[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem dawniej było tu zupełnie inaczej i doprawdy nie wartowyobrażać sobie postaci Kazimierza Wielkiego na tych samych dróżkach, które dziś służądzieciom krakowskim za pole do harców.Już pół wieku przeszło temu Tadeusz Wojciechowski twierdził, że egzekucja biskupaStanisława ze Szczepanowa odbyła się wcale nie na Skałce, lecz tutaj, na Wawelu, pomiędzykatedrą i nie istniejącym już kościołem Zw.Michała.Był tam kiedyś mały wzgóreczek,zniwelowany dopiero na początku XIX wieku.Na naturalnym wzniesieniu odbywały się sądymonarsze.Odprawiał je w tym miejscu jeszcze Henryk Brodaty w stuleciu XIII.Musi upaść, a właściwie już upadło rozpowszechnione mniemanie, że góra wawelska byłazawsze tylko siedzibą władcy.Wyobrażaliśmy sobie rezydencję króla, księcia lub ichnamiestnika, a osiedla zwykłego ludu koniecznie niżej.wieńcem wokół skały.Tymczasem -niedaleko od Baszty Złodziejskiej można było zajrzeć w głębokie rowy, wykopane przez138doktora Leńczyka.Posiedliśmy dowód rzeczowy, że leżało tam podgrodzie.Mieszkali w nimi trudzili się powroznicy, garncarze, rolnicy, tkacze, cieśle i myśliwi, którzy jako rzecz małociekawą i bezwartościową wyrzucali za wały rogi żubrów i turów, teraz odnajdywane.A zatem historia Wawelu to nie tylko dzieje polityczne, lecz także gospodarcze ispołeczne.Wolno chyba dopatrywać się w tym odkryciu wydarzenia symbolicznego dlanaszych czasów, bo właśnie te rozdziały wiedzy w całej Europie awansowały teraz aż doszczebla, który dotychczas stanowił wyłączny przywilej zamków monarszych.Byłoby zuchwalstwem chcieć w jednym rozdziale książki opowiedzieć o wszystkichtajemnicach Krakowa.Jakie one są i co nas jeszcze oczekuje, zaświadczyły chociażbyrewelacje 1960 roku.W podziemiach kościoła Mariackiego odkryto prawdziwy cmentarz, aprócz tego fundamenty dwóch dawniejszych świątyń chrześcijańskich.Wracajmy więc do pytania, które nas przyprowadziło na wzgórze wawelskie: gdzież więcmógł rezydować tajemniczy książę Wiślan? W Wiślicy nie było żadnych śladów jegozamieszkania, na Wawelu także.Interpelowany w tej sprawie doktor Gabriel Leńczyk zademonstrował mi wspaniałyprzykład swej gospodarskiej metody wnioskowania:- Czemu się pan dziwi, że na Wawelu nie ma? Co to jest Wawel? Uczony chwycił ze stołuarkusz papieru i od ręki nakreślił na nim plan wzgórza.- Aysa skała wapienna i po bokachdwie ławice piasku.Nie można się było tutaj w nic wkopać.A przecież ludzie ówcześni lubiliwłaśnie wgłębiać swoje domostwa w ziemię, bo w ten sposób mieli cieplej.Więc jasne, żetrzeba szukać niżej, a nie na skale.Wyjechałem, nie uzyskawszy odpowiedzi na pytanie o stolicę księstwa Wiślan.Niemogłem przewidzieć, że Małopolska zdradzi wkrótce takie tajemnice, pokaże takie zabytki, żewobec nich sama kwestia rezydencji monarszej z IX wieku usunie się w cień.VDługo zastanawiałem się, do jakiego rozdziału przeznaczyć reportaż z Cieszyna.Brałempod uwagę następujące względy:Cieszyn należał do państwa Wiślan.Znajdował się przecież na terytorium szczepu139Golęszyców, podbitych przez księcia, który rezydował w dotychczas nie ustalonym miejscu.Pamiątką po plemieniu, co rozpłynęło się w morzu ludności polskiej i czeskiej, jestmiasteczko w Czechosłowacji - Hradec Golęszycki.Należałoby więc omówić sprawycieszyńskie łącznie z małopolskimi, godzi się bowiem szanować w tej książce argumentymchem obrosłe.Nie mogą one jednak stanowić jedynego drogowskazu.Cieszyn należał dopaństwa Wiślan.Dobrze.Ale Opole też! Trudno zaś pakować je do tego samego rozdziału coi Kraków.Wprawdzie polskość jednego jest równie stara jak i drugiego, ale - ZiemieOdzyskane.Termin ten co prawda już prawie całkiem wyszedł z użycia, ziemie te są dla naszwykłymi zachodnimi czy północnymi województwami, ale książka traktująca o sprawachhistorii musi się liczyć.z historycznymi faktami.Po rozważeniu wszelkich pro i contra, biorąc pod uwagę zarówno racje odwieczne, jak i tez doby najświeższej, trzeba się zgodzić na salomonowe rozstrzygnięcie: Cieszyn razem zMałopolską, Opole w opowieści o Zląsku.Pewnego mglistego poranku we wrześniu 1951 roku stanąłem przed gęstym parkanemogradzającym szczyt Góry Zamkowej w Cieszynie.Na bramie tabliczka ze srogim napisem,że Kierownictwo Badań nad Początkami Państwa Polskiego zabrania wstępu osobom niezatrudnionym.Namacałem więc w kieszeni papier z podpisami oraz pieczęciami tegożKierownictwa i sam sobie uchyliłem podwoi.Na razie nic.Pusto i głucho.Nikt na mnie nawetnie krzyknął.Droga wiedzie pod górę, w kierunku wysokiej czworobocznej wieży iwalcowatej formy budynku, wokół którego gęsto oplotły się rusztowania odbudowy.Są.Widzę je dobrze.Są dwa pochyło ustawione sita.Znaczy, że jesteśmy w domu.Zmiałodalej.Teraz wyznam, czemu aż tak dokładnie opisuję początek mojej cieszyńskiej wędrówki idlaczego wspinałem się pod górę z trwogą w sercu.Oto po raz pierwszy zdarzyło mi się trafićna takie wykopalisko, gdzie kierownikiem jest niewiasta.Poradzić sobie z dostojnymprofesorem czy dziarskim magistrem płci męskiej - żadna sztuka.Natura przeznaczyła mniejednak do tej kategorii mężczyzn, która jest bezlitośnie wydana na pastwę niewiast.Gniew ichwzbudza zawsze we mnie strach nieopisany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]