[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jo wzruszył obojętnie ramionami.- Mnie jest właściwie wszystko jedno, co dzieje się w ośrodku - wyznał.- A nie powinno być ci wszystko jedno - powiedziała Vigdis.- Któregośdnia to wszystko będzie twoje.W tym samym momencie pożałowała swoich słów.Przez twarz chłopcaprzemknął cień.Pomyślała, że pewnie nie najlepiej się czuje, wspominającbrata, który niedawno umarł, i ojca, który był w trakcie odwyku.Chociażoficjalnie mówiło się o długiej podróży służbowej, wszyscy pracownicyośrodka domyślali się, gdzie naprawdę jest Frank Strand.Mieli nadzieję, żeuda mu się przezwyciężyć nałóg i wróci do Bergfoss jako nowy człowiek.Bez względu na to, czy był alkoholikiem czy nie, na pewno naprawdęświetnie znał się na marketingu.- Przepraszam - powiedziała pospiesznie.- Miałam na myśli jedynie to, żeośrodek jest bardzo intratnym przedsiębiorstwem, a że należy do twojejrodziny, któregoś dnia może być twój.- W porządku - Jo próbował się uśmiechnąć.Zupełnie nie potrafił wyczuć matki Kristiny.Przyzwyczaił się do jejwidoku w recepcji, gdzie zawsze była w pełni profesjonalna, czasem nawetdość sztywna.Dlatego zaskoczyło go jej zachowanie w domu.Tutaj wydałaRS45mu się bardziej swobodna i spokojna.Zupełnie jakby to były dwie całkiemróżne osoby.Zaczął się zastanawiać, czy ta Vigdis Sorli, którą miał przedsobą, była tą prawdziwą.Jeśli tak, to Kristina ma szczęście, pomyślał.Jegowłasna matka zawsze była taka sama - zajęta i nieobecna duchem, zarównow pracy, jak i w domu.- Nie musisz brać sobie do serca wszystkiego, co mówi moja mama -powiedziała Kristina, kiedy znów wyszli na dwór.- Nie zawsze jest takaniedyskretna, ale rozumiesz, tak bardzo ceni sobie tradycję.- Tak, na pewno o to chodzi - odrzekł sucho Jo.W dużej żółtej kuchni na plebanii Vilde i Roar zajęci byli wypełnianiemformularzy do liceum.Jak na razie tylko Vilde udało się wypełnić cały druk.Roar siedział, patrząc przez okno, i nie wyglądał na zbyt zainteresowanego.- Musisz mieć przecież ochotę na jakiś kierunek.- Vilde spojrzała na niegozrezygnowana.- Masz do wyboru aż osiem różnych profili.- Wiem, wiem - odpowiedział cicho.- No to wybierz sobie coś.Musisz zdecydować się w miarę szybko.- Dobrze ci mówić.- Roar patrzył na nią przygnębiony.- Ty zawszewiedziałaś, czego chcesz!W tym akurat się nie myli, pomyślała Vilde.Odkąd pamięta, zawszechciała zostać kucharzem.Była zatem zdecydowana ubiegać się o przyjęciejesienią do klasy o profilu hotelarsko-gastronomicznym.Chociaż wiedziała,że nie wszyscy mają tak sprecyzowane plany jak ona, było oczywiste, że iRoar powinien określić swoją przyszłość.Chłopak westchnął i znowu wyjrzał przez okno, za którym monotonniepadał ulewny deszcz.Wczorajszego wieczora jego rodzice kłócili się o to,kto powinien przejąć gospodarstwo.Pal Salstad chciał przekazać wszystkoRoarowi, kiedy już będzie dorosły, leczEli uparcie stawała po stronie najstarszego syna Einara, któremugospodarstwo przypadało wedle prawa starszeństwa.Roar był tym jejdzieckiem, do którego czuła się najmniej przywiązana, na dodatek właśniejego musiała oglądać codziennie.Nie rozumiała go, jakby zupełnie niepasował do jej świata.Tak właściwie nigdy nie powinien był się urodzić.Kiedy zorientowała się,że jest w ciąży, wpadła w popłoch.Jej najstarszy syn właśnie skończyłdwadzieścia lat, zaś trzech pozostałych też wkrótce miało rozpocząć dorosłeżycie.Zastanawiała się nawet nad przerwaniem ciąży, lecz Pal przypomniałjej, że zawsze nawoływała do obrony życia poczętego i uparcie krytykowałaRS46prawo do aborcji.Postanowiła zatem donosić ciążę.Lecz zaraz ponarodzinach najmłodszy syn stał się dla niej zupełnie obcy.Pozostali jejsynowie zawsze przedkładali ją nad ojca, całymi godzinami mogli siedziećprzy niej.Roar nigdy nie czul się dobrze w jej towarzystwie.Zamiast, jakstarsi bracia, garnąć się do matki, Roar, odkąd nauczył się chodzić, dreptałpo całym gospodarstwie w ślad za ojcem.Eli Salstad nigdy nie nawiązałakontaktu ze swym najmłodszym dzieckiem.A na dodatek nauczyciele ostat-nio skarżyli się na zachowanie Roara.- Przecież Einer pracuje w Oslo jako biegły rewident - oznajmił ojciec.-Zresztą nigdy nie wykazywał zainteresowania prowadzeniem gospodarstwa.- A twoim zdaniem Roar wykazuje?- Tak, tak mi się wydaje - odpowiedział Pal spokojnie.- Myślałem o tym,żeby poprosić Einara, by zrzekł się prawa starszeństwa.- Nie masz prawa tego zrobić! - rozzłościła się matka.- Jeśli to takieważne dla Roara, może po prostu prowadzić gospodarstwo.- Chyba nie wiesz, co mówisz! - Teraz zdenerwował się ojciec.- Jak nibyRoar ma wkładać tyle pracy i wysiłku w gospodarstwo, które tak naprawdęnależy do Einara?Eli Salstad nic nie odpowiedziała, zaś Roar dał do zrozumienia, że zgadzasię z ojcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]