[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiła, że podejdzie bliżej, i z tym zamiaremwśliznęła się do środka.***Morgan wyglądał przez olbrzymie okno na zaprojektowane zgodnie z najnowszą modą ogrody lorda Merringtona.Jakiś młodzieniec pod drze-176wem wpatrywał się zalotnie w zawstydzoną młodą kobietę z wachlarzem.Morgan poczuł ukłucie zazdrości.Oboje,w przeciwieństwie do niego, pasowali do otoczenia.A jego idealnie skrojone ubranie nie miało z tym nic wspólnego.Cała ta sprawa wytrąciła go z równowagi, nie tylko jednak z uwagi na tych wszystkich, pożal się Boże, lordów idamy.Nawet dom go irytował.Aksamitne draperie, wspaniałe dywany.Wszystko to, po pobycie w Spitafields,wydawało się tak czyste i nieskazitelne, że niemal nierealne.Morgan poczuł się jak paser, którego udawał.Prawiezupełnie opuściła go zarazem zwykła pewność siebie.- Sądzisz, że to mądrze wystawiać Spectera do wiatru? - spytał Ravenswood.Morgan wrócił myślami do problemów, z którymi tu przyszedł.Ravenswood nie wyjawił mu jeszcze, dlaczego takchętnie przystał na spotkanie.- Jeśli będę się przed nim płaszczył, nigdy go nie przydybię.Mogę go natomiast sprowokować, lekceważąc.- Chcesz, żeby cię zabił?- Chyba jeszcze nie wyprowadziłem go z równowagi aż do tego stopnia.- Morgan splótł ramiona.- Zresztą nie mamdla ciebie dzisiaj innych informacji.Twoja kolej.Powiedz, dlaczego mnie zaciągnąłeś na ten przeklęty bal.Ravenswood westchnął ciężko.- Mamy pewien problem związany z lady Clarą.Ona poszła na policję i zażądała, by rozpoczęto dochodzenie wsprawie twojego sklepu.Morgan patrzył przez chwilę z niedowierzaniem.Nie wiedział, czy ma się śmiać, czy wybuchnąć z wściekłości.Takwięc Panna Wtrącalska wreszcie doniosła na niego władzom.177- Jesteś pewien?- Oczywiście.Przecież odpowiadam za ten wydział.- Ravenswood wychylił się do Morgana.- Hornbuckle twierdzi, że robił wszystko, by wycofała skargę.Odmówił wszczęcia śledztwa bez porozumienia zemną.Niestety niewiele wskórał.- Nie jestem specjalnie zaskoczony.Co wymyśliła tym razem?- Przyszła do mnie zaraz po wizycie na policji.Wczoraj jeden z moich urzędników odprawił ją z kwitkiem, ale jestemprzekonany, że ona tak łatwo się nie podda.- Och, z pewnością nie.Przynajmniej nie ta lady Clara, którą ja znam.Chyba że różni się znacznie od tej, którą znaszty.- No już dobrze, dobrze - mruknął Ravenswood.- Myliłem się, mówiąc, że jest z tych, co warczą, ale nie gryzą.Naprawdę wytrwała z niej kobieta.Kto byprzypuszczał, że posunie się aż tak daleko? - Popatrzył z zainteresowaniem na Morgana.- Ty się jednak chyba tymtak bardzo nie martwisz?- Możliwe, że jej działania obrócą się na moją korzyść.Specter dał mi do zrozumienia, że ma znajomych w policji.Kiedy go spotkam następnym razem, wydedukuję, czy to prawda na podstawie wzmianki o lady Clarze.A jeśli manaprawdę sługusów policji, doniesienie lady Clary utwierdzi go tylko w przekonaniu, że jestem przestępcą.- Co mam powiedzieć sędziemu? Morgan nachylił się do Ravenswooda.- Hornbuckle wie, że dla ciebie pracuję?- Wiem tylko ja.- Dlaczego w takim razie odmówił wszczęcia śledztwa?178- Chyba dlatego, że lady Clara nie miała przekonujących dowodów.Poza tym twierdzi, że ona coś ukrywa.Osłaniała Johnny'ego.- Dlaczego w takim razie w ogóle z tobą rozmawiał?- Bo narobiła zamieszania.Mimo że nie lubi, kiedy wysoko urodzeni zaczynają mu rozkazywać, nie chciałzlekceważyć jej podejrzeń.A ponieważ służyłeś w marynarce, trudno mu było uwierzyć, że jesteś przestępcą.- Dobrze, powiedz panu Hornbuckle, by w sprawie dochodzenia kierował się własnym zdaniem.Jeśli nawet każemnie śledzić, nie wpłynie to w żaden sposób na moją pracę.Specter i tak znajdzie sposób, by do mnie dotrzeć.Arozwój dochodzenia pomoże nam ustalić wobec kogo jest lojalny pan sędzia.%7łe już nie wspomnę o jego ludziach.- Dobrze, ale muszę cię ostrzec, że Fitch, policjant, którego ma zamiar tam wysłać, może być problemem.Choćzachowuje się trochę jak fajtłapa, jest naprawdę bardzo kompetentny.Dzięki nagrodom, które otrzymał za podobnedochodzenia, zgromadził prawdziwą fortunę.Oficerowie policji mieli teoretycznie prowadzić wszystkie śledztwa jednakowo, lecz w praktyce, im większąnagrodę proponowała osoba poszkodowana, tym staranniej badali sprawę.Dobrzy policjanci żyli całkiemprzyzwoicie za pieniądze z takich gratyfikacji.- Jeśli chce powierzyć śledztwo sprawnemu oficerowi, to nie najgorzej o nim świadczy.Jakoś sobie poradzę, niemartw się.- A lady Clara? Co mam z nią zrobić?179- Rób, co chcesz - uśmiechnął się Morgan.- Na pewno nie mówiłbym jej prawdy, gdyż nie wiemy, czy potrafi dochować tajemnicy.Możesz ją zbyć w każdymożliwy sposób.Muszę cię jednak ostrzec, że jest nie tylko bardzo podejrzliwa, ale jeszcze w dodatku sprytna.Nieda się tak łatwo nabrać.Ravenswood popatrzył na niego spod zmarszczonych brwi.- Pewnie uważasz, że sobie na to zasłużyłem, umieszczając twój sklep tak blisko jej Domu.- Masz rację.I baw się dobrze!Ravenswood prychnął sarkastycznie.W tym samym momencie Morgan dosłyszał jakiś cichy odgłos dochodzący zzasłupa.Nie mógł być tego pewien, lecz odniósł wrażenie, że ktoś jakby wstrzymał powietrze.Ravenswood najwyrazniej niczego nie słyszał, gdyż ruszył do drzwi.- Idziesz, Morgan?- Nie, chcę tu chwilę posiedzieć.Ale ty idz.I poproś Juliet do tańca, dobrze? To sprawi jej przyjemność i rozzłościmojego brata.Może nie będą mnie wypytywać, co tu robiłem.- Dobrze - odparł ze śmiechem Ravenswood.Morgan patrzył za nim przez chwilę; nie udałomu się jednak dostrzec w pomieszczeniu żadnego intruza.Jeśli ktoś czaił się w bibliotece, dobrze się schował.A może mu się tylko wydawało, że coś słyszał.Wyjrzał przez okno jakby nigdy nic, lecz cały czas pilnie nasłuchiwał.I kiedy dotarł do niego cichuteńki szelest,ruszył za tajemniczym osobnikiem.Rozległ się krzyk kobiety i tupot bucików- Morgan pochwycił wścibską damę, zanim zdążyła dobiec do drzwi.180Odwrócił ją twarzą do siebie.LadyClara?Posłała Morganowi słaby uśmiech.- Dobry wieczór.- Cofnęła się, jakby zamierzała uciec, lecz Morgan złapał ją za ramię.- Ile słyszałaś?- Nic! Przysięgam! Mówiliście cicho, a nie mogłam podejść bliżej przez te przeklęte słupy.Miał jej wierzyć? Zerknął na kolumny.Rzeczywiście, były nieco oddalone od miejsca, w którym odbyła się narada.A oni przecież szeptali.Przeniósł spojrzenie na Clarę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]