[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Swanhilda przybliżyła się do ropuchy i drżąc wyciągnęła rękę; trysnęła czerwona krew.Siostrzane więzy zostały zadzierzgnięte.Z chwilą, gdy ten niecny spisek został przypieczętowany,zdało się Swanhildzie, jakby ogień gorzał jej przed oczami, a z tego ognia postać jakaś uleciałapłacząc. Stało się, siostro pisnął głos. Teraz muszę wcielić się w ciebie i zabrać do dzieła.Siądztu przede mną o tak.Teraz przyłóż czoło do mego czoła, nie bój się, to twoja matka, żywa, czypo śmierci.Wijące się loki na włosach trupa o tak, widzisz, zamieniamy się, zamieniamy.Terazty jesteś śmiercią, ropuchą, a ja Swanhildą, żoną Atliego, która będzie kochanką Eryka.Teraz Swanhildą zdała sobie sprawę z tego, że jej uroda przenosi się na ohydną ropuchę, a onasama przyjmuje szkaradną postać ropuchy i oto stoi przed nią jej własna cielesna powłoka, a onajako ropucha kuca na podłodze. A więc do roboty, do roboty powiedział miękki, niski głos, jej własny głos z jej własnychust.Jeszcze chwila i postać znikła.A Swanhilda jako ropucha z głową wiedzmy, kucając na podłodze w swej izbie na dworzeAtliego, czuła, jak niecne pragnienia, nienawiść, niskie żądze, kipią i gotują się w jej sercu.Spoglądała głęboko zapadniętymi oczyma i widziała dziwne rzeczy: Atliego, jak martwy leży natrawie, kobietę śpiącą i nad nią wzniesiony miecz; halę w Milddalhof, a w niej potoki krwi.Widziała wielką przepaść w głębi gór, ludzi, którzy w nią wpadają i wreszcie okręt wojenny, którywypływa na morze cały w ogniu i szybko znika.A wiedzma, która przybrała postać pięknej Swanhildy, stała na skałach Straumey wznoszącbiałe ramiona ku północy i wołała: Przybądz mgło, przybądz deszczu wraz ze śniegiem, zasłoń księżyc, oślep oczy Eryka.A gdy tak wołała, mgła wstała w postaci olbrzyma rozciągającego swe ramiona od brzegu dobrzegu. Ruszże mgło, deszczu zacinaj! krzyczało widmo Swanhildy ruszaj, przedrzyj się przezburzę i oślep oczy Eryka!I mgła szła przeciw wiatrom, a wraz z nią deszcz i śnieg. Naprawdę zaczynam się bać powiedział Eryk do Skallagrima Stali w ciemności nadziobie łodzi. Wichura dmie od tyłu, mgła szybko nadciąga z przodu co teraz nas czeka? To sprawa magii, panie odparł Skallagrim w takich przypadkach żadna rada nie jestskuteczna.Trzymaj mocno ster i płyń do przodu.Myślę, że wiatr powoli słabnie.Tak trwali czas jakiś, a wokół słyszeli uderzenia przybrzeżnych fal.Niebo pociemniało, i niemogli w ciemności siebie wzajem dostrzec. Dziwne bardzo powiedział Eryk słyszę uderzenia fal, jakby spod dziobu statku. Umocuj ster i chodzmy do przodu, panie jeśli to rzeczywiście fale przyboju, to być możezobaczymy mimo ciemności ich pianę powiedział Skallagrim.Eryk umocował ster, po czym przeczołgali się prawym pokładem aż na dziób i Skallagrimwytężył wzrok usiłując nim przebić mgłę i śnieg. Panie wyszeptał nagle, a głos mu dziwnie drżał tam, na wodzie, widzisz?Eryk spojrzał i powiedział: Na Odyna, widzę jakiś kształt świetlisty, jakby postać kobiecą, idzie ku nam po wodzie mgły przed nią topnieją, morze pod jej stopami uspokaja się. I ja to widzę rzekł Skallagrim. Idzie ku nam jęknął Eryk patrz tam, wysoko.Na duchy zmarłych, to Swanhilda! Patrz,Skallagrimie, jak jej oczy płoną, jak jej włosy powiewają na wietrze. To Swanhilda, a nam się rozum miesza rzekł Skallagrim.Wrócili do steru.Skallagrim ze strachu osunął się na pokład. Popatrz, Skallagrimie, jak ta postać szybuje nad dziobem Gudrudy i ręką wskazuje naprawo.Czy mamy za nią iść? Nie, panie, nie słuchaj czarnoksięskich rad, jeszcze co złego nam się przytrafi.Kiedy to mówił, silny powiew wiatru wstrząsnął statkiem, w ich uszach zabrzmiał szum fal, apostać, unosząca się nad wodami, gwałtownie wyciągnęła ramiona, wskazując kierunek: na prawo. Fale wzywają, by płynąć prosto rzekł Eryk postać każe płynąć tam, gdzie morza już niesłychać.Ju2 raz, przypomnij sobie, Swanhilda przyszła po wodzie, by nas ostrzec i ocalić z rąkludzi Ospakara.Zawsze przysięgała, że mnie kocha! Pewnie i teraz przygnała ją miłość, chceocalić nas i naszych towarzyszy.Więc jak, czy zmienić kurs? Spójrz raz jeszcze, ręką daje namznak i wskazuje kierunek.Co mówiąc, chwycił za ster. Nie mam nic do powiedzenia, panie rzekł Skallagrim tyle, że nie lubię czarów, aleumiera się tylko raz, wszędzie wokół i tak jest śmierć, niech się stanie, jak chcesz.Eryk skręcił ster z całej siły.Okręt posłuchał, a bale, z których był zrobiony głośnozatrzeszczały, jakby wieszcząc nieszczęście, gdy fale uderzyły z boku; lecz okręt znów zacząłszybko posuwać się naprzód, a tuż przed nim ślizgało się po wodzie widmo Swanhildy.Wskazywało kierunek i Eryk tego kierunku się trzymał.Na chwilę ustał odgłos fal przybrzeżnych,ale nagle znów odezwał się grzmot jaki wydają fale uderzające o skały, a po obu stronach Gudrudy wody zasyczały jak węże.Nagle postać wyrzuciła ramiona w górę, zdało się, tonie w falach, a potem rozległ się odgłospodobny A gromkiego śmiechu i widmo wzbiło się z morza to niebu. To już koniec rzekł Skallagrim jesteśmy zgubieni. Ledwie to zdążył powiedzieć,uderzenie wstrząsnął statkiem tak mocno, że obaj upadli.I nagle niebo pojaśniało, znów księżycświecił, tuż przed sobą zobaczyli skały i głazy, a z tyłu nacierała wielka fala.Z głębi statkudobiegał krzyk ich towarzysze obudzili się i zrozumieli, śmierć blisko.Eryk chwyciłSkallagrima w pół i obejrzał się.Zbliżająca się fala była ogromna nigdy takiej nie widział.Uderzyła i rozpłatała okręt na pół.A Eryk i Skallagrim unoszeni na jej grzbiecie stracili przytomność.Swanhilda, w swej ohydnej postaci, przyglądała się obrazom, które przesuwały się przed jejoczami.Nagle stanął przed nią kształt kobiecy jej własny. Zrobione, siostro rzekł głos, jej własny głos. Wesolutko chodziłam sobie po falach, ochjaki wesoły był krzyk ludzi Eryka, gdy Ran chwyciła ich w swą sieć.Bądz teraz sobą, siostro, bądzrównie piękna, jak jesteś przewrotna.Potem wstań, obudz twego pana Atliego i zejdzcie nadbrzeg morza, na skały od południowej strony.Zobaczysz, co tam znajdziesz.Spotkamy siędopiero, gdy gra ta się skończy, by zacząć nowe gry.Widmo Swanhildy przykucnęło na podłodze obok ropuchy mrucząc: Przechodz, przechodz. Swanhilda poczuła, że wraca jej własny kształt, ropucha zaś z trupią czaszką znika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]