[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Sharpei znowu był w ogródku i podlewał kaktusy.Podeszłam dożywopłotu, który oddzielał oba podwórka, i pomachałam-do niego.- Dzieo dobry! - zawołałam.Sharpei nawet nie spojrzał.Odchrząknęłam.- Dzieo dobry!Dalej nic.Krzyknęłam trochę głośniej.- Proszę pana!W koocu uniósł głowę i spojrzał na mnie, mrużąc oczy.Potem podkręciłswój aparat słuchowy.- O, witam ponownie - powiedział.- Przepraszam.%7łona przez cały dzieoogląda telezakupy.- Wskazał na ucho.- Musiałem wyciszyd Joan Rivers.- Rozumiem.Mam pytanie.Widział pan dziś może Lar.eee, Lolę?Pokręcił głową.- Nie, przykro mi.Ale widziałem, jak przyjechała wczoraj wieczorem.Akuratzaczynało się Koło fortuny.Gdy po Taocu z gwiazdami wyjrzałem przez okno,zobaczyłem, jak ładuje walizkę do bagażnika.Potem odjechała.Walizkę.Niedobrze.- Pewnie nie wspominała, dokąd się wybiera? - Znowu pokręcił głową.- Nie.Ale wyglądała, jakby się spieszyła.Może na jakąś gorącą randkę.-Sharpei ściągnął zmarszczki, żeby mrugnąd okiem.Czułam, jak hamburger z szalonej krowy podchodzi mi do gardła.- Dziękuję za informację.- Nie ma sprawy.Przyjaciółki Loli są moimi przyjaciółkami.- Poruszyłwymownie brwiami, a ja chciałam otulid się moim wyparciem jak kocykiem i nicwięcej nie słyszed.Skierowałam się do domu.Cóż.doszłam do wniosku, że skoro Larrywyjechał, nikomu nie będzie przeszkadzad, jeśli troszkę się rozejrzę.Otworzyłam furtkę i obeszłam dom na palcach.Skierowałam się do drzwiprzesuwnych, tym razem uważając, żeby nie wejśd na minę w postaci psiej zabawki.Zajrzałam przez szybę.Wszystko wyglądało tak samo jak wczoraj.Nawet płyn domycia okien nadal stał na stoliku.Obejrzałam się szybko przez ramię i spróbowałamotworzyd drzwi.Zamknięte.A niby czego się spodziewałam?Co dalej? Rozmyślając, omiotłam wzrokiem wnętrze domu.Szczerzemówiąc, nie miałam żadnego pomysłu.Jeśli Larry był zaangażowany w mafijneinteresy, nie była to moja liga.Moja liga była pełna dziecięcych bucików - plastikówRainbow Brite i kapciuszków ze Spiderrnanem.Moja liga nie grała nawet w tę samągrę, co Amerykanie włoskiego pochodzenia z mafijnej rodziny.Z drugiej strony nie sądziłam, żeby Larry naprawdę należał do mafii.Wiem, wiem, widziałam człowieka tylko raz.No dobrze, dwa razy, jeśli liczyd rękę w88oknie el camino rocznik 1974.Skąd mogłam wiedzied, jaki jest naprawdę? Niemogłam.Ale był moim ojcem.Jeśli nie ja wezmę jego stronę, to kto?Powtarzając sobie, że wyświadczam Larry'emu przysługę, wyciągnęłamkartę kredytową z Macy's i utkwiłam wzrok w zamkniętych drzwiach, starając sobieprzypomnied, jak Veronica Mars5 włamała się w zeszłym tygodniu do domupewnego gościa.Ostrożnie wsunęłam rożek czerwonej plastikowej karty międzymetalową framugę a drzwi.Odczekałam chwilę, czekając na uruchomienie sięalarmu, ale nic takiego się nie stało.Jak na razie, wszystko szło dobrze.Wcisnęłamkartę głębiej, aż po datę ważności.Potem powoli przesunęłam ją w dół, docierającdo zamka.Hm.co teraz? Poruszyłam kartą.Niestety nic się nie wydarzyło.Wserialu, Veronica była już wewnątrz domu przestępcy, włamała się do jegokomputera i kopiowała dane z twardego dysku.Parę razy przesunęłam kartę w górę i w dół.modląc się, by jakimś cudemzamek ustąpił.Nacisnęłam mocno na klamkę.Trzask.O, cholera.Pociągnęłam za kartę, ale wyszła tylko połowa.- Nieee! - zawyłam.Wpatrywałam się w zniszczoną kartę Macy's.Czemu nieużyłam karty Nordstroma? Na tamtej przynajmniej przekroczyłam limit.Musiałam pogodzid się z faktem, że nie jestem Veronica Mars.Nie mającochoty poświęcad karty Banana Republic, odpuściłam sobie drzwi przesuwne.Postanowiłam sprawdzid drugą stronę domu.Kto wie, może Larry tak sięspieszył, że zostawił otwarte okno.Ruszyłam ścieżką z kamiennych płyt wokółbudynlcu.Przy płocie zauważyłam rząd terakotowych donic i różne narzędziaogrodnicze.Obok leżał zwinięty wąż ogrodowy.Na wszelki wypadek, uważnie gowyminęłam.Z tej strony domu, na górze znajdowały się trzy okna, a na dole dwa.Sprawdziłam - wszystkie były zamknięte.Dodatkowo we wszystkich byłypozaciągane beżowe żaluzje.Byłam bliska poddania się, kiedy na koocu ścieżkizauważyłam drzwi do garażu.Czy są otwarte? Zważywszy na moje dotychczasowe szczęście, nie robiłamsobie zbyt wielkich nadziei.Wyobrazcie więc sobie moje zaskoczenie, kiedy złatwością przekręciłam gałkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]