[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypadkowi świadkowie mogą poważnie ucierpieć podczas waszej wojny.Ballantine się zawahpł, ale ku jej zaskoczeniu nie nalegał.- Rozumiem - oświadczył.- Nie winię cię.Na twoim miejscu zapewne zrobiłbym to samo.- Wątpię.- Na jej ustach błąkał się cień uśmiechu.- Natychmiast pociekłaby ci ślinka na myśl o możliwościzatopienia kłów w Gideonie.Przecież go nienawidzisz.- Teraz już wiem, dlaczego pracujesz w branży doradztwa zawodowego.Rozumiesz, co ludzi kręci.- Czasem nawet proponuję im konkretne rozwiązania.- I co, ludzie słuchają twoich rad?- Lepiej sobie radzę ze studentami kończącymi uniwersytet niż z biznesmenami.Ballantine przechylił głowę, a potem znowu się uśmiechnął.- Jeśli usiłowałaś doradzać Gideonowi Cage'owi, to mogę zrozumieć, dlaczego czujesz się cokolwiek nieusa-tysfakcjonowana.Mało co jest w stanie odwieść go od realizacji planów, które zaczął wcielać w życie.- Zamierzasz spróbować swoich sił?- Sekret skutecznego manipulowania Cage'em polega na tym, że nie należy zmieniać jego planów, tylko daćmu zabrnąć na tyle daleko, aby sam również nie potrafił ich skorygować.Hanna z ciekawością obserwowała gościa.- Naprawdę uważasz, że go pokonasz?- T o tylko kwestia czasu.- Ballantine, rozparł sięw fotelu i ponownie rozejrzał po pokoju.Tym razem jego uwagę przykuły książki na półkach za plecami Hanny.-Eklektyczny gust, jak widzę.Czy to ma związek z zawodem doradcy?- Raczej ze zbyt częstymi zmianami zdania na studiach.- Sporo tu o antropologii.- Dzwignął się z fotela i przeszedł wzdłuż półek, czytając tytuły niektórych pozycji.-Dawno temu interesowałem się tą dziedziną.Uznałem, że najlepszym pomysłem na życie jest wyjazd na drugikoniec świata, aby opisywać ginące kultury.Wyobrażałem sobie, że pracuję dla "National Geographi c ".Oczamiduszy widziałem siebie w korkowym hełmie, jak wędruję po Nowej Gwinei albo Brazylii w poszukiwaniunieznanych plemion.- Te fantazje nie są mi obce.Kiedyś też widziałam siebie w stroju podróżnika.Zaczęłam kupować odpowiednieubrania w "Banana Republic", choć miałam świadomość, że nigdy mi się nie przydadzą do żadnej prawdziwejpracy w terenie.Od czasu do czasu nabieram pewności, że wszyscy ludzie flirtowali z myślą o karierze an-tropologa.Zerknął na nią i natychmiast odwrócił wzrok.- Chyba każdy fascynuje się odmiennymi kulturami.- Ukazują nam wzorce sposobów przetrwania, które okazały się skuteczne dla określonych segmentów ludz-kości - oświadczyła Hanna.- Różnorodność tych wzorców jest nieprawdopodobna.Jeśli kiedyś natkniemy sięna obcą cywilizację kosmitów, być może właśnie antropolodzy będą musieli zadecydować, jak nawiązać z niąkontakt.Ballantine odsunął się od książek.- Przyjmuję do wiadomości twoją decyzję o nieangażowaniu się w sprawy moje i Cage'a.Skoro jednak już tujestem i przebyłem taki szmat drogi, czy przynajmniej mógłbym zaprosić cię na kolację?Szczery, prostolinijny urok chłopca z prowincji okazał się zaskakująco skuteczny.- Zgoda - oświadczyła bez namysłu.- Nie musimy iść do restauracji znanych z turystycznych przewodników.,- Może zjemy gdzieś na Broadwayu?- Jestem do twojej dyspozycji.Hanna zastanowiła się nad tą deklaracją.Zabrzmiała obiecująco.Gideon wbił spojrzenie w krótką notatkę, którą przed chwilą położył mu na stole jego dyrektor administracyj-ny.Podniósł wzrok na Steve'a Deckera.- Co to ma znaczyć, cholera, że Ballantine jest w Seattle? - warknął.- To, co słyszałeś.Moja wtyczka w Ballantines Investments doniosła mi, że dzisiaj rano połeciał do Seattle.Uznałem, że ta informacja cię zainteresuje.- Ostatnio mówiłeś mi, że Ballantine zaczyna się kręcić przy Surbrook.Decker poprawił okulary na nosie i zmarszczył czoło.- Tak było, zanim postańowiłeś zniknąć na niemal całytydzień.Smażyłeś się na tropikalnych plażach i myślałeś, że inni zasypiają gruszki w popiele? Naprawdęwierzyłeś, że wszyscy będą cierpliwie czekali na twój powrót do Tucson?Gideon zmiął kartkę.- Dlaczego Seattle?- Tego nie wiem, ale mogę się domyślać.- Ja też.Gideon obrócił się w fotelu i popatrzył przez okno na panoramę Tucson.Rozciągające się w oddali góry SantaCatalina miały intensywnie fioletową barwę i wyraznie się odcinały od bezkresnego błękitu nieba.Miasto wyros-ło na dnie niecki, położonej na wyżynnej pustyni.Droższe domy, takie jak rezydencja Gideona, wznosiły się nazboczu doliny.Krajobraz był skrajnie odmienny od tego, który podziwiali turyści na plażach Santa Inez.Gideonwrócił już ponad tydzień temu, lecz wciąż czuł, że jego wakacje z Hanną zakończyły się przedwcześnie.Niemógł dojść do siebie i ten fakt go niepokoił.- Niewiele mu z tego przyjdzie - rozważał Decker.- Ballantine w żaden sposób nie wykorzysta Rapidoprojektuprzeciwko tobie, bez względu na to, jak bardzo rozjuszony jest Nick Jessett.Jessett nie ma ani czasu, aniśrodków, żeby zrobić cokolwiek poza odzyskaniem kontroli nad własną firmą.- Wiem.Decker na moment umilkł, a następnie postanowił zademonstrować asertywność.%7łona bez końca mu po-wtarzała, że za bardzo się boi Gideona Cage'a.- Jak rozumiem, Ballantine ńie zdoła wykorzystać przeciwko tobie siostry Jessetta? - spytał bez ogródek.Gideon ani drgnął, lecz poczuł olbrzymie napięcie i natychmiast zirytował się na siebie.- Hanna jest doradcą zawodowym i amatorsko para się antropologią.Z pewnością nie nadaje się na konsultan-ta finansowego.- Antropologia, tak? - Decker zamknął oczy, przypomniawszy sobie treść własnych zapisków do teczki HughBallantine'a.- Zdaje się, że Ballantine swojego czasu interesował się antropologią.Chyba nawet robił z niej specjalizację.- Wiesz, Decker, twój skomputeryzowany mózg nie przestaje mnie zadziwiać.- Gideon położył dłonie na blaciebiurka.- Dowiedz się, na czym stanęła ostatnia runda negocjacji z Ballantine'em w sprawie Surbrook.Chcęwiedzieć, jaki poziom osiągnie cena akcji.Decker obserwował go uważnie.- Twoim zdaniem Ballantine ma dość pieniędzy, aby nas przelicytować?- Zapytałbym raczej, jak bardzo zależy nam na Surbrook.- Chyba już znamy odpowiedz.- Pogadamy pózniej.Decker zrozumiał, że to granica jego asertywnego zachowania.Skinął głową i wyszedł.Gideon przez chwilę siedział nieruchorno, zapatrzony w wiszący na ścianie lokalny rozkład lotów.Dobrzewiedział, po co Ballantine poleciał do Seattle.Dowiedział się o Hannie.Dlaczego uznał, że jest w staniewykorzystać ją do swoich celów? Orientowała się w sytuacji, nie dałaby się wciągnąć w wojnę.Nie była na tylenaiwna.Potem przypomniał sobie, że w jej mniemaniu najlepszym sposobem na rekina finansjery jest rzucenie muwyzwania i gra w karty.Mogła się okazać łatwym łupem dla Ballantine'a.Gideon wyjął z portfela numer telefonu Hanny.Podniósł słuchawkę i wystukał sekwencję cyfr.Nie zamierzałdawać Mary Ann jeszcze jednego powodu do plotek.Sekretarka i tak zerkała na niego z zainteresowaniem, odkądwrócił z Santa Inez.Nikt nie podniósł słuchawki.Gideon rozłączył się i postanowił spróbować ponownie z domu.Hanna zapewnewyszła na zakupy.Trzy godziny pózniej wynurzył się z basenu, wyskoczył na brzeg, sięgnął po ręcznik i poczłapał do stolika ztelefonem.Słońce chyliło się ku zachodowi.Hanna powinna już być w domu.Zadzwonił.Nikt nie odbierał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]