[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się dzieje? - spytała.- Proszę nam wybaczyć, księżno - odpowiedział mężczyzna, w którym z trudemrozpoznała sir Michaela Jonesa.- Pani mąż poprosił nas o przywiezienie tu lorda Lanchester,by nie martwić jego siostry.Lord Lanchester został ranny w pojedynku.- Ranny?! To straszne.Proszę natychmiast wnieść go na górę.Melkins, przydziellordowi Lanchester najlepszy pokój gościnny i szybko poślij po doktora.- Ja jestem lekarzem - oznajmił jeden z przybyłych.- Zgodnie z panującymzwyczajem, stawiłem się na miejscu pojedynku.Nikt nie spodziewał się, że jedenz uczestników postąpi haniebnie.Lord Lanchester został postrzelony, gdy trwało odliczanie,i trzeba dziękować Bogu, że nie zginął.Służący zanieśli rannego do pokoju gościnnego, a lekarz ruszył ich śladem.- Kto go postrzelił? - spytała Lucinda, tknięta nagłym przeczuciem.- Chyba nieksiążę?- Nie - odparł sir Hendricks.- Pani mąż nagle się pojawił i wydał rozporządzenia potym, jak Royston postrzelił lorda Lanchester i uciekł, zanim ten użył broni.Cóż, ten człowiekjest oszustem, i być może należało się tego spodziewać.- Royston pojedynkował się z Andrew? - Lucinda nie potrafiła ukryć przerażenia.Przeprosiła dżentelmenów i szybko udała się na piętro, gdzie ulokowano rannego.Czekała pod drzwiami, dopóki z pokoju nie wyszedł sir Michael.- Czy mogę w czymś pomóc? - spytała.- Myślę, że wszyscy powinniśmy napić się brandy - odparł sir Michael.- Przykro mi,że zerwaliśmy panią z łóżka, ale Avonlea nalegał, aby lord Lanchester został tu przywiezionyksiążęcym powozem.- Gdzie jest mój mąż?- Rzucił się w pogoń za winowajcą.Muszę przyznać, że nikt z nas nie pomyślał o tym,by mu towarzyszyć.Byliśmy zaskoczeni tym, co się stało.Tylko drań mógł strzelić, zanimskończyło się odliczanie.Lucindę ogarnął strach na myśl, że Justinowi samotnie ścigającemu Roystona możeprzytrafić się coś złego.- Czy wie pan, z jakiego powodu doszło do pojedynku?- Lord Lanchester przyłapał Roystona na oszustwie przy karcianym stoliku.Roystonwszystkiemu zaprzeczył i zażądał satysfakcji.Teraz już wiemy dlaczego.Chciał zabićLanchestera.- Jak poważne są obrażenia milorda?- Musimy zaczekać na to, co orzeknie doktor.- Każę podać brandy.Proszę się rozgościć w salonie.Mam nadzieję, że mąż niedługosię zjawi.- Oby tylko wrócił cały i zdrowy, pomyślała.Przeszła do kuchni i poleciła służącym podać dżentelmenom brandy, a dla siebiezamówiła herbatę.Wracając do salonu, po drodze wpadła na Mariah.Gdy Lucindaopowiedziała jej o tym, co się stało, lady Fanshawe natychmiast poprosiła o brandy.- Co za emocje! - podsumowała z oczami błyszczącymi ożywieniem.- Biedny,kochany Andrew.Nie przypuszczałam, że jest zdolny zdobyć się na taki czyn.Zresztą Justinateż nie podejrzewałabym o to, że zechce za wszelką cenę dopaść tego łajdaka.- Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie - powiedziała Lucinda.- Przejdzmy dosalonu.I tak nie zasnę przed powrotem Justina.Musiały czekać ponad godzinę, zanim lekarz oznajmił, że życiu lorda Lanchester niezagraża niebezpieczeństwo.Mniej więcej w tym samym czasie pojawił się Justin.- Nie mam wiele do powiedzenia - oznajmił.- Wiedziałem o pojedynku, a że uważamRoystona za typa spod ciemnej gwiazdy, postanowiłem obserwować przebieg zdarzeń.Royston przyjechał w ostatniej chwili, wydawało się, że wszystko jest w porządku,tymczasem wypalił z pistoletu przed czasem, gdy odliczono do dziewiętnastu.Andrewzachwiał się, ale chciał strzelić.Zanim zdołał to zrobić, Royston uciekł.Poleciłem przywiezćAndrew tutaj, żeby oszczędzić nerwów pannie Lanchester, a potem wskoczyłem na koniaAndrew.Niestety, nie znalazłem tego drania.- To dobrze - orzekła Lucinda.- Mógłby cię zastrzelić, gdybyś go dogonił.Jestzdesperowany.Skoro był gotów zabić Andrew, nie zawahałby się i ciebie pozbawić życia.- Masz rację, kochanie.Jako tutejszy sędzia pokoju wyznaczę nagrodę za schwytanieRoystona.Najchętniej kazałbym go powiesić za usiłowanie zabójstwa.Co z Andrew?- Doktor wyjął kulę i opatrzył ranę - odparła Lucinda.- Kiedy do niego zajrzałam,wciąż był nieprzytomny.Teraz czuwa przy nim Alice, a Jane na pewno tu przyjedzie zaraz pootrzymaniu wiadomości.- Może sama do niej napiszesz? - spytał Justin.- Myślę, że wsiądę w powóz i przywiozę ją tu.Pójdę się ubrać.Zaproponuję, żebyJane się spakowała i przeniosła do nas, dopóki jej brat nie wydobrzeje na tyle, by móc wrócićdo domu.Jestem pewna, że będzie chciała osobiście go pielęgnować.- Biedny Andrew.- Mariah zamyśliła się.- Chętnie będę czuwać przy jego łożu.Mójkochany Winston powtarzał, że jestem idealną pielęgniarką.Pójdę teraz do naszego pacjenta.- Jestem pewna, że Jane będzie ci wdzięczna za pomoc - powiedziała Lucinda i powyjściu Mariah zwróciła się do męża: - Myślisz, że Royston znowu się zjawi?- Nie sądzę.Na pewno nie chce zostać oskarżony o usiłowanie zabójstwa.- Dlaczego pojechałeś na miejsce pojedynku? Chodziło o oszustwa karciane czy coświęcej?- Andrew zaplanował wszystko po to, żeby uwolnić cię od wroga oraz zapobiecsplamieniu twojego i mojego honoru.- Uważasz, że chciał zabić Roystona?- Tego akurat nie mogę być pewny, choć śmierć tego łajdaka raz na zawsze oddaliłabywidmo skandalu, prawda?Lucinda zadrżała.- To straszne.Justin wziął ją w ramiona i mocno przytulił.Poczuła znajomy zapach, który jąrozczulał.- Niestety.- Pocałował ją w czubek głowy.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwkoobecności Andrew w naszym domu? Pomyślałem, że panna Lanchester nie powinna zostaćz tym wszystkim sama
[ Pobierz całość w formacie PDF ]