[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, poradzę sobie odparła. Mam podeszwyprzeciwślizgowe. Muszę się zająć akwarium rzucił.Odszedł i zostawiłbabcię samą.Po chwili odwrócił się.Wyglądała tak bezradnie.Kosmyki nieumytych włosów wystawały spod jej wełnianejczapki, siedziała, trzymając w ręku but.Przyszła Berit,przyniosła pełne wiadro.Uśmiechnęła się.Wziął wiadro odmatki i poszedł wylać wodę.Zaczęły boleć go ręce.Następnym razem wezmie dłuższywąż, przeciągnie go przez hol, do łazienki i włoży bezpośredniodo wanny.Tym razem postanowił nosić wiadra.Ryby poruszały się posuwistymi ruchami, były bardzozgrane.Zledził je wzrokiem.Miały swoje rewiry, położoneniekiedy tak blisko siebie, że można było odnieść wrażenie, żestanowią jedną wielką ławicę.Każda część skały miała swoichmieszkańców, własną populację, niekiedy bardzo podobną doinnej, sąsiedniej, ale różniącą się od niej kolorem.Poszczególnestada oddzielały od siebie piaszczyste fragmenty międzyskałkami.Księżniczki należały do ryb o wylęgu otwartym składały ikrę na piasku albo na skałkach, w przeciwieństwie doniektórych innych pielęgnicowatych, które były gębaczami izbierały jaja do pyska.To właśnie Księżniczki John lubiłnajbardziej.Afrykańskie pielęgnice.Obecnie nie były co prawdajuż tak popularne jak kiedyś, dużo osób wolałopołudniowoamerykańskie odmiany, ale John był przekonany owyższości tych afrykańskich.Justus przeczytał wszystko, co było do przeczytania opielęgnicach.Na dodatek zainteresował się geografią, nikt wklasie nie wiedział tyle o Afryce, co on.Kiedyś nawet wdał się157w szkole w bójkę, właśnie z powodu Afryki.Jeden z kolegówrzucił: Czarni na drzewa , dodając, że tam jest ich miejsce.Justus zareagował natychmiast.Jakby sympatia do rybekprzeniosła się na całą czarną Afrykę, z jeziorami, zbiornikamiwodnymi, sawanną, dżunglą tropikalną i ludzmi, tymi, którzyzamieszkiwali jego i Johna kontynent.Afryka była w porządku.Tam były pielęgnice.Tam były marzenia.Przystąpił do ataku. On nic nie wie o Afryce powiedział nauczycielowi,który podbiegł ich rozdzielić.Przezwali go murzyńskim pedałem, ale nie przejął siętym i po jakimś czasie przestali mu dokuczać. Rozmawiałam z Evą-Britt matka przerwała jegorozmyślania. Prosiła cię pozdrowić.Chcesz wrócić do szkołyjeszcze przed Bożym Narodzeniem? Nie wiem. Pewnie byłoby dobrze. Babcia już poszła? Tak, już wyszła.Pewnie niewiele stracisz, ale takchyba byłoby najrozsądniej. Muszę zająć się akwarium.Berit patrzyła na syna.Jest taki podobny do ojca,pomyślała.Zerknęła na pielęgnice krążące wokół gumowegowęża. Pomogę ci zaproponowała. Nie możeszzaniedbywać szkoły.Justus stał wpatrzony w podłogę. O czym tata myślał? Jak ci się wydaje? Nie wiem odpowiedziała Berit.Zidentyfikowała ciało, poprosiła, żeby pokazali go jejcałego.Najbardziej przeraziły ją nie ślady po pchnięciu nożem,nie jego szara skóra, odcięte palce czy poparzenia, tylko jegotwarz.Widziała na niej strach.John był odważnym mężczyzną, odpornym na ból, nigdy158się nie pieścił, rzadko się zdarzało, żeby na coś narzekał, dlategoniemal nie poznała jego twarzy.%7łe też strach potrafi człowiekatak zmienić, pomyślała wówczas i zrobiła krok do tyłu.Funkcjonariuszka, która stała obok niej, Beatrice, takchyba miała na imię, chwyciła ją za rękę, ale ona się uwolniła.Nie potrzebowała, żeby ktoś ją wspierał. Dajcie mi kilka minut poprosiła. Chcę zostać sama.Funkcjonariuszka zawahała się, ale po chwili wyszła zpokoju.Kiedy stała tam sama, obok noszy z jego ciałem,pomyślała nagle, że właściwie zawsze wiedziała, że to się takskończy.Może nie tyle wiedziała, ale podejrzewała.RodzinaJohna nie była zwykłą rodziną.Była rodziną naznaczoną przezlos i od tego nie było ucieczki.Podeszła bliżej, nachyliła się nad ciałem, pocałowała gow czoło.Poczuła chłód na wargach. Justus. wymamrotała, odwróciła się na pięcie iwyszła.Na zewnątrz czekała na nią funkcjonariuszka.Nieodezwała się, za co Berit była jej wdzięczna. Mam wrażenie, że myślał o Księżniczce z Burundi. Kto? Co takiego? Księżniczka z Burundi.I wtedy sobie przypomniała.To było tego wieczoru,kiedy uruchomili nowe akwarium.Pokazywał jej różne rodzajepielęgnic, w tym także Księżniczki.Nazwy różnych gatunkówznała już wcześniej, jakże by inaczej, ale Księżniczki byłynowe.Stał nachylony, z twarzą tuż przy akwarium, i łagodnymgłosem wymieniał ich nazwy.Spojrzał na Justusa, a potem nanią. To jest moja Księżniczka powiedział, obejmując ją wpasie. Moja Księżniczka Burundi. Co to, do licha, jest ta Burundia? spytał Lennart.159Justus wytłumaczył wujowi, że Burundi to kraj w Afryce,na północnym skraju jeziora Tanganika.Berit słyszałapodniecenie w jego głosie, a John wolną ręką pogładził syna pogłowie. Tak powiedziała, wracając pamięcią do tamtegowieczoru.Przypominała sobie, jaka wtedy była szczęśliwa. Toładna nazwa. W Burundi jest pięknie. Byłeś tam? spytała Berit, uśmiechając się. Prawie odpowiedział chłopiec.Niewiele brakowało, a powiedziałby jej wszystko.16019Mężczyzna naprawdę był bardzo uprzejmy, pomyślał.Zaproponował, że odprowadzi go na izbę przyjęć.Może uznał,że mam wstrząs mózgu i sam mogę sobie nie poradzić?Uniósł rękę i czekał, aż samochód zniknie, a on będziemógł usunąć się z oświetlonego podjazdu.Od czasu do czasukręciło mu się w głowie.Nie przypuszczał, żeby przyczyną byłautrata krwi, raczej napięcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]