[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po wyzwoleniu Karolina przeniosła się doPoznania i wyszła za mąż za byłego przemysłowca,prowadzącego po wojnie duży sklep komisowy.Z tegomałżeństwa urodziła się Ada, ale samo małżeństwo nieprzetrwało nawet dwu lat.W roku 1948 profesor Kędzierskiobejmuje katedrę w Poznaniu i tam spotyka ponownierozwiedzioną już Karolinę.Biorą ślub w roku 1949 i paniprofesorowa pospiesznie likwiduje swoje interesy, postępujączresztą zgodnie z aktualnym etapem rozwoju ducha dziejów.Nieobdarzony tak wyczulonym instynktem, jej drugi mąż, panMurawski, aresztowany w związku z dużą aferą gospodarczą,dostaje się do więzienia, a w parę lat pózniej dyskretnieumiera, umożliwiając w ten sposób swej byłej małżoncenieograniczone korzystanie ze wspólnych oszczędności, któreona podobno przechowywała.W niedługi czas po ślubiepaństwo Kędzierscy przenoszą się ponownie, profesor kupujedom pod lipami, jego żona zaś zachowuje swój domek wPoznaniu, gdzie spędza zresztą zawsze parę miesięcy w roku.Mają jeszcze domek w Jastrzębiej Górze i jakiś drobiazg wZakopanem, ale ten drobiazg tanio sprzedają znajomemu,panu Zagórskiemu.Po paru latach małżeństwa profesorowacoraz częściej i dłużej przebywa w Poznaniu, wreszcie, po roku1956, powraca tam na stałe i z wielką energią przystępujeponownie do interesów.Zakłada wytwórnię plastikowych siteki grzebieni, staje się współwłaścicielką wytwórni kosmetyków,firmy ogrodniczej, wymienia się jeszcze jakieś kawiarnie czygabinety kosmetyczne, ale to nic pewnego, wszystko jestzresztą w sensie formalnym w najzupełniejszym porządku irozmiarów przedsiębiorstwa pani Murawskiej, która powróciłado nazwiska nieżyjącego drugiego męża, nie sposób właściwieokreślić.Niełatwo też określić aktualny stan jej interesów.Przebąkuje się w Poznaniu, że pani Murawska ma poważnekłopoty finansowe. Ale powiedział Grzywiński na tym piętrze nigdy niewiadomo, co to są kłopoty finansowe.Tak mi się zdaje, żegdybym miał kłopoty pani Murawskiej, żyłbym w luksusie dokońca życia. Panie poruczniku rzekł kierowca pan się myli.Jakbypan miał jej kłopoty, dawno by pan już siedział albo poszedł poprośbie.Do pieniędzy trzeba mieć talent.Wjeżdżaliśmy już wwąskie uliczki Rydzyny.Ile razy tędy przejeżdżam, zawsze mamnadzieję, że następnym razem będę się mógł tu zatrzymać iobejrzeć pałac Sułkowskich.I teraz tak pomyślałem.Upałmniej już doskwierał, przez odsunięte szyby nie dmuchało nanas żarem jak z drzwiczek rozpalonego pieca, na niebiepiętrzyły się piękne, białe obłoczki, smugi cienia przebiegałyprzez jezdnię.Ada.Na kartce notesu Grzywińskiego było kilka zaledwienotatek. Wolę jej portret na żywo westchnął. To może ty micoś o niej opowiesz? Nie rozmarzaj się.No, co tam masz? Dobrze ci mówić.Posiedziałbyś, jak ja, parę dni wdusznym biurze, w taki upał, zobaczylibyśmy, czy byś się nierozmarzył.A więc Ada.Dwadzieścia cztery lata.Sam smak.Ukończone prawo. Sam smak mruknął kierowca. Cicho, Pieszycki! zdenerwował się Grzywiński. Samibyście chcieli mieć taką dziewczynę. Dziewczynę to ja mam mruknął i dwoje dzieci.A miećto bym chciał chatę w górach nad potoczkiem.Chodziłbymsobie na ryby, czyścił studnię, wybudowałbym sobie kominek ipiekłbym w nim kiełbaski. Racja powiedziałem las i potoczek mamy po prawej.Chata też tam stoi.Zatrzymajmy się, i tak dobrze jedziemy.Poleżeliśmy w trawie nad potoczkiem, popatrzyliśmy wniebo, coraz szczelniej pokryte chmurami.Pieszy cki wyznał, żejuż upatrzył sobie chatkę w górach, godzinkę jazdy z miasta, aGrzywiński, że Ada studiowała w Krakowie, pływała w jakimśklubie zawodniczo, a w Poznaniu nie dostała się na aplikanturęadwokacką, wobec czego ma jakieś radcostwo i zajmuje sięurządzaniem sobie życia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]