziałowcem w spółce Briggs i Taplow.- Tak?- Okazało się, że to jedynie przykrywka - stwierdziła bezemocji.- W rzeczywistości, on zajmuje się interesami.zupełnieinnego rodzaju.- Jakiego rodzaju interesy ma pani na myśli?- Ja nie wiem, ale Lewis wiedział.Ojciec sądził, że Lewispracuje w Scotland Yardzie.Greg parsknął śmiechem.- Mój brat był dziennikarzem.Wzruszyła ramionami.- Mówię, co sądził ojciec.W każdym razie, podejrzewał Le-wisa o to, więc kazał mi poflirtować z nim i wybadać, co robi wMediolanie.Kiedy odmówiłam, urządził mi dziką awanturę.Wkońcu trzasnęłam drzwiami i wyjechałam do Sorrento.- Sama?- Tak.- A mnie się zdawało, że pani ojciec też był w Sorrento.Alison skinęła głową.- Dojechał dwa dni pózniej.Dwadzieścia cztery godziny ponim zjawił się Lewis.Greg zmarszczył brwi.- To znaczy, że ojciec sprowokował pani przyjazń z Lewisem?- Taki był początek.Ale stało się coś nieprzewidzianego.-Urwała z nieobecnym spojrzeniem w oczach.- Widzi pan, ja za-kochałam się w Lewisie.Greg Forrester przez chwilę nie mógł jej spojrzeć w oczy.Wreszcie się przemógł.- Proszę opowiedzieć, co zaszło w Sorrento.- Po dwóch dniach ojciec wyjechał na Sycylię.Lewis i ja zo-staliśmy w hotelu.Wydaje mi się, że ojciec zrobił to celowo.Wiedział, co czuję do Lewisa, i liczył na to, że się dowiem o nimczegoś więcej.- Jej twarz nieznacznie stężała, a głos zadrżał.-Pewnej nocy postanowiłam nagle zerwać z Lewisem.Greg westchnął; wyglądało na to, że historia potoczy się smut-nie znajomą koleiną miłosnych interludiów Lewisa.- Wcale nie dlatego, że się odkochałam, tylko z obawy, że onprzejrzy mojego ojca i pomyśli sobie, że ja.- Zawiesiwszy głos,bezradnie rozłożyła ręce.- Rozumiem.Odzyskując pewność siebie, Alison podjęła opowieść:- Tej nocy, kiedy zdarzył się wypadek, byłam w Neapolu.Uciekłam z Sorrento bo.bo po prostu nie mogłam być w pobliżuLewisa, nie spotykając się z nim.Widzi pan, byłam w nim zako-chana - dodała z jakąś rozpaczliwą prostotą.- Pan to rozumie,prawda?- Tak, rozumiem.- Greg uśmiechnął się z przymusem.- Zna-łem Lewisa bardzo dobrze, proszę mi wierzyć.Przez chwilę milczała, jak gdyby zbierając myśli.- Kiedy sobie zdałam sprawę, że w oczach wszystkich zginę-łam w tym samochodzie, postanowiłam.zniknąć.- A to dlaczego? - spytał ostro.Oczy zaszły jej mgłą i Greg Forrester pożałował swojej obce-sowości.- Z rozpaczy po tym, co zaszło - wyjaśniła łamiącym się gło-sem.- Chciałam być sama i nie mieć już nic wspólnego z ojcem.Greg pochylił się do przodu.- Czy pani wie, kim była dziewczyna w samochodzie?Alison pokręciła głową.- Musiał jakąś poderwać.mówiono, że wcześniej pił.- Jejsłowa utonęły w bolesnej ciszy.W Gregu starły się dwie przemożne pokusy - pragnął porwaćAlison w ramiona równie silnie, jak poznać prawdę o śmierci Le-wisa.Zwyciężyło drugie pragnienie.- A Mary Hepburn? Co ona ma z tym wspólnego?- Od wielu lat jest moją przyjaciółką.Po powrocie do Angliiopowiedziałam jej całą historię.Przyjęła mnie pod swój dach.- Zbrodą wspartą na dłoni, utkwiła w nim nieruchome spojrzenie.- Nierozumiem tylko, po co ojciec poszedł do pana.I ta dziewczyna, JillStewart.czy ona naprawdę miała na sobie moją sukienkę?Greg pokręcił głową.- Nie, pomyliłem się.Wyglądała identycznie, ale to nie była tasama sukienka.A skoro już o tym mówimy, czy pani znała JillStewart?- Czytałam o jej zabójstwie, i to wszystko.- Przecież była bliską przyjaciółką Mary Hepburn.- Niezupełnie, panie Forrester.- Usłyszał głos za plecami.Odwrócił się gwałtownie i w drzwiach przyczepy zobaczył ko-bietę.- Jestem Mary Hepburn - przedstawiła się.- Kiedyś prowa-dziłam agencję modelek i Jill była moją klientką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]