[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewnij go, że go nie wyrzucę.- Tak jest, sir! - potwierdził krótko kamerdyner z rozjaśnioną radością twarzą.- Dobrze, a potem przynieś mi księgę wydatków domowych i listę wszystkich służących z opisemkażdego z nich.- Z opisem?- Tak, na przykład z opisem wzrostu, koloru włosów i oczu.Będę potrzebował każdej pomocy, jeślimam się nauczyć na pamięć ich imion.- Oczywiście, sir.Zajmę się tym.- Devonsgate odchrząknął.- Jaśnie panie, proszę wybaczyćśmiałość, ale pragnę zauważyć, iż to dobre posunięcie.Jaśnie pani będzie zachwycona.Jack znów zmarszczył czoło.- Nie robię tego dla niej.- Robił to, bo musiało to być zrobione, z żadnego innego powodu.Devonsgate pokłonił się.- Oczywiście.Nie zamierzałem sugerować.- Proszę, żebyś kazał podstawić konia lady Kincaid pod drzwi. - Pani wybiera się na przejażdżkę?- Tak.Z braćmi.Wkrótce po nią przyjadą.- Zaraz tego dopilnuję.- Po tych słowach Devonsgate odwrócił się do drzwi, ale po jednym krokuzatrzymał się.- Zapomniałbym.Kucharka pyta, czy pan i jaśnie pani będziecie jedli kolację w domu, zanim wyjdziepan wieczorem, czy będzie pan jadł poza domem?Wystarczyło rozkazać podstawić powóz i mógł bez wyrzutów sumienia udać się do swoichulubionych miejsc, gdzie miał zwyczaj pić na umór, trwonić pieniądze oraz flirtować z kobietamiposiadającymi na ogół więcej włosów niż rozumu.Jednak jego zwycięstwo miało dziwnie mdły smak, wydawało się powierzchowne.Zresztą powczorajszej historii z Lucindą może lepiej zostać przez kilka dni w domu, z dala od plotkujących.Zyska też tym sposobem więcej czasu na zniechęcenie Fiony do wypuszczania się wieczorami bezniego.Jack skinął głową.- Powiedz kucharce, że lady Kincaid i ja będziemy jedli w domu.- Tak, sir.Czy mogę służyć czymś jeszcze?- Nie, to na razie wszystko.Może powinien się postarać, aby ten wieczór był bardziej uroczysty od innych, zastanawiał się powyjściu kamerdynera.Pomyślał, że mógłby zerwać kwiaty w ogrodzie.I może sprawić Fionie prezent.Nie wybrał jej na żonę z własnej woli, mimo to będzie przecież matką jego dziecka.To coś znaczyło.Jego wzrok padł na krzesło, na którym jeszcze niedawno siedział z Fioną, i uśmiechnął się.Może kupijej nową halkę- delikatną i przezroczystą.Oczywiście taką halkę łatwo podrzeć.Myśl o darciu bielizny Fiony i o tuleniu się do jej pięknegobiustu sprawiła, że Rozdział 15Moje drogie, przed podjęciem decyzji, upewnijcie się,że jest słuszna i że nie zmienicie zdania.Ci,którzy nie wiedzą, czego chcą, dostają to, na co zasługują.STARA KOBIETA NORA ZNAD JEZIORA LOMONDPEWNEGO CHAODNEGO WIECZORADO SWOICH TRZECH MAAYCH WNUCZEKFiona zatrzymała się przed lustrem w foyer i poprawiła jezdziecki kapelusz, nad którego rondempowiewało duże strusie pióro.Pasujący do kapelusza zielony kostium jezdziecki z aksamitu leżał na niej jak ulał; surowy styl strojusłużył jej zaokrąglonej sylwetce.Mimo to Fiona była pewna, że strój nie spodoba się Gregorowi i Dougalowi.Uśmiechając sięprzekornie, wciągnęła rękawiczki, a potem znów się uśmiechnęła, tym razem do lokaja Johna, któryotworzył dla niej drzwi, życząc miłego dnia.Gregor i Dougal stali przed domem na skraju chodnika, trzymając uzdy koni.Obaj byli modnie ubrani,w ich fularach migotały drogocenne brosze, oficerki lśniły czystością.Pobyt w Londynie wyrazniewychodził im na dobre, i to pod wieloma względami.I, co zaskakujące, Londyn też polubił obu braci,a zwłaszcza Gregora.Bo choć Dougal, z jego blond włosami i ciemnymi oczyma, budził powszechny podziw, jednak toGregor, wyglądem przypominający upadłego anioła, z jego zamyślonym spo- jrzeniem, wywoływał najwięcej westchnień.Fiona słyszała nawet jak jakaś kobieta mówiła, że gdybynie szrama na twarzy, można by go przyrównać do posągu Apolla w British Museum.Rzeczywiście jest przystojny, myślała, patrząc na brata, który z uzdą przerzuconą przez ramię opierałsię leniwieo pień drzewa.Zaciągnięty nisko na czoło kapelusz rzucał cień na jego naznaczoną blizną twarz.Obokstał Dougal, potężny, jasnowłosy, z łobuzerskim błyskiem w oczach.- Nareszcie - rzucił Gregor na widok siostry.- Przepraszam, że się spózniłam.Rozmawiałam z Jackiemi zapomniałam, która godzina.- Fiona przysłoniła oczy ręką, wyglądając parobka z koniem.Gregor uniósł pytająco brew.- Coś się stało?- Nie - zapewniła zbyt szybko.Dougal zmarszczył czoło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl